Irackie złoża mogą nawet przez 100 lat przynosić corocznie dziesiątki miliardów dolarów zysku Na początku marca br. najpierw „Financial Times”, a następnie polskie gazety opublikowały informację, iż polski rząd stara się zdobyć dla krajowych firm kontrakty na odbudowę irackiej infrastruktury. Rzecznik rządu, komentując prasowe doniesienia, stwierdził, iż jest za wcześnie na tego rodzaju spekulacje, co jednak nie stanowiło zaprzeczenia uzyskanych przez media informacji. Wobec takiego oświadczenia oraz szeregu innych faktów związanych z wojną z Irakiem należy zdać sobie sprawę, iż wojna ta jest doskonałą okazją do robienia biznesu, którą bez skrupułów starają się wykorzystać korporacje z różnych krajów. Nie ma więc powodów, aby i Polska nie miała gospodarczo skorzystać na politycznym i wojskowym wsparciu udzielanym Stanom Zjednoczonym. 6 bilionów dolarów do podziału Według oficjalnych szacunków, w Iraku znajdują się drugie pod względem wielkości złoża ropy naftowej na świecie. Pod irackimi piaskami zalegają rezerwy ropy oceniane na przynajmniej 112 mld baryłek. Co więcej, zdaniem niektórych ekspertów, irackie zasoby mogą dwu- lub nawet trzykrotnie przekraczać oficjalne szacunki. W najgorszym wypadku wartość irackich zasobów ropy, przy długoterminowej średniej ceny baryłki ropy na poziomie 20 dolarów, wynosi więc 2240 mld dol. W najlepszym – jest to przeszło 6 bilionów dol.! Amerykanie zakładają, iż do 2010 r. powinno udać się zwiększyć wydobycie irackiej ropy z obecnego poziomu około 2,5 mln do 7 mln baryłek dziennie. Dla porównania, w 2001 r. największy wówczas producent ropy naftowej – Arabia Saudyjska – wydobywał 8,8 mln baryłek, a drugi – Rosja – 7 mln baryłek dziennie. Irak jest uważany za jedyny kraj, który w ciągu 10 do 20 lat byłby w stanie zastąpić Arabię Saudyjską jako czołowy producent i eksporter ropy naftowej. Przy założonej powyżej optymistycznej wielkości wydobycia irackie złoża wystarczyłyby na 40 do 120 lat, przynosząc corocznie ponad 50 mld dol. przychodów. To właśnie jest stawka, o którą toczą się zakulisowe rozgrywki prowadzone często ze wsparciem rządów przez zagraniczne koncerny. Irackie złoża chronią dyktatora Aby zapewnić sobie polityczne bezpieczeństwo, Saddam Husajn zawarł ponad 30 kontraktów na eksploatację irackich złóż i eksport ropy z firmami m.in. z Rosji, Chin, Francji, Włoch, Hiszpanii, Turcji, Indonezji i Indii. Nałożone po zakończeniu pierwszej wojny w Iraku z 1991 r. sankcje ONZ zabraniały jednak zagranicznym firmom inwestować w irackie złoża naftowe, a eksport ropy odbywał się w ograniczonej skali w ramach programu „ropa za żywność”. Nie przeszkadzało to jednak wielu koncernom naftowym w podpisywaniu umów na eksploatację irackich pól na czas, kiedy sankcje zostaną zniesione. O kontrakty eksploatacyjne zabiegały np. francuski TotalFinaElf, chiński CNPC, firmy naftowe z Rosji, Chin i Indii, a nawet Royal Dutch/Shell. Największy rosyjski koncern naftowy, Łukoil, zdobył większościowy udział w eksploatacji ogromnego pola roponośnego Zachodnia Kurna, ocenianego na 11 mld baryłek. Według nieoficjalnych informacji, inny rosyjski koncern – Zarubezhneft – miał zapewnić sobie koncesje wydobywcze warte nawet 90 mld dol. Pod koniec 2002 r. rządy Rosji i Iraku podpisały dodatkowo umowę o współpracy gospodarczej w zakresie energii, której wartość była szacowana na 40 mld dol. Mniej więcej w tym samym czasie francuski TotalFinaElf, włoski Eni i hiszpański Repsol YPF podpisały umowy dotyczące eksportu irackiej ropy. Według ocen analityków, zawarte przez Husajna umowy zawierały niezwykle atrakcyjne warunki – np. oczekiwane stopy zwrotu powyżej 20% rocznie. Husajn liczył, iż obdarowane korzystnymi kontraktami firmy będą wywierały presję na swoje rządy, by te blokowały próby odsunięcia irackiego dyktatora od władzy. Nie pomylił się zresztą zbytnio w tych kalkulacjach. Już w połowie lat 90. Rosja i Chiny domagały się zniesienia sankcji ekonomicznych dotyczących Iraku, by jak najszybciej rozpocząć eksploatację obiecanych im irackich pól. Sprzeciwiały się one także siłowemu wsparciu inspektorów, by nie zadrażniać stosunków. Do protestów wkrótce dołączyła Francja, nie chcąc, by całość irackiego tortu przypadła Rosjanom. Również deklaracje Francji i Rosji dotyczące możliwości skorzystania z veta
Tagi:
Maciej Janiec









