Wyciekające tajemnice

Wyciekające tajemnice

Wyznać adwokatowi całą prawdę? Szeptać lekarzowi o wstydliwych przypadłościach? Coraz rzadziej możemy być pewni, że nasze sekrety nie zostaną ujawnione „By żyć szczęśliwie, żyjmy w ukryciu”, mówi maksyma. Ale nic nie mówi i nie słyszy tylko nieboszczyk. Lekarz Kowalskiego wie o jego impotencji, ksiądz przed świętami słucha o tym, że Nowak łamie szóste przykazanie, a adwokat dowiaduje się, czy jego klient zabił, czy nie zabił. Istniejemy w tysiącach głów pracowników rozmaitych instytucji, którzy rozwiązują nasze problemy. Czy nad powierzanymi im sekretami ktoś trzyma pieczę? Sceptycy mówią, że nie ma absolutnych tajemnic, etycy, że Polacy to paple. Według OBOP, w opinii zdecydowanej większości społeczeństwa lekarz, dziennikarz i adwokat to profesje, w których ochrona tajemnicy zawodowej jest niezbędna. Ale społeczne poczucie moralne w tej kwestii, etyka poszczególnych zawodów i ustawodawstwo nie zawsze idą w parze. Czy prawo ma prawo? Gdy Maria Tocka, reporterka łomżyńskich „Kontaktów”, znalazła na Podlasiu chłopca, który zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej, nie wiedziała, że trafi aż do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej. – Tuż po ukazaniu się jego opowieści o walkach w Afganistanie zjawili się u mnie funkcjonariusze UOP z odbitym na ksero tekstem – wspomina. – Wszczęto postępowanie. „To sprawa wagi państwowej. Polskie prawo zakazuje służby w obcej armii. Trzeba ujawnić personalia bohatera”, wskazywali na odpowiednie paragrafy, które usprawiedliwiały złamanie danej chłopakowi obietnicy. Lekarz, adwokat, dziennikarz „pracują” z wartościami tak szczególnymi jak człowiek, jego prawo do godności. Tu bezwzględna ochrona cudzego sekretu jest najważniejszym punktem etycznego kodeksu i jedyną receptą na zdobycie zaufania. Ale „uchylanie rąbka” ułatwia czasem prawo, ustalając rejestr tajemnic, które wolno ujawnić. Wewnętrzna niezgodność ustawodawstwa w tym zakresie z zasadami etyki zawodowej to temat drażliwy. Koronnym argumentem organów ścigania domagających się ujawnienia tajemnicy jest tzw. dobro wymiaru sprawiedliwości. Konflikt między prawem prasowym, adwokackim i lekarskim a prokuraturami przybiera ostatnio na sile. Sprzyja temu powszechne poczucie zagrożenia przestępczością zorganizowaną, korupcją czy chorobami cywilizacyjnymi. Zdaniem przedstawicieli tych środowisk zawodowych, obecny stan prawny rodzi obawy o należyte sprawowanie powinności. Andrzej Goszczyński, dyrektor Obserwatorium Wolności Mediów, twierdzi, że działania organów ścigania naruszają ich wolność. – Zbyt często wzywa się reportera na spytki – tłumaczy. – Wątpliwe jest chociażby powszechne wykorzystywanie jako materiałów dowodowych roboczych nagrań telewizji z rozmaitych demonstracji. A to już wygodnictwo sądów, bo w ten sposób najłatwiej zakończyć sprawę. I choć w większości przypadków jest nielegalne, bywa niestety skuteczne. – Winię za to nieświadomość ludzką w zakresie, co należy, a co tylko można – mówi prof. Bogdan Michalski z Instytutu Dziennikarstwa UW. – Reporterzy uważają, że jeśli oni nie mają pojęcia o przepisach, to i sąd nie może tego od nich wymagać. A gdyby dobrze znali art. 180 kpk, nie próbowano by robić z nich przedłużenia policji. Przecież niemożliwy byłby reportaż interwencyjny czy kryminalny bez ochrony milczenia. A jednak „zaproszenie” do procesu przeżył niejeden autor tekstów o szulerach, kieszonkowcach i narkomanach. – Gdy pisałem artykuł o specyficznych hobbystach – opowiada Michalski – pewna pani wyznała, że jej mąż jest kolekcjonerem batów, które wykorzystuje, kładąc nieszczęsną na kozioł. Byli już po rozwodzie. Potem on miał kolejny rozwód, a mnie namawiano do zeznań. Na dociekliwy wymiar sprawiedliwości, który omija etyczne reguły gry, ostatnimi czasy najbardziej narzekają adwokaci. – Sądy lekką ręką zwalniają ich z milczenia, zwłaszcza w sprawach przestępczości zorganizowanej i afer podatkowych, których ostatnio sporo – mówi Łukasz Czajkowski, prawnik. – Choć od zwolnienia z tajemnicy przysługuje zażalenie, instancje odwoławcze są również bezwzględne. W Prawie o Adwokaturze jest zapis: „o ile przepisy szczegółowe nie stanowią inaczej” – prokuratury rozszerzają go nierzadko według własnego uznania. A co na to sumienie? – Tajemnica jest tajemnicą – tłumaczy Stanisław Godlewski, adwokat, też wzywany do zeznań przeciw klientowi proszącemu o poradę podatkową. – Nie interesuje mnie, czy rozmawiam z handlarzem papierosami, czy mafiozo. Nie zacieram przecież śladów przestępstwa. Ludzie muszą nam ufać. Jeśli ktoś nie może unieść sekretu, nie musi prowadzić sprawy. Tu liczy się nie tylko wiedza w zakresie przepisów, ale i postawa. Ale postawę czasem modeluje prawo, ustalając

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 45/2002

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Edyta Gietka