PiS przejęło turystykę i nie wie, jak nią zarządzać Otrąbiono już zwycięstwo Polskiej Organizacji Turystycznej nad rządem. W wydaniu weekendowym (16-17 lutego) „Rzeczpospolita” napisała: „Firmy turystyczne wygrały z ministrem gospodarki”. Czy jednak nie jest to zwycięstwo pyrrusowe? Choć komentarze na ten temat pisane są w nastroju triumfalnym (zwycięstwo!!! POT nietknięta!), to walka o dostęp do koryta przy turystyce nie ustaje ani na minutę. „Branża turystyczna świętuje – czytamy w „RZ”. – Prace nad połączeniem Polskiej Organizacji Turystycznej z Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych zostały zawieszone. Mirosława Boryczka, forsowana przez ministra gospodarki na stanowisko prezesa POT, zrezygnowała. – Najważniejszą wiadomością jest dla nas to, że nie będzie połączenia POT i PAIiIZ. Walczyliśmy o to od wielu miesięcy – powiedział Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystyki i członek rady POT”. Ale to nie jest jedyna wiadomość na temat konfliktu ministra gospodarki z branżą turystyczną, którą reprezentowała na szczeblu centralnym Polska Organizacja Turystyczna. Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, Adam Lipiński, zapowiedział równocześnie przygotowanie raportu o polskiej polityce turystycznej. I choć rada POT nadal będzie spotykać się w prawie niezmienionym składzie, mimo że minister gospodarki, Piotr Woźniak, chciał wymienić 12 z 18 jej członków, to w samym resorcie zostanie powołany zespół, który wypracuje nową formułę promocji zagranicznej Polski. „Nową”, czyli odpowiadającą potrzebom obecnego rządu, bo „stara” oczywiście się nie sprawdziła. Jak promowano do tej pory? Wally Olins, światowej rangi specjalista od budowy marek, który położył spore zasługi dla rozwoju produktu narodowego Portugalii i Hiszpanii, podczas rocznego pobytu studyjnego w naszym kraju ocenił, iż Polska Organizacja Turystyczna jest jedną z najlepszych agencji rządowych. Na tę opinię POT pracowała od 2002 r., kiedy na czele agencji stanął Andrzej Kozłowski. W kolejnych latach zaczął się tworzyć system regionalnych i lokalnych organizacji turystycznych, co skutkowało wzrostem turystyki przyjazdowej do Polski. W 2002 r. notowano jeszcze spadek liczby cudzoziemców, którzy odwiedzali nasz kraj, ale już w 2003 r. nastąpił wzrost przyjazdów i wzrost dochodów z tego tytułu. W okresie tym powstawały sukcesywnie regionalne organizacje turystyczne. Gdy zaczynano, były tylko trzy, ale rozbudowano ich sieć do 16 regionalnych oraz ponad 100 lokalnych organizacji działających na zasadzie stowarzyszeń. Wszystkie te struktury traktowały POT jako swoją centralę, bo tutaj powstawała kompleksowa strategia wzrostu i rozwoju branży, inicjowano akcje promocyjne, dawano szansę regionalnym pomysłom, organizowano szkolenia, wysyłano informacje o produktach na targi turystyki i wystawy zagraniczne, drukowano liczne materiały promocyjne o Polsce jako atrakcyjnym miejscu na mapie Europy. W POT powstawały struktury, które otwierały nowe obszary działania, jak choćby Biuro Konferencji i Kongresów, bo okazało się, że turystyka biznesowa to kura znosząca złote jaja. Udało się też, mimo absolutnie niesprzyjających warunków politycznych w kontaktach między Polską a Rosją, doprowadzić do wyraźnego ożywienia w przyjazdach turystów z Rosji i Ukrainy do Polski. Dowodem na to, że POT działała skutecznie, był fakt, że m.in. Zakopane stało się mekką dla bogatych Rosjan i Ukraińców. Ale zanim do tego doszło, utworzono Polski Ośrodek Informacji Turystycznej w Moskwie, a także ściągnięto do Polski kilkuset touroperatorów ze Wschodu, nawet z Nowosybirska i Chabarowska, aby pokazać, że w Polsce można przyjemnie spędzić czas i sensownie wydawać pieniądze. Polska Organizacja Turystyczna nie była jednak oczkiem w głowie poprzedniego rządu. Wicepremier Jerzy Hausner wdrażając swój plan racjonalizowania wydatków i oszczędności, chciał zrobić to samo, co trzy lata później rząd Kaczyńskiego, a więc połączyć POT i PAIiIZ. Jednak opór branży, która już wtedy złapała wiatr w żagle, był zdecydowany i samodzielność agencji na przełomie 2004-2005 uratowano. TKM. w turystyce POT zdołała w ciągu kilku lat wypracować sobie silną pozycję jako narodowa organizacja turystyki, ale kiedy po wyborach przyszła „nowa miotła”, także w tej agencji rządowej musiano przygotować się na zmiany. Prezes POT, Andrzej Kozłowski, któremu naturalnym biegiem rzeczy kończyła się 7 lutego 2006 r. kadencja, zwrócił się z prośbą o rozsądne wsparcie do Kancelarii Prezydenta RP. Rozmowa z ministrem Andrzejem Urbańskim miała jednak tylko ten efekt, że kancelaria dowiedziała się, iż w strukturach
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









