Wszystko zaczynam od nowa

Wszystko zaczynam od nowa

Rzucę pracę, męża albo palenie. W nowym roku muszę coś zmienić

Radosne życzenia i pocałunki, kieliszki w górę. Północ. Ale w tym momencie nie mówimy o tym, co jest naszą najintymniejszą tajemnicą, co planujemy przez ostatnie dni – że teraz wszystko będzie inaczej.
– Po to wymyślono kalendarz, a więc i sylwestra, żeby nas mobilizować – mówi psycholog Ewa Woydyłło. – A warto składać obietnice noworoczne, również tak głębokie jak zaczynanie życia od nowa. Nawet jeśli nie uda się nam ich wypełnić, dowiemy się, jakie mamy pragnienia. Poczujemy, że kierujemy swoim życiem, że z miejsca dla pasażera przesiadamy się na miejsce dla kierowcy.
– Sylwester niesie nadzieję na odmianę – tłumaczy Zuzanna Celmer, psychoterapeutka. – Nasze myśli układają się w taki rytm: muszę coś zrobić z moim życiem, inaczej ułożę plan zajęć, nie może być tak dalej, jestem o rok starszy. I nawet jeżeli niczego nie uda nam się zmienić, ważna jest nasza gotowość, uporządkowanie spraw i pozytywne myślenie.
Również filozof prof. Maria Szyszkowska uważa, że noworoczna próba odmiany jest czymś pozytywnym. Buduje to zaufanie do samego siebie. – Wiara, że są przed nami jeszcze jakieś możliwości, zawsze jest twórcza – zapewnia pani profesor, która swoje „wszystko od nowa” zaczyna od październikowych imienin Marii. Zna kilka podobnych osób, które nie chcą zaczynać od nowa w sylwestrowym tłumie i wyznaczyły sobie indywidualne daty.

Wewnątrz i na zewnątrz

– Cała istota przełomów polega na tym, by móc zacząć w dowolnie wybranym momencie – uważa Ewa Woydyłło. – Czasem bardzo trudnym.
Ona sama zna ludzi, którzy dokonali wielkiej przemiany. Są wśród Anonimowych Alkoholików. Zna też osoby, które realizują konkrety: ktoś przestał kląć, ktoś przestał źle mówić o koledze, ktoś poświęca więcej czasu dziecku. I też uważa, że zmienił życie. Bo zacząć od nowa oznacza zarówno wielką przemianę wewnętrzną, jak i zmianę stylu. Czasem uszczęśliwiającą zmianę wyglądu. Sylwestrowe noce pełne są kobiet, które schudną i osiągną wszystko. – Po Nowym Roku przychodzą też panie, które sądzą, że operacja plastyczna pozwoli im osiągnąć sukces – opowiada Andrzej Ignaciuk, szef Stowarzyszenia Medycyny Estetycznej. – Tłumaczę, że jeżeli nie zmienią sposobu życia, usunięcie zmarszczek nic nie da.

Pozorny urok transformacji

Pod koniec roku do gabinetów psychoterapeutów przychodzą opętani słomianym ogniem. To ci, którzy zmieniają życie na pokaz. Zapisują się na kurs języka albo szybowcowy. Robią wokół tego dużo szumu, często wydają ostatni grosz, potem nagle opadają im skrzydła i zostają skreśleni z kursów. Właśnie teraz znajdują rozpoczęte zeszyty z notatkami, nic nie jest skończone, wszystko zawalone. Ci najbardziej krytyczni szukają winy w sobie, ale większość szybko znajduje usprawiedliwienie w innych, w recesji, zbyt gorącym lecie i zbyt gwałtownej zimie. Usprawiedliwieniem bywa także choroba. Uciekają w nią, wyolbrzymiają. Nikt nie będzie miał pretensji do cierpiącego.
– Nie jest dobrze, jeśli człowiek jest ciągle niezadowolony z życia, ciągle się tłumaczy przed innymi i przed sobą – komentuje Zuzanna Celmer. – W każdym z nas jest sporo lenistwa i zaniedbań, ale nie powinniśmy w kółko tym się zadręczać.
Słabą wolę, a potem krytycyzm wobec siebie najszczerzej wyrażają młodzi. Na stronach blogów, czyli internetowych pamiętników, pełno jest wyznań. Blogowiczka „emloda” pisze: „…potem może być za późno, by zacząć życie od nowa, wszystko ma swój koniec, wszystko się wygasza, topnieje jak lód, jak światło się rozprasza, wszystko się kończy jak ostatni browar”.
Magiczne myślenie, jakieś rocznice, które sprzyjają podsumowaniom – to wszystko wywołuje chęć zaczynania od nowa. „Skończyłem 30, 40, 50 lat”. „Mój ojciec zmarł, gdy miał tyle lat, co ja”, „Minęło 20 lat od ślubu” – to najczęstsze refleksje. Pierwszy bilans robimy w okolicach trzydziestki. Wtedy chcemy zaczynać od nowa. Niespełnione nadzieje po studiach, już trudno się cieszyć, że jest jakakolwiek posada, a do tego zerkanie na rodziców, ludzi całkiem miłych, jednak tkwiących w małej stabilizacji. W głowie brzmi Mickiewiczowskie „Czas ucieka, życie mija”.
Tylko pozornie ostatnia dekada sprzyja życiowym przełomom. Transformacja kusiła zmianami. Także zawodowymi. Zwolnienia, bezrobocie, ale z drugiej strony rozkwit handlu, reklamy, osadzanie się firm zachodnich, rozwój kolorowej prasy. Wszędzie tam można było zacząć od nowa. Największą trudnością okazała się zamiana mieszkania. – Poza tym państwo nie jest przygotowane na żadne zaczynanie od nowa, boi się tylko, żeby go obywatel nie oszukał – dodaje Ewa Woydyłło. – W związku z tym wzięcie kredytu jest utrudnione, a czegoś takiego jak kredyt na studia w ogóle nie ma. Co z tego, że ktoś nie chce już wykonywać nudnej pracy, marzy o założeniu restauracji. Nie zaryzykuje, bo nie będzie miał za co. A chociażby w USA takie próby są często spotykane. I ułatwiane.
Niewiele jest takich życiorysów jak Lesława Łysiaka, o którym dowiaduję się, że po niepowodzeniach osobistych przyjechał z Wałbrzycha do Lądka Zdroju. Dyplom politologa schował do kieszeni i piął się w hierarchii bazarowej – od parasola po drewniany domek. Później został radnym.
Za klęskę prób odpowiada państwo, ale i my sposobem myślenia tkwimy często w urawniłowce PRL. – Nasza świadomość nie nadąża za zmianami – ocenia Zuzanna Celmer. – Nasze ubóstwo jest często jeszcze na własne życzenie. Ciągle za mało osób, które konfrontują się z życiem, idą do przodu.
Pójście do przodu, jeśli ktoś ma w sobie odwagę, wymaga czasem radykalnych cięć. 20 tys. osób ginie w Polsce w ciągu roku, blisko połowę stanowią zaginięcia z wyboru. – Ale nie można powiedzieć, że wszyscy ci ludzie chcą zacząć życie od nowa – zastrzega Wojciech Tochman z Fundacji Itaka poszukującej zaginionych. – Większość to młodzi, zbuntowani ludzie, a u dorosłych podłożem często jest alkohol i depresja.
Jednak co najmniej tysiąc Polaków rocznie pewnego dnia po prostu wychodzi z domu i znika, by rozpocząć nowe życie. Historie bywają różne – uwikłanie w kredyty, w miłość. – Rozpocząć nowe życie jest w takiej sytuacji bardzo trudno – tłumaczy Wojciech Tochman. – Brak zameldowania, dokumentów uniemożliwia znalezienie pracy, no i zalegalizowanie kolejnego związku.
Ale każdy, kto odszedł z domu świadomie, ma prawo do świętego spokoju. Jeśli zobaczy swoje zdjęcie w gazecie, może zgłosić się na policję i wyjaśnić, że żyje i nie chce wracać do poprzedniego układu. Poszukiwania zostaną ucięte, jedyny warunek to brak zobowiązań alimentacyjnych. Szukający zaginionych są rozczarowani. – Kilka razy udało nam się doprowadzić do spotkań – opowiada Wojciech Tochman. – Ale uciekinierzy „w jednej koszuli” są zdeterminowani. Nie chcą wracać.

Najlepszy jest pierwszy pomysł i druga żona

Seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz „zaczynanie od nowa” swoich pacjentów rozumie bardziej jako odbudowywanie. – Na psychoterapię przychodzą do mnie małżeństwa, które zorientowały się, że rozwaliły swój związek, teraz chciałyby go odbudować – tłumaczy. – To dobry pomysł. Nie poddali się, zmobilizowali.
Ale w dziedzinie miłości najpierw trzeba przekłuć bańki mydlane. Jeśli żona przestała kochać męża, na nic przysięga sylwestrowa. Tak więc prof. Lew-Starowicz dokonuje najpierw sekcji związku. Ratuje, jeśli znajdzie nadzieję. „Od nowa” może być i powrotem, i rozwodem.
Co jeszcze? – Świat mężczyzn zmieniła viagra – zapewnia prof. Lew-Starowicz. – Odzyskana sprawność seksualna pozwala im uwierzyć, że i w innych dziedzinach życia sobie poradzą.
O sensie rozwodu jako zaczynania życia od nowa z przekonaniem mówi Ewa Woydyłło: – Drugie małżeństwo jest zawsze lepsze od pierwszego. Tak jak zmiana pracy, zmiana szkoły, gdy w poprzedniej się nie układa. W nowe sytuacje wchodzimy bardziej doświadczeni, a i nowy wybór jest dojrzały.
Jej zdaniem, Polacy wymagają specjalnej edukacji psychologicznej – żeby nie grzebali się wyłącznie w przeszłości i klęskach. Także osobistych. Lepiej mówić jak pewien artysta, że najlepszy jest pierwszy pomysł i druga żona.

Tylko z Bogiem

Słowo rozwód nie pada w rozmowach z księdzem. Tam jest tylko odbudowywanie. „Po ostatniej awanturze postanowiłam wyjechać do rodziców i zacząć życie od nowa. Znajomi namówili mnie na zajęcia. Było nam trudno, ale wyjeżdżamy pełni nadziei. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że przełamaliśmy się i po raz pierwszy od 15 lat przystąpiliśmy do sakramentów”, twierdzi uczestniczka przeznaczonych dla małżeństw w kryzysie spotkań w Lutomiersku.
Dobitnie wyraził to ksiądz Włodzimierz Mróz w swym kazaniu wygłoszonym w lubińskim kościele: „Pan Bóg wszystko nam przebacza i od tej chwili już nie pamięta nam naszych win. Możemy wówczas zacząć życie od nowa, lepiej, pobożniej”.
Kościół Adwentystów Dnia Siódmego prowadzi w Stargardzie Szczecińskim poradnię rodzinną Z Martwych Wstanie. „Poprosiłem Boga o pomoc i zacząłem się leczyć – wspomina Kazik C. – Tak zamknął się jeden z etapów mojego życia. Potrzebowałem światłości, by przejrzeć, i otrzymałem ją”.
Inny przykład: Chojeńskie Spotkania Trzeźwości, które odbyły się we wrześniu tego roku. „Podziwiam rodziny alkoholików – te, które ratując siebie, a przede wszystkim dzieci, odważyły się odejść i zacząć życie od nowa, w spokoju” – to słowa Ireny Koniecznej, jednej z organizatorek dni. W poznańskiej wspólnocie Barka przeważa wdzięczność – że można było spróbować raz jeszcze. Jest tu kilka ofiar transformacji, ludzie, którzy popadli w długi.
Czasem największe sukcesy przychodzą dopiero z dna rozpaczy. 30-latek Krzysztof Gardaś przygodę z górami zaczął, dopiero gdy po wypadku znalazł się na wózku. Wtedy wszedł na Mont Blanc i jako pierwszy niepełnosprawny na Aconcaguę. On nie ma wątpliwości, że warto było zaczynać od nowa.

Nigdy nie jest za późno

Oto rosyjska sztuka „Odchodził mężczyzna od kobiety”, czyli Mitia i Wiera, para staruszków. Mitia przerażony starością, próbuje odzyskać kontrolę nad swoim losem. Chce odejść od żony i udowodnić, że wciąż ma siły, by zacząć życie od nowa.
Mitia i Wiera to rozpad. W filmie Paula Coxa „Niewinność”, który właśnie wszedł na ekrany, oglądamy miłosną historię 70-latków. Po 40 latach rozłąki dawni kochankowie odkrywają, że łączące ich niegdyś uczucie jest nadal silne. Postanawiają wrócić do siebie, zacząć życie od nowa, choć szokuje to ich środowiska. Film jest najpiękniejszym przesłaniem o tym, że zawsze warto zaczynać od nowa.
Są także przesłania bardziej prozaiczne. – „Jest jeszcze tyle do zrobienia”, to słyszę najczęściej. Wiele osób przychodzi do nas, bo boi się, że już nic nie zmieni w swoim życiu – mówią w Wielkopolskim Kole Emerytów. Prof. Zofia Zaorska z UMCS jest zdumiona, jak wiele sił i chęci odmiany wykazują osoby starsze. Prof. Zaorska od lat organizuje Uniwersytet Trzeciego Wieku. – Nowe życie oznacza dla tych ludzi robienie tego wszystkiego, na co kiedyś nie mieli czasu – komentuje. – Taniec, basen, film, wykłady, szczególnie kobiety na wcześniejszej emeryturze zachowują się tak, jakby wywracały życiorys. Młodość była ciężka, starość na być ciekawa, nawet jeśli emerytury nie wystarcza.
A więc czy można zacząć życie od nowa? Zmuszony przez los albo świadomie wychodzący z jedną walizką, rozwodzący się, wspinający, ktoś, kto szuka nowej pracy, ryzykuje, marzy – każdy powie, że można. Choć w tym „od nowa” fundamentem zawsze będzie poprzednie życie. Całkowicie się nie odetniemy.


W filmie łatwiej
„Zacząć życie od nowa” to magiczne hasło, które napędza dzieła większe i mniejsze, czasem kiczowate. Nadzieja i rozpacz poganiały Thelmę i Luizę – tytułowe bohaterki feministycznego filmu, Francuzkę z „Niebieskiego” Kieślowskiego. Wszystko zmienia bohaterka „Prowincji” Kosmowskiej – opuszcza Warszawę i kochanka, bo jak mówi, „musi spojrzeć na świat z nowej perspektywy”. „Codziennie chcę zacząć życie od nowa i zaczynam, nie jestem zaprogramowanym automatem”, wyznaje poetka Janina Gzowska. Nałogowo wszystko od nowa zaczyna Judyta z „Nigdy w życiu” Katarzyny Grocholi.

Wydanie: 01/2003, 2003

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy