Wybory po kazimiersku

Wybory po kazimiersku

Dwóch się bije, a jeden skorzysta Prokurator rejonowy w Puławach złożył apelację od wyroku sądu w sprawie Janusza Kowalskiego. Zdaniem puławskiego sądu, radny Kowalski znieważył Grzegorza Dunię, burmistrza Kazimierza Dolnego. To pokłosie sytuacji, do której doszło podczas obrad komisji budżetowej Rady Miasta Kazimierza Dolnego w sierpniu 2011 r. Radny miał wówczas powiedzieć: „Słowo burmistrza znaczy mniej niż słowo k… spod latarni”. Sprawa trafiła do prokuratury w 2012 r., ta jednak dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania. Burmistrz wniósł więc pozew, a sąd zdecydował, że radny ma zapłacić 2 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe. Z taką m.in. historią w tle będą się odbywać listopadowe wybory samorządowe w słynącym z urody miasteczku. Sąd źle zinterpretował Zrobiło się o tyle ciekawie, że całkiem niedawno, bo zaledwie przed kilkoma tygodniami, prokurator po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku uznał, że sąd dokonał niewłaściwej interpretacji zachowania radnego. „Prokurator nie kwestionuje faktu, że Grzegorz Dunia w chwili wypowiedzi radnego był funkcjonariuszem publicznym i słowa miały związek z pełnioną przez niego funkcją burmistrza. Uważa natomiast, że wypowiedź nie wyczerpała znamion art. 226 i nie miała charakteru znieważenia – tłumaczył Grzegorz Kwit, zastępca prokuratora rejonowego w Puławach. – Należy ją rozpatrywać w kontekście art. 212 mówiącego o zniesławieniu. Bardzo istotny jest kontekst zachowania radnego, czyli spór z burmistrzem związany z działalnością jako gospodarza gminy. Radny, walcząc o interesy mieszkańców, skrytykował postawę burmistrza”. Na pierwszy rzut oka widać, że to zdecydowanie precedensowa sytuacja, rzadko bowiem słyszymy, żeby prokurator brał stronę obwinionego i skazanego. Radny nie zgodził się z wyrokiem sądu, wyjaśniając, że nie było jego zamiarem obrażenie burmistrza Duni. „Sąd nie zbadał kontekstu mojej wypowiedzi i zignorował, że działałem w interesie publicznym. To jest w tej sprawie kluczowe. Porównanie, którego użyłem, miało wstrząsnąć radnymi, którzy nie reagowali na kłamstwa burmistrza w sprawie związanej z inwestycją drogową za 2,5 mln zł. Gminie groziło cofnięcie dotacji unijnej”. Wyborcy docenią? Dla burmistrza Duni opisana powyżej sprawa to nie pierwszyzna, można wręcz powiedzieć, że chleb powszedni. Dlatego niezrażony przeciwnościami, wkalkulowanymi w działalność publiczną, walczy o trzecią kadencję. Podobnie jak poprzednio startuje z własnego komitetu Nasza Mała Ojczyzna Kazimierz Dolny. Swoją pracę ocenia tak: „Mam nadzieję, że wyborcy docenią to, co zrobiłem w ciągu ośmiu lat pełnienia funkcji burmistrza. W tym czasie nieomal podwoiliśmy budżet gminy, dzięki czemu wykonaliśmy m.in. wiele kilometrów dróg, wybudowaliśmy wodociągi, halę sportową, boiska oraz odnowiliśmy kilka bardzo ważnych obiektów zabytkowych. Obecnie rozpoczynamy budowę nowej szkoły na miarę XXI w.”. Jego kontrkandydatem będzie Andrzej Pisula, dyrektor Szkoły Podstawowej w Bochotnicy, wsi sołeckiej w pobliżu Kazimierza (Komitet Wyborczy Wyborców Andrzeja Pisuli). Pan Andrzej przekonuje: „Wiele czynników złożyło się na moją decyzję o kandydowaniu. Przekonali mnie mieszkańcy, którzy nie są zadowoleni z obecnej sytuacji. W gminie jest wiele rzeczy, które trzeba uporządkować. To m.in. ciągnąca się od lat sprawa studium zagospodarowania przestrzennego, próba sprzedaży amfibaru, który jest cenną nieruchomością i zdecydowanie powinien zostać w gminie, czy wreszcie wzbudzająca wiele kontrowersji odbudowa szkoły. Brakuje dialogu między urzędnikami a mieszkańcami. Chciałbym to zmienić i sprawić, żeby urząd był bardziej otwarty na ludzkie problemy”. Najbliższe wybory dotyczą władz lokalnych, ale także tych wyższego szczebla – powiatu i województwa. W Kazimierzu Dolnym wybieramy burmistrza oraz 15 radnych. Ich teren działania to Kazimierz i 11 sołectw, mieszka tu ponad 7 tys. obywateli. Dla porównania w  radzie miejskiej Nowego Jorku zasiada 51 radnych, ale mieszkańców jest ponad 8 mln! Ot, taka ciekawostka. O 15 stanowisk powalczy 41 kandydatów. Nasila się tendencja do odrzucania wielkiej polityki. Wydawałoby się, że skoro jesteśmy na tradycyjnie rolniczej Lubelszczyźnie, to niepodzielnie będą dominować chłopskie ugrupowania. Nic z tych rzeczy – PSL wystawiło raptem pięciu kandydatów, o innych związanych ze wsią cicho. Najwięcej „swoich ludzi” (istotą późniejsza większość w radzie) mają przyszli burmistrzowie: Dunia – 14, Pisula – 13. Do tego grona niezależnych należy dołączyć jednego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 45/2014

Kategorie: Kraj