Miasto od dawna zmaga się z bezprawiem, ale seria brutalnych porachunków tego lata zaszokowała wszystkich Mieszkańcy Marsylii mają już dosyć – od początku lata miastem wstrząsają krwawe potyczki rywalizujących gangów. Emmanuel Macron obiecuje zwalczyć przestępczość i uczynić Marsylię stolicą basenu Morza Śródziemnego. W nocy z soboty na niedzielę 21/22 sierpnia wielu mieszkańców 14. dzielnicy mogło najeść się strachu, i to zaledwie cztery dni po zastrzeleniu 14-letniego Rayanne’a, który miał być tzw. czujką wymiany narkotykowej. Znów wybuchła strzelanina. Około północy dwóch mężczyzn zostało zabitych przed swoim blokiem. „Słyszałam strzały. Akurat byłam na balkonie z dziećmi, bałam się. Echo niosło się między blokami”, opowiadała radiu TF1 kobieta, która była świadkiem zdarzenia. Ofiary nie były przypadkowe – to znani policji kryminaliści powiązani z handlem narkotykami. Napastnicy od razu uciekli. „Słyszeliśmy strzały, a potem czekaliśmy, aż się skończą, żeby przyjechać i zobaczyć, co się stało”, mówił młody mężczyzna, który w tym czasie znajdował się w okolicy. Zdaniem kilku innych mieszkańców dzielnica zazwyczaj jest bardzo spokojna, a gangsterzy trzymają się od niej z daleka. Tego samego wieczoru doszło do jeszcze jednego zabójstwa. 27-letni mężczyzna został w środku nocy wciągnięty do samochodu w 4. dzielnicy. Mieszkańców obudziły strzały i krzyki. Władze szybko znalazły pojazd, w którym doszło do tragedii – płonął w 13. dzielnicy, a w środku znajdowało się zwęglone już ciało. „Między marsylskimi gangami zajmującymi się handlem narkotykami toczy się walka – wyjaśniał Eddy Sid, przedstawiciel związku SGP Police. – Ostatnie zbrodnie mogą mieć związek ze zwiększoną liczbą zwolnień z więzień. Niestety, spowodowało to rozpoczęcie wojen o terytorium”. Po tych morderstwach politycy ostro potępili narastającą przemoc w drugim pod względem liczby ludności mieście kraju. Serię zabójstw rozpoczęło wspomniane zastrzelenie 14-letniego Rayanne’a w pobliżu punktu handlowego na osiedlu Les Marronniers. Ciotka chłopca twierdzi, że nie miał on nic wspólnego z gangami. Z kolei prokuratura utrzymuje, że nastolatka zastrzelono w punkcie obserwacyjnym blisko miejsca, w którym odbywała się sprzedaż narkotyków. Chłopak miał być czujką. We wrześniu rannych zostało jeszcze dwóch chłopców: w wieku 8 i 14 lat. Co istotne, to nie pierwsze śmierci nieletnich w wojnie gangów. Kilka tygodni wcześniej, w lipcu, doszło do podobnej tragedii – ofiarą była wówczas przypadkowa 17-latka. „W 2010 r., kiedy po raz pierwszy zginął 16-latek, myśleliśmy, że to odosobniony przypadek. Dziś widzimy, że był to dopiero początek fali zbrodni”, mówił „Le Monde” anonimowy pracownik socjalny. Marsylia, położona na południu kraju, z przeszło 870-tysięczną populacją, ma szczególną historię, geografię i charakter, które odróżniają ją od reszty Francji. Od ponad 2,5 tys. lat jest domem imigrantów z całego basenu Morza Śródziemnego. Bandytyzm i przestępczość zawsze tu kwitły; w odróżnieniu od innych francuskich miast, chociażby Paryża czy Lyonu, problematyczne osiedla znajdują się tu nie na obrzeżach, ale w sercu miasta. Marsylia już od dawna zmaga się z bezprawiem, ale seria ofiar i brutalnych porachunków, która rozpoczęła się tego lata, zaszokowała wszystkich. Korespondent France 24 James Creedon: „Odnotowaliśmy 15 morderstw, niektóre były wyjątkowo makabryczne. Ofiary związywano, ćwiartowano i palono”. Dziennikarz uważa, że spiralę zbrodni nakręca trudna sytuacja w dzielnicach biedy i bierność władz w kwestii poprawy poziomu życia ich mieszkańców. „Miastem wstrząsa rywalizacja gangów narkotykowych. Wielu ludzi zostaje w to wciągniętych, bo to łatwe pieniądze, w efekcie czego wypadają z systemu edukacji”, komentuje Creedon, wskazując, że 53% gospodarstw domowych w Marsylii zostało zwolnionych z płacenia podatków, ponieważ zwyczajnie ich na to nie stać. Młodych można rekrutować przez internet, wielu zresztą pochodzi z innych miast. Sądzi się, że gangi narkotykowe wypełniły ekonomiczną pustkę w jednym z najbardziej zacofanych francuskich miast. W niektórych dzielnicach wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży sięga 70%! Uzbrojone szajki są gotowe na wszystko, by przejąć nawet niewielki kawałek rynku generującego wielomilionowe zyski. Jak ocenia Rudy Manna, sekretarz departamentu Bouches-du-Rhône, „to oficjalna wojna gangów, być może nawet karteli”. Według niego wojna na ulicach to wynik prób przejęcia najbardziej dochodowych terytoriów: „Mówimy









