Upada mit, że amerykańscy Azjaci nie doświadczają dyskryminacji ani wykluczenia Korespondencja z USA Czerwone schody na Times Square w Nowym Jorku to jedno z tych miejsc, gdzie każdy turysta musi zrobić sobie zdjęcie. Pod schodami znajdują się kasy, w których można kupić bilety na spektakle, więc ruch w tym miejscu jest ogromny, a przewijający się tłum niebywale zróżnicowany rasowo, etnicznie i językowo. Rzec można, wizytówka tej Ameryki, która nie patrzy, jak wyglądasz, tylko pyta, czego chcesz i jak może ci to zaoferować. Wieczorem 18 stycznia tego roku schody też okupował tłum. Nowojorczycy i turyści uczcili pamięć Michelle Go, Azjatki, która kilka dni wcześniej została zepchnięta pod koła pociągu na pobliskiej stacji metra. Zbrodni dokonał 61-letni Simon Martial i z pozoru nie była ona niczym motywowana. Morderca i ofiara nie znali się. Michelle Go była konsultantką w korporacji, Martial – bezdomnym złodziejaszkiem. Policja wciąż ociąga się z oświadczeniem, czy morderstwo było motywowane rasowo, ale nowojorczycy, zwłaszcza ci pochodzenia azjatyckiego, nie mają wątpliwości. Go padła ofiarą ataku wymierzonego w ich społeczność, na którą opinia publiczna wylewa dziś wściekłość za „chińskiego wirusa”. Statystyki są alarmujące Od marca 2020 r. do końca roku przemoc wobec Azjatów w Nowym Jorku wzrosła o 233% w porównaniu z rokiem 2019. W 2021 wzrosła o 361% w porównaniu z rokiem 2020. W San Francisco skok ten był jeszcze większy, wręcz dramatyczny – o 567% w 2021 r. w porównaniu z rokiem 2020 r. W sondażu przeprowadzonym w kwietniu ub.r. przez Pew Center aż 81% Amerykanów azjatyckiego pochodzenia stwierdziło, że boi się przebywać w przestrzeni publicznej, a połowa przyznała, że od marca 2020 r. doświadczyła jakiejś formy przemocy, najczęściej werbalnego hejtu. Jak to statystyki przekładają się na życie społeczności azjatyckiej, wykazały badania T.H. Chan School of Public Health na Uniwersytecie Harwarda. – Zapytaliśmy ludzi, z jakimi lękami żyją na co dzień. Co czwarta osoba przyznała, że najbardziej boi się, że sama lub ktoś z jej najbliższych padnie ofiarą ulicznego ataku. To więcej niż w społecznościach czarnoskórych, gdzie tego typu lęk odczuwa co piąta osoba – wyjaśniła rzeczniczka uniwersytetu Mary Findling. Po śmierci Michelle Go lęki te wzrosną. Przypomnijmy, że w marcu 2021 r. 21-letni Robert Aaron Long zastrzelił w salonie piękności w Atlancie osiem osób, w tym sześć Azjatek. W styczniu tego roku, po ośmiu miesiącach śpiączki, zmarł 61-letni Yao Pan Ma, ofiara brutalnego pobicia w nowojorskiej dzielnicy East Harlem w kwietniu 2021 r. W styczniu 2021 r. miejski monitoring w San Francisco zarejestrował atak w biały dzień na 84-letniego Vichara Ratanapakdee, imigranta z Tajlandii. Napastnik skatował go na śmierć. Dwa miesiące później, również w San Francisco, 59-letni Danilo Yu Chang, zamiast wrócić po lunchu do biura, pojechał karetką do szpitala, bo zadano mu na ulicy niemal śmiertelny cios w głowę. W ten sam sposób została zaatakowana 61-letnia GuiYing Ma, gdy w listopadzie 2021 r. zamiatała chodnik przed swoją kamienicą w Queens w Nowym Jorku. W ubiegłym roku Azjaci w USA padli ofiarą prawie 5 tys. napaści klasyfikowanych jako przestępstwa z nienawiści. Każdego dnia kilkanaście osób doświadcza w Ameryce hejtu albo przemocy fizycznej ze względu na azjatyckie korzenie. Mieszane uczucia Historia zna wiele przykładów, kiedy konkretne wydarzenie staje się pretekstem do uwolnienia emocji pulsujących w tkankach społecznych od dłuższego czasu. Do Azjatów przeciętny zjadacz chleba w USA na długo przed pandemią żywił mieszane uczucia. Z jednej strony, Azja staje się dla Ameryki coraz groźniejszym rywalem gospodarczym i intelektualnym w przynajmniej niektórych branżach. Z drugiej – Chiny, zamiast się załamywać, rosną w siłę, co inspiruje polityków z obu partii do ostrzegania, że chiński smok lada dzień może zdetronizować USA w roli globalnego lidera, nie tylko gospodarczego, ale i geopolitycznego. Wyborczy straszak to jedno, a rzeczywistość drugie. Nie da się przecież ukryć, że deficyt handlowy z ChRL to w dużej mierze dzieło samej Ameryki, dokonane rękami chciwych korporacji – poprzez nadmierne uzależnienie kraju od tańszych chińskich surowców, fabryk i siły roboczej. Wreszcie mamy reperkusje światopoglądowe polityki i postawy Trumpa, a z czasem i innych republikanów, idących jego śladem. Trump z amerykańskich obaw i lęków przed nadmiernym
Tagi:
Amerykanie, Atlanta, Azjaci, Azjaci w USA, Chińczycy, Claire Jean Kim, Danilo Yu Chang, Donald Trump, dyskryminacja, George W. Bush, Japończycy, koronawirus, Ku Klux Klan, lockdown, Los Angeles, Mary Findling, Michelle Go, multikulturalizm, Nowy Jork, pandemia, Partia Republikańska, Pew Center, Pew Centre, przemoc, rasizm, Robert Aaron Long, San Francisco, Simon Martial, społeczeństwo, systemowa dyskryminacja, T.H. Chan School of Public Health, Tajowie, Uniwersytet Harwarda, USA, Vichar Ratanapakdee, Wietnamczycy, Wuhan, Yao Pan Ma, zabójstwa na tle rasowym










