Wielki wstyd maturalny

Wielki wstyd maturalny

Gimnazja mają swój dorobek, ale cały system edukacyjny działa fatalnie Nauczyciele strajkują – ale tylko 5%. Dzieci płaczą, ponieważ muszą się uczyć na pamięć i pod testy. Rodzice przeklinają, ponieważ muszą za dzieci odrabiać lekcje i płacić słono za korepetycje. To moim zdaniem najlepsze nawiązanie do podtytułu tekstu „Minister chaosu” w 47. numerze PRZEGLĄDU. To źle, że w sposób jednostronnie negatywny ocenia się zamierzenia minister Anny Zalewskiej, a w sposób jednostronnie pozytywny funkcjonujący system edukacji, w tym gimnazja. Błąd obrońców systemu to efekt braku logicznego myślenia. Oczywiście gimnazja oceniane w oderwaniu od całego cyklu kształcenia mają swój dorobek. Gdy jednak popatrzymy na całość 12 lat edukacji i jej produkt końcowy, czyli egzamin maturalny, ocena musi być inna. Po analizie wyników tegorocznego egzaminu maturalnego na usta ciśnie się tylko jedno słowo – wstyd. Poziom był żenująco niski. Przy bardzo niskim 30-procentowym progu zdawalności (twórcy reformy chyba mieli świadomość, że jej efektem będzie spadek wyników nauczania) egzamin maturalny zdało 80% absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. Wyniki egzaminu w zakresie rozszerzonym to już tragedia (tu nie wprowadzono żadnego progu zdawalności, żeby egzamin nie zakończył się katastrofą). Ponieważ przeciwnicy obecnej reformy pokazują badania PISA, a nie pokazują wyników matury, pozwolę sobie je przedstawić. Średni wynik procentowy: matematyka – 40%, biologia – 40%, historia – 45%, fizyka – 47%, geografia – 44%, wiedza o społeczeństwie (która miała kształtować społeczeństwo obywatelskie) – 30%. Pozostałe przedmioty wypadły trochę lepiej. Jeżeli ktoś pamięta, że przed reformą próg zdawalności wynosił minimum 50%, wie, że zdecydowana większość obecnych uczniów matury by nie otrzymała. Nie ma już ogólniaków Oczywiście ten, kto ocenia poszczególne odcinki edukacji, szybko mi odpowie, że zawinił niski poziom nauczania w liceach ogólnokształcących. To błąd w myśleniu. Nie ma już liceów ogólnokształcących. Rząd Platformy Obywatelskiej, mając świadomość, że gimnazja to twór nieudany, w ciszy i spokoju, bez protestów ZNP część programu gimnazjalnego przerzucił do szkół ponadgimnazjalnych. Obecnie pierwsza klasa w liceach ogólnokształcących to kończenie programu gimnazjów. Proszę mi powiedzieć, jak kontynuować program, gdy w klasie są uczniowie z wielu gimnazjów i każdy skończył program nauczania na innym etapie. Co robimy? Robimy swoje, nie oglądając się na to, czy ktoś dane zagadnienia poznał, czy nie. Problem zobrazuję prawdziwym zdarzeniem. Zapytałem studenta o stalinizm, odpowiedział, że nic nie wie, ponieważ na żadnym etapie kształcenia nauczyciele nie zdążyli omówić tego tematu. Zestawiając te dwa fakty – fatalne wyniki egzaminu maturalnego ze zjawiskiem jedynym w świecie, zaczynaniem programu w gimnazjum, a kończeniem w liceum, trzeba sobie odpowiedzieć na proste pytanie: kto za tę nędzę edukacyjną odpowiada? Zwolennikom utrzymania dotychczasowego systemu pomogę w sformułowaniu odpowiedzi. Pomogę testem, ponieważ jest to podstawowe narzędzie pomiaru jakości nauczania. Zadanie zamknięte: Kto odpowiada za coraz słabsze wyniki egzaminu maturalnego? Zakreśl poprawną odpowiedź: a) nauczyciele, b) system, c) system i nauczyciele. Wybrana odpowiedź to rozwiązanie problemu reformy edukacji. I tyle. Znam klucz odpowiedzi. Proszę trafić i odrobinę o tym pomyśleć. Nie myślenie, nie wiedza, nie rozumienie jest istotą polskiej edukacji. Istotą jest wstrzelenie się w klucz odpowiedzi. Siedem błędów edukacji Istnieją tysiące argumentów za wprowadzeniem radykalnych zmian. Pozwolę sobie przytoczyć kilka najważniejszych. 1. Nie zgadzam się z obecnie obowiązującą „rewelacyjną” podstawą programową. Mój wnuk w IV klasie uczy się o źródłach historycznych, tego samo uczy się raz jeszcze córka mojego nauczyciela w I klasie gimnazjum i jeszcze raz będą się tego uczyli jako uczniowie w liceum. Uczy się też o plamie walorowej. Słówek z niemieckiego uczy się nie tak, jak się mówi, ale tak, jak się pisze, bo łatwiej wtedy napisać je w teście. 2. Nie zgadzam się z tym, że w liceum jest tylko po jednej godzinie tygodniowo – i to tylko w I klasie – fizyki, wiedzy o społeczeństwie (brak edukacji obywatelskiej to zasługa poprzednich rządów, a KOD tak boleje, że nie ma społeczeństwa obywatelskiego), chemii, biologii, geografii, informatyki (a ktoś z obrońców systemu krzyczał: Brońmy informatyki w polskiej szkole), a historii są dwie godziny. Panie i panowie, politycy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 50/2016

Kategorie: Opinie