Wielki atlas AWS-u

Wielki atlas AWS-u

Akcja odśrodkowa, akcja dywersyjna, akcja scaleniowa, akcja i kontrakcja… Na prawicy każdy gra swoją grę. A graczy jest wielu Obecny wiceprezes ZChN, Jacek Kurski, nazywa! Akcję “prawico­wym planktonem”, gdy w roku 1997 tworzył się AWS. Z tego planktonu dość szybko powstał polityczny rekin. Na krótko – teraz na naszych oczach prawica znów zaczyna się dzielić. Oczywiście, ten podział ma swoje przyczyny – to klęska wyborcza Maria­na Krzaklewskiego i spadające od dłuż­szego czasu notowania AWS. Podział jest także efektem różnic programowych. Tak naprawdę głównym “kle­jem” w Akcji jest niechęć do SLD i chęć bycia u władzy. To wszystko spowodowało, że w jednym ugrupowa­niu mogli znaleźć się wyznawcy hasła “Polska dla Polaków” i zwolennicy szybkiego wejścia do Europy, fani po­wszechnego uwłaszczenia i zwolennicy twardych reguł gospodarczych. Na podziały programowe nakładają się ambicje poszczególnych polityków. AWS jest dziś “spółką akcyjną” czte­rech partii i związku “Solidarność”, ale nie znaczy to, że walka o wpływy toczy się tylko między tymi podmiotami. Także wewnątrz każdej z partii są frak­cje i grupy twardo bijące się o swoje. SERCE SKL-u Klasycznym przykładem takiej partii jest Stronnictwo Konserwatywno-Lu­dowe (SKL), którego szefem od marca 2000 r. jest Jan Maria Rokita. SKL po­wstało 12 stycznia 1997 r. z połączenia Stronnictwa Ludowo-Chrześcijańskiego (jego początki to Solidarność Rolni­ków Indywidualnych), Partii Konser­watywnej (Aleksandra Halla), partii Republikanie (początki tego ugrupowa­nia to Solidarność i BBWR) oraz grupy polityków, którzy przyszli z Unii Wol­ności (m.in. Jan Maria Rokita, Broni­sław Komorowski). Planowano też, że do SKL-u wstąpi Andrzej Olechowski (jako szef partii), ale ostatecznie do te­go transferu nie doszło. Za to doszło do innych. Do SKL-u dołączyły m.in. ta­kie siły, jak Koalicja Konserwatywna (czyli Kazimierz Michał Ujazdowski), a po wyborczym zwycięstwie Wiesław Walendziak (od razu nagrodzono go stanowiskiem wiceprzewodniczącego partii). SKL powstał więc jako stowarzyszęnie polityków-generałów i takim został. W swej trzyletniej historii miał trzech przewodniczących – Jacka Janiszew­skiego, Mirosława Stycznia i Jana Ma­rię Rokitę, i kilka rywalizujących ze so­bą grup. Pierwsza to grupa Aleksandra Halla i Artura Balazsa, najbardziej otwarta na Unię Wolności oraz Andrze­ja Olechowskiego, i najmocniej przywiązana do idei samodzielności stron­nictwa. Balazs już w styczniu tego roku proponował, by SKL wystąpił z AWS-u. A Hall należał “od zawsze” do największych krytyków idei utworze­nia z AWS-u jednej partii. 14 paździer­nika, podczas posiedzenia Zarządu SKL-u, obydwaj należeli do inicjato­rów projektu uchwały, w której Stron­nictwo żądało odejścia Mariana Krza­klewskiego. Balazs zamierzał zresztą uchwałę tę wzbogacić zapisem o “wspólnocie programowej SKL z Andrzejem Olechowskim”, ale zapis ten nie przeszedł m.in. na skutek ostrego sprzeciwu Rokity. Przewodniczący partii (do jego zwo­lenników zaliczany jest m.in. Jacek Ja­niszewski) to inna “rodzina” w ramach SKL-u. Od grupy Halla dzieli go kilka spraw. Po pierwsze, nie lubi się z Ba­lazsem, po drugie, uważa się za lepsze­go polityka od Halla, a po trzecie, ma inną koncepcję SKL-u. Rokita widzi Stronnictwo jako siłę integralnie związaną z polską prawicą. Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy Hall bronił dotych­czasowej struktury AWS, on sam opto­wał za jedną partią. Dopiero teraz zmienił w tej sprawie zdanie i nie mó­wi już o jednej partii, ale o federacji. Ale, jeżeli Balazs i Hall chętnie pocią­gnęliby Stronnictwo w stronę Olechowskiego, Rokita mocno się temu  sprzeciwia. Złośliwi tłumaczą to tym, że w ten sposób broni swej pozycji – bo będąc w układzie z Olechowskim, to jemu musiałby ustąpić pozycję lide­ra. Ale bardziej przekonuje inne wyja­śnienie: Rokita widzi większe szanse w pozyskiwaniu sojuszników we­wnątrz AWS (PPChD, Płażyński, część działaczy RS AWS) niż w faktycznym powrocie do Unii Wolności. I jeszcze jedno: wcześniej, gdy Marian Krzaklewski z Wiesławem Walendzia­kiem i Mirosławem Styczniem (czyli ówczesnym szefem SKL) atakowali Janusza Tomaszewskiego, Rokita nie tylko stał z boku, ale nawet próbował bronić wicepremiera. Przez długie miesiące różnice mię­dzy Hallem a Rokitą były tak duże, że mówiło się wręcz o klinczu tych polity­ków, który powodował, że szefem par­tii był Mirosław Styczeń, polityk dru­giej linii. Wszystko zmieniło się pod­czas marcowego kongresu SKL. Do fo­tela przewodniczącego kandydowali wówczas Rokita, Hall i Styczeń. Ale Rokita dogadał się z Hallem, obaj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 44/2000

Kategorie: Kraj