Wybory w cieniu dekretów Beneša

Wybory w cieniu dekretów Beneša

W czeskiej kampanii prezydenckiej kartą przetargową stała się kwestia wysiedleń Niemców po II wojnie światowej

Podczas piątkowej debaty telewizyjnej przed drugą turą wyborów prezydenckich w Czechach na nowo rozgorzała dyskusja na temat Niemców sudeckich wypędzonych po II wojnie światowej.

Beneš do Hagi

Zwycięzcy pierwszej tury, Miloš Zeman i Karel Schwarzenberg, najostrzej spierali się o nieoczekiwanie poruszoną kwestię dekretów Beneša, na mocy których w 1945 r. z powojennej Czechosłowacji wysiedlono 3 mln Niemców sudeckich.
Dzień przed debatą, 17 stycznia, Schwarzenberg stwierdził, że skoro dekrety przestały obowiązywać wraz z przyjęciem przez Czechosłowację w 1991 r. Karty podstawowych praw i swobód, nie ma konieczności ich anulowania. To wywołało atak ze strony Zemana. Oskarżył on kontrkandydata o wspieranie interesów niemieckich i mówienie jak sudeták, skoro o wysiedleniach wyraża się jak o akcie, za który należałoby stawiać przed trybunałem międzynarodowym. Zeman skrytykował również Schwarzenberga za słowa, że wysiedlenie ludności niemieckiej współcześnie zostałoby potraktowane jako ciężkie naruszenie praw człowieka. „Przypuszczalnie ówczesny rząd łącznie z prezydentem Benešem znalazłby się w Hadze”, powiedział Schwarzenberg. Zeman zarzuca przeciwnikowi, że wypowiada się o byłym prezydencie jak o zbrodniarzu wojennym.
W trakcie debaty rywal wyjaśnił, że nie popiera roszczeń majątkowych wysiedlonych Niemców, a prezydenta Beneša nie uważa za zbrodniarza wojennego. Nigdy nie mówił o ludobójstwie, co zarzucił mu Zeman. Na pytanie, czy nie obawia się, że po tym wszystkim stopnieje grono jego wyborców, Schwarzenberg odparł: „Przykro mi, ale zdania nie zmienię”.

Pierwszy raz tak ostro

Prasa niemiecka przypomina, że tak ostro na temat wysiedleń Niemców sudeckich nie wypowiedział się jeszcze żaden czeski polityk, nawet Václav Havel, który w 1990 r. przeprosił za ich wygnanie, czym przeraził Czechów i zaskoczył Niemców. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” skomentowała dyskusję, którą zapoczątkowały krytyczne wypowiedzi Schwarzenberga, posiłkując się wypowiedzią obecnego prezydenta: „»Ani w Polsce, ani na Słowacji poglądy takie nie mogą liczyć na zrozumienie«, powiedział Klaus cytowany przez internetowy serwis Novinki.cz”. W artykule zatytułowanym „Beneš do Hagi” gazeta pisze, że Czechów zaszokowało stwierdzenie, że ich powojenny prezydent dziś stanąłby przed trybunałem sądzącym największych zbrodniarzy wojennych.
Po wypowiedzi Karla Schwarzenberga pojawiło się pytanie, czy potępiając dekrety, zaszkodził Czechom. Czy Niemcy śledzący dyskusję, która rozgorzała przy okazji wyborów prezydenckich, mogą ją uznać za próbę wywołania nastrojów antyniemieckich w czeskiej polityce.
Dziennikarz Hans-Jörg Schmidt z „Die Welt” przyznał na łamach dziennika „Dnes”: „Mnie jako korespondentowi zagranicznemu niezręcznie jest o tym pisać do Niemiec”. „Kiedy w roku 1997 r. została podpisana czesko-niemiecka deklaracja, Czesi wychwalali ją jako grubą kreskę. Ale teraz, jeśli to komuś politycznie pasuje, wyciąga tę kwestię z szuflady, z samego dna szuflady”, dodał.
W Niemczech o dekretach już się nie mówi. Mało kogo interesują, zarówno z punktu widzenia majątkowego, jak i prawnego. Miroslav Kunštát z Instytutu Studiów Międzynarodowych Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Karola powiedział dziennikowi, że „jest to sprawa marginalnych grupek w ramach Ziomkostwa Sudeckoniemieckiego”, o aktywności których „nikt nic nie wie i nikogo to nie interesuje”. Były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder ogłosił, że Niemcy jako państwo nie będą wspierać roszczeń finansowych swoich obywateli w stosunku do Czech, jego następczyni Angela Merkel jest podobnego zdania.
Praska korespondentka niemieckiego tygodnika „Focus” mówiła „Dnes”: „Cała ta dyskusja jest absurdalna. Oczywiście, że dziś dekrety Beneša nie mogą być zastosowane. Ale nikt przecież nie twierdził, że mają zostać unieważnione i że Niemcom sudeckim ma zostać zwrócony majątek”.

Czeska kreska

W roku 1997 Václav Klaus podpisał czesko-niemiecką deklarację, w której żądano od Berlina zamknięcia raz na zawsze kwestii dekretów Beneša. Niemcy jej dotrzymują, a po wypowiedzi Schwarzenberga dziwią się, dlaczego ten wątek się pojawił. W deklaracji stwierdzono: „Niniejszym obie strony ogłaszają, że nie będą obciążać swoich stosunków politycznymi i prawnymi zagadnieniami pochodzącymi z przeszłości”. To zdanie poprzedza przyznanie przez Niemców, że wypędzenie zostało spowodowane przez niemiecką okupację i czeskie krzywdy. „Czeska strona żałuje, że powojennym wypędzeniem, jakkolwiek koniecznym wysiedleniem sudeckich Niemców z tamtejszej Czechosłowacji, wywłaszczeniem i odbieraniem obywatelstwa zostało spowodowanych wiele cierpień i krzywd niewinnym ludziom, a to ze względu na zbiorowy charakter przypisanej winy”. Pod tymi słowami podpisany jest ówczesny premier Václav Klaus.
Linii wytyczonej przez dekret przestrzegał także minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg. W zgodzie z deklaracją przyznał niegdyś, że „przemieszczenie sudeckich Niemców było bezpośrednim wynikiem II wojny światowej”. Z kolei Klaus deklaracji nie dotrzymał. W wyborach w 2002 r. Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) pod jego przewodnictwem miała pokonać Czeską Partię Socjaldemokratyczną (CSSD), broniąc dekretów Beneša i tłumacząc się domniemanym zagrożeniem ze strony Niemców. Ta antyniemiecka kampania nie przyniosła ODS zwycięstwa. Temat pojawił się po raz kolejny w 2009 r., przy okazji podpisania traktatu lizbońskiego. Klaus domagał się suplementu do niego, tłumacząc to koniecznością obrony dekretów. Dodatek nie wszedł w życie, traktat owszem, a Niemcy nie domagają się od Czechów zwrotu mienia.
Miloš Zeman 10 lat temu sam uznał dekrety Beneša za „wygasłe”. Portal Aktuálne.cz udostępnił wideo, na którym w październiku 1990 r. polityk podtrzymywał i wygłaszał opinię na temat przesiedlenia, za którą teraz skrytykował rywala. Wysiedlenie Niemców sudeckich z Czechosłowacji nazwał transferem ludności niemieckiej w duchu stalinowskich przymusowych migracji. Obecnie kampania Zemana miała na celu m.in. ukazanie Schwarzenberga jako obcego Niemca. Żona piastującego jeszcze urząd prezydenta Václava Klausa, który poparł kandydaturę Zemana, stwierdziła, że „nie wyobraża sobie, by pierwsza dama nie znała języka narodu”, co odnosiło się do Theresy von Schwarzenberg, nieznającej czeskiego.

Temat zastępczy

Wypowiedź Schwarzenberga praktycznie nie zaistniała w polskich mediach, chociaż oficjalne potępienie dekretów w Czechach może posłużyć Niemcom jako dodatkowy argument w sporach dotyczących „wypędzeń” z terenów, które po wojnie znalazły się w Polsce. Po słowach kandydata na czeskiego prezydenta znów mogą się pojawić roszczenia w sprawie odszkodowań ze strony Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. Debata w Czechach pomija ten wątek. Wszystkie głosy za i przeciw mają tak naprawdę na celu poparcie jednego z kandydatów i jego stanowiska, niekoniecznie zaś ponowne roztrząsanie kwestii powojennych wysiedleń i pojawienia się roszczeń ze strony Niemców. Oni już dawno nie okazują zainteresowania tym tematem, tylko Czesi ciągle go odkopują, chociaż Niemcy sudeccy to wątpliwy kapitał polityczny.

*

Dekrety Beneša
Dekrety Beneša to ogólne określenie zbioru prezydenckich dekretów, wydanych w czasie II wojny światowej na wychodźstwie i w pierwszych miesiącach powojennych w Czechosłowacji, zatwierdzających stan prawny w wyzwolonym kraju. Od 21 lipca 1940 r. do 27 października 1945 r. zostały wydane 143 dekrety.
We współczesnych sporach politycznych określenie dekrety Beneša pojawia się w węższym znaczeniu – powojennych dekretów normujących ewakuację Niemców i Węgrów oraz konfiskatę ich majątku. Aktualnie są one krytykowane ze względu na sprzeczność z zasadami demokratycznego państwa prawa, ponieważ postulują odpowiedzialność zbiorową (poszkodowane zostały, poza ściśle określonymi wyjątkami, wszystkie osoby narodowości węgierskiej i niemieckiej) i nie respektują zasady domniemania niewinności, dyskryminują ze względu na przynależność narodową, pozbawiają obywatelstwa bez zgody i wbrew woli obywatela, uniemożliwiają swobodny wybór miejsca życia oraz nakładają na Niemców i Węgrów, którzy chcą uzyskać takie same prawa jak Czesi i Słowacy, niesprawiedliwe i niewspółmierne żądania (np. Czechom i Słowakom wystarczyło wykazać, że nie kolaborowali i nie dopuścili się zdrady, aby mogli utrzymać swoje prawa polityczne i status. Niemcy i Węgrzy musieli wykazać, że otwarcie walczyli z faszyzmem, co było jednoznaczne z samobójstwem i narażeniem krewnych na śmierć). Na mocy dekretów w latach 1945-1948 wypędzonych zostało 3 mln Niemców i kilkaset tysięcy słowackich Węgrów.

Wydanie: 05/2013, 2013

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy