Nie można wyprzedzić czasu i przewidzieć, jakie będą losy danego odkrycia. Na tym polega esencja nauki Prof. Harold Walter Kroto, laureat Nagrody Nobla z dziedziny chemii – Panie profesorze, chciałabym zacząć naszą rozmowę od pańskich polskich korzeni. – Są one dość odległe. Moi rodzice pochodzą z Berlina, ja urodziłem się w Anglii. Natomiast nazwisko rzeczywiście pochodzi z Polski, moi dziadkowie ze strony ojca wywodzili się z Krotoszyna. Nasze nazwisko po polsku brzmiało Krotoszyński, w niemieckiej wersji Krotoschiner, a w 1955 r. mój ojciec zmienił je na Kroto. Osobiście czuję się obywatelem świata. Nie lubię nacjonalizmów, patriotyzmów, właściwie nienawidzę ich. Jestem przeciwko różnicom narodowościowym, rasowym. Cieszę się, że działalność, którą się zajmuję, czyli nauka, taka właśnie jest, beznarodowościowa, bo przecież nie ma znaczenia, czy jest to nauka polska, czy amerykańska, czy japońska itd. Jestem częścią społeczności, która nie ma narodowości, naukowcy na całym świecie wierzą w to samo, akceptują te same wartości. – W rankingu czasopisma naukowego „Science” na najważniejsze wydarzenie naukowe stulecia zdolność wytwarzania nanorurek węglowych z dobrą wydajnością znalazła się w pierwszej trójce, obok sklonowania owcy Dolly i misji Pathfindera na Marsie. Zgadza się pan z tym? – Nie zgadzam się. Oczywiście, uważam, że jest to ważne odkrycie, ale nie sądzę, żeby generalnie zmieniło życie człowieka. Być może w przyszłości, nie wiem, nauka bywa nieprzewidywalna, ale obecnie nie sądzę, żeby tak było. Mechanika kwantowa, tranzystory, laser, żeby wymienić tylko niektóre, w stopniu istotnym już zmieniły naszą codzienność. Plastik, odkrycie DNA rzeczywiście zrewolucjonizowały XX w. Penicylina uratowała miliony ludzi. Jeśli chodzi o nanorurki węglowe, być może będzie to katalizator dla nowych perspektyw w dziedzinie nowych materiałów. Cząsteczka C60 jest używana jako logo nanotechnologii i to mnie bardzo cieszy. Jeśli chodzi o wpływ na życie, trzeba poczekać. Na tym zresztą polega nauka, jej esencja – nie można wyprzedzić czasu i przewidzieć, jakie będą losy danego odkrycia. DNA to, moim zdaniem, epokowe odkrycie, powiedziałbym, że najważniejsze w ubiegłym stuleciu, ale jego wpływ na nasze życie praktycznie dopiero się zaczął i z całą pewnością osiągnie apogeum w obecnym, XXI w. Nauka jest pełna niespodzianek i jak mówiłem, nie da się ich przewidzieć. Dlatego nie da się wykluczyć, że cząsteczka C60 będzie rzeczywiście miała ogromny wpływ na rozwój nowych technologii i ich zastosowanie. Jeśli tak się stanie, będzie mi miło. – Jest pan bardzo skromny. Odkryta przez pana cząsteczka znajduje coraz szersze zastosowanie, w medycynie fulereny łagodzą skutki wylewów, urazów głowy i rdzenia kręgowego, w leczeniu chorób neurodegeneracyjnych służą jako nośnik leków. Panuje przekonanie, że najprawdopodobniej zrewolucjonizują elektronikę. – Jeśli chodzi o zastosowanie, to we wszystkich dziedzinach jest to jeszcze etap prób, etap eksperymentów. Nie sądzę, żebym był zbyt skromny, przynajmniej nie ma zbyt wiele osób, które tak uważają. Taka jest po prostu prawda, ale może się to zmienić, badania trwają. – Ze względu na osobliwe cechy, na przykład fakt, że fulereny są odporne na działanie promieni laserowych, bardzo interesuje się nimi wojsko. Czy pana to nie niepokoi? – Bardzo mnie to niepokoi, zwłaszcza że badania prowadzone są w USA, gdzie wojsko ma wiele do powiedzenia i oba te sektory – naukowy i militarny – bardzo się zazębiają. Niestety, każde odkrycie, każdy wynalazek może być zastosowany w dwojaki sposób, nie można obwiniać nauki; problem polega na tym, że społeczeństwo nie jest wystarczająco rozwinięte, żeby jej zdobycze zawsze mądrze wykorzystać. Osobiście starałem się nigdy nie zajmować badaniami, które mogłyby zostać wykorzystane przez wojsko, ale to jest naprawdę trudne, a nawet niemożliwe. Staram się, aby moja praca pomogła rozwiązać problemy humanitarne, które są dla mnie ważne. Martwi mnie, że wojsko się interesuje moimi badaniami, ale jeszcze bardziej martwią mnie naukowcy pracujący nad bombą atomową w Iranie i ci, którzy, jak się wydaje, są szczęśliwi, wysadzając się w powietrze, uśmiercając przy tym wiele niewinnych osób. Według mnie to są rzeczywiste zagrożenia naszych czasów. Tak czy inaczej, wracając do pytania, każda technologia ma dwa końce i może być użyta w różny sposób. Używając
Tagi:
Małgorzata Brączyk