23/2007

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Blog

Urodzili Potwora!

W lutym 2006 roku opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” komentarz pod tytułem „CBA – rodzą potwora”. Uważam za właściwe przypomnienie obszernego fragmentu tego tekstu w związku z ujawnieniem, że sprawie ścigania doktora Garlickiego nadano kryptonim „Mengele”. Oto ów fragment: „Projekt powołania Centralnego Biura Antykorupcyjnego to nie jest projekt, jakich wiele, który możemy oceniać według zwykłych dla tej dziedziny miar – pomoże w walce z korupcją czy nie pomoże. Ocena w tej płaszczyźnie bagatelizuje i zasłania rzecz najważniejszą – rodowód tego projektu. On jest najważniejszy, on będzie decydował o sposobie działania Biura i jest do przewidzenia. CBA ma rodowód partyjny, lecz samo to nie byłoby czymś niezwykłym, bo wiele projektów w przeszłości także było partyjnych. Ale jego rodowód jest też obsesyjny, wyrastający z obsesji, którą opanowana jest czołówka rządząca, że w Polsce istnieje podziemny układ przestępczy, głównie „postkomunistyczny”, docierający wszędzie. W jego składzie więc może znaleźć się każdy, na kogo padnie jakiekolwiek podejrzenie czy niełaska kogoś ważnego. Partyjne i obsesyjne poczęcie to gwarancja, a w każdym razie ogromne niebezpieczeństwo, że urodzi się potwora, chorobliwie zmotywowaną strukturę do pościgu za enigmą, za mgławicą. Jak pięciuset zajadłych i suto opłacanych ruszy do walki, a nie znajdą tłumu winnych, to zaczną dobierać z niewinnych. Jest niebezpieczeństwo przekształcenia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Kto rządzi bankami?

Proces konsolidacji banków będzie się nasilał, a jego przebieg będzie poza kontrolą państwa polskiego, choć nadzór bankowy może wywoływać przejściowe spory Rola instytucji finansowych w gospodarce jest wielka i ciągle rośnie. Współcześnie operacje finansowe dominują nad realnymi procesami w gospodarce. Wartość operacji finansowych znacznie przewyższa wartość realnych przepływów. Kto ma kapitał, ten korzysta z profitów, jakie on przynosi. Jeśli popatrzymy na historię gospodarczą, wyraźnie widać, że kraje dzisiaj bogate były pionierami w budowie banków i rynków finansowych. Można to powiedzieć nie tylko o Anglii, lecz także o Włoszech, Holandii, Szwecji i in. Ważne jest pytanie: jaki jest i dokąd zmierza polski system bankowy? W latach 90. prezesi banków chętnie wypowiadali się w mediach na takie tematy. Teraz publicznie nie zabierają głosu w żadnych sprawach. W bankach zagranicznych ich zachowania są pod kontrolą zagranicznych central, które dbają o dobre relacje biznesowe z władzami kraju działania. Prezesi banków z kapitałem państwowym są wybierani z klucza politycznego i nie mają innego zdania niż aktualna władza państwowa. Zawód menedżera bankowego wykonują osoby dyskretne, wypowiadające się tylko w gabinetach. W bankach prywatnych menedżerowie mają jeszcze poczucie, że dobrymi wynikami finansowymi kształtują swoją karierę. W bankach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Skąd „remis na górze”?

Media doniosły, że nastąpił „remis na górze”. Znaczy to po prostu, że dwie ścigające się ze sobą prawicowe partie, PiS i Platforma Obywatelska, osiągnęły w badaniach opinii równą liczbę głosów, po 28%. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ poparcie dla obu partii od dawna już jest podobne, tak jak i ich polityka, gdyby nie jeden szczegół. Otóż ów „remis na górze”, w wyniku którego PiS zyskało kilka punktów, PO zaś straciła, nastąpił akurat w momencie, gdy rządzące nami PiS otrzymało – teoretycznie przynajmniej – kilka dotkliwych ciosów. Przegrało przed Trybunałem Konstytucyjnym ustawę lustracyjną, ubabrało się w bardzo paskudne działania policyjne, których efektem jest śmierć Barbary Blidy, zmobilizowało przeciw sobie dostojne grono autorytetów naukowych, prawniczych i społecznych, obrzucone zostało wszystkimi możliwymi epitetami przez Donalda Tuska podczas konferencji PO, nie wie, co zrobić ze strajkiem lekarzy i nauczycieli, na koniec zaś naraziło się na zwykłą śmieszność zarówno oświadczeniem premiera, że nie prowadzi konta bankowego, aby ktoś mu przypadkiem, przez złośliwość, nie wpłacił jakichś pieniędzy, jak i badaniem na koszt państwa, czy jeden z Teletubisiów nie jest gejem. Ale wszystko to spłynęło po PiS jak woda po gęsi, a nawet poprawiło jego kondycję! Nie ma odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni – mówi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Zakochani w śpiewie

Nowosądecki Konkurs im. Ady Sari to wrota do kariery XII Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. Ady Sari, który raz na dwa lata odbywa się w Nowym Sączu, wyłonił nowe gwiazdy śpiewu operowego. Jury pod przewodnictwem prof. Heleny Łazarskiej wybrało spośród 80 wokalistów z 12 krajów po trzech laureatów w głosach męskich i żeńskich. Pierwsze nagrody (po 15 tys. zł) zdobyli w pełni zasłużenie Anna Simińska – sopran, studentka Akademii Muzycznej z Warszawy i Stanisław Kierner, bas-baryton, ubiegłoroczny absolwent Akademii Muzycznej w Łodzi. Zachwycili oni nowosądecką publiczność doskonałymi wykonaniami popularnych arii operowych i operetkowych. Stanisław Kierner przeistoczył się np. w Toreadora z opery „Carmen”, Anna Simińska zaś oczarowała wszystkich w „Walcu Adeli” z operetki „Zemsta Nietoperza” Jana Straussa. Stanisław Kierner zdobył też dodatkową nagrodę za wybitne wykonanie Pieśni Don Kiszota J. Iberta w II etapie konkursu. Ważniejsze od pieniędzy Do pozazdroszczenia były również nagrody specjalne przyznane przez dyrektorów polskich oper i instytucji muzycznych w postaci zaproszeń do udziału w spektaklach lub koncertach. Z takimi ofertami wystąpili m.in. biorący także udział w pracach jury szefowie Teatru Wielkiego w Poznaniu, Opery Krakowskiej, Krakowskiej Opery Kameralnej i Państwowej Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Piotr Sułkowski,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Złapał Kozak Tatarzyna…

W Sejmiku Śląskim PO chce się pozbyć swojego marszałka, a ten kolegom ma do pokazania jedynie gest Kozakiewicza Zeszłoroczne wybory samorządowe przyniosły Platformie Obywatelskiej rządy w kilku samorządach wojewódzkich. Polacy mogą więc przed wyborami parlamentarnymi roku 2009 zobaczyć, jak potrafią rządzić działacze PO i czym różną się od PiS. Przykład samorządu śląskiego nie napawa optymizmem. Pierwsza publiczna awantura w PO wybuchła tu już po pierwszych 100 dniach rządów nowej ekipy, a po pół roku od wyborów radni klubu PO złożyli wniosek o odwołanie rekomendowanego przez siebie marszałka województwa. W województwie śląskim PO odniosła prawie absolutny triumf w wyborach do sejmiku. Na 48 mandatów uzyskała 21. Do sejmiku weszło też na plecach PO trzech radnych PSL zblokowanego z Platformą oraz 16 radnych PiS i ośmiu radnych LiD. Wśród radnych LiD jest siedmiu członków SLD i jeden SdPl. Zmiana władzy w samorządzie województwa odbyła się pod hasłem: „Bij komunę”. Co prawda do ekipy poprzedniego, SLD-owskiego marszałka Michała Czarskiego nie bardzo można było się przyczepić, ale niestety była „czerwona”. Zwycięska Platforma odrzuciła więc ewentualne układy z LiD na rzecz tzw. „Paktu dla Śląska”, czyli koalicji z PiS. Chociaż oficjalnie przedstawiciele obu partii stanowczo zaprzeczali, by była to koalicja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Demontaż koalicji rządowej?

W Podlaskiem PiS odsunęło Samoobronę i weszło w układ z PSL Wyniki wyborów do sejmiku podlaskiego nie zapowiadały żadnych rewelacji. PiS z przystawką w postaci Samoobrony uzyskało połowę mandatów. Wystarczyło podkupić jednego radnego z Platformy lub PSL (obie partie też szły blokiem) i gotowy byłby szybki sukces Prawa i Sprawiedliwości. Lub… Platformy wraz z PSL, LiD (też miały razem połowę mandatów) i ewentualnie dokupionym jednym radnym z Samoobrony. Takie były oczywiste scenariusze, choć spekulowano też o porozumieniu PO-PiS. Ta konfiguracja miała najmniejsze szanse, bo Platforma deklarowała głębokie przywiązanie do ludowców, ci zaś odpłacali deklarowaną czułością wobec większego partnera. PiS – potwierdzało wielkie ukochanie Samoobrony, czyli swego krajowego partnera strategicznego. Jednakowoż spekulacje sobie, a życie sobie. Posypało się wszystko i stało się tak: Prawo i Sprawiedliwość (12 mandatów) połączyło się z PSL (pięć mandatów) i utworzyło większościową koalicję (bo sejmik liczy 30 radnych). To tyle arytmetyki. Politycznie natomiast jest niezły galimatias. PiS odrzuciło Samoobronę, co mogłoby oznaczać, że Kaczyńscy wcale nie są tak mocno przywiązani do swych centralnych sojuszników, gdy chodzi o interesy lokalne. Czy wzbudzi to jakiekolwiek emocje w koalicji rządowej? Raczej należy wątpić. PSL

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Kto cenzuruje kabarety

Dopuszczalne są żarty z „przystawek” i ze szczebla Gosiewskiego, ale wyżej to już nie bardzo Co się dzieje z polskim kabaretem? Podobno ma się świetnie i nadal rozśmiesza ludzi, bo – jak mówi nam Leszek Malinowski z kabaretu Koń Polski – „śmiech jest trendy”. Ale jaki? Polityczny? Abstrakcyjny? Wysokich czy coraz niższych lotów? A może rolę klasycznego kabaretu przejmują powoli telewizyjne programy rozrywkowe, takie jak „Szymon Majewski Show” (TVN), gdzie absurd miesza się z ostrą satyrą polityczną, czy „Szkło kontaktowe” (TVN 24), w którym codziennie wieczorem kpinom z polityki nie ma końca? Prawda oczywiście leży gdzieś pośrodku, tymczasem ostatnie wydarzenia pokazują, że kabaret może być nawet poręcznym orężem w medialnej wojnie o widzów – tym razem między telewizją publiczną a komercyjnymi stacjami – szczególnie Polsatem i TVN. Lada dzień TVP i telewizja Solorza stoczą swój mały bój: Polsat podczas Sopockiej Nocy Kabaretowej (11 czerwca) w ramach TOPtrendy Festiwal, a TVP pokazując na opolskim Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej zorganizowany w bólach i chaosie Kabareton (16 czerwca). Trudno dziś powiedzieć, kto zwycięży, wiadomo jednak, że kierowana przez Andrzeja Urbańskiego stacja już na starcie dała ciała: Kabareton najpierw miał być

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy władze właściwie reagują na strajki płacowe?

Izabela Jaruga Nowacka, posłanka SLD, b. wicepremier Do tej pory nikt nie ośmielił się tłumaczyć lekarzom, którzy zażądali podwyżek, że premier zarabia mniej niż oni na Zachodzie. Godzi się przypomnieć, że na lekarzy jest tam zapotrzebowanie, a na polityków nie ma. Premierowi Kaczyńskiemu z powodu niebywałej arogancji i pogardy nikt nie zaproponuje posady premiera w UE. Jeśli mamy być krajem nowoczesnym, to już dawno temu trzeba było rozwiązać problem podwyżek tych grup zawodowych, które ciągną rozwój. Tymczasem lekarzom proponuje się „ścieżkę zdrowia” – muszą rozmawiać z Gosiewskim, Giertychem, może i Gilowską oraz Kaczyńskim tylko po to, by się dowiedzieć, że nie ma możliwości dokonania podwyżek. Najwyraźniej jednak są możliwości wydawania wielkich pieniędzy na rozrost administracji rządowej, na limuzyny, a nawet antypodsłuchy. Jeśli ktoś się sprzeciwia postulatom strajkujących, powinien zacząć od siebie, a ten rząd ma największą liczbę wicepremierów i 24 ministrów. Prof. Witold Kieżun, prakseologia Struktura płac w Polsce, czyli kraju o otwartych granicach, jest coraz bardziej nonsensowna. Dysproporcje można było utrzymywać w poprzedniej epoce, teraz już nie. Zwłaszcza że wydajność pracy bardzo się podniosła i tym bardziej niskie płace dla dobrze w UE wynagradzanych zawodów nie mają uzasadnienia w systemie wspólnoty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Samobójstwa po japońsku

Śmierć wysokich urzędników doprowadziła do chaosu w rządzie Nipponu Tego dnia minister Toshikatsu Matsuoka miał wystąpić w parlamencie. Opozycja oskarżała go o marnotrawstwo i udział w skandalach korupcyjnych. Matsuoka nie zamierzał odpierać zarzutów. Kilka godzin przed przesłuchaniem założył sobie pętlę na szyję. Sznur umocował na suficie, stanął na przenośnej drabince… 28 maja minister rolnictwa wybrał śmierć w swoim gabinecie, w budynku, będącym rezydencją parlamentarzystów w tokijskiej dzielnicy Akasaka. Zaniepokojony strażnik dobijał się do drzwi, w końcu otworzył je zapasowym kluczem. Ale na ratunek było już za późno. 62-letni Matsuoka zmarł w szpitalu. Zdobył smutną sławę, jako pierwszy urzędujący minister, który popełnił samobójstwo w powojennej historii Japonii. Nazajutrz krajem wstrząsnęła kolejna śmierć. 76-letni Shinichi Yamazaki, były dyrektor Japońskiej Agencji Zielonych Zasobów (powszechnie znanej jako Japan Green), instytucji związanej z Ministerstwem Rolnictwa, był podejrzany o przyjmowanie łapówek od przedsiębiorstw pragnących zdobyć lukratywne kontrakty rządowe. 26 maja policja przeszukała mieszkanie emerytowanego dyrektora, 29 maja Yamazaki miał zostać przesłuchany, wolał jednak podążyć za swoim ministrem. Tego dnia o godzinie 5.15 rano zostawił sandały na schodach i ubrany tylko w pidżamę skoczył z szóstego piętra budynku, w którym mieszkał w Jokohamie. Skonał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Co z tą demokracją?

O demokracji mówią w Polsce wszyscy. „Wykształciuchy” mówią, że jest zagrożona, i tworzą Ruch na rzecz Demokracji. To samo twierdzą obaj byli prezydenci, tak różni, ale w tym punkcie zupełnie ze sobą zgodni. Mówią to jednym chórem z Andrzejem Olechowskim, Bronisławem Geremkiem, Barbarą Skargą, Andrzejem Zollem i paroma setkami innych zgromadzonych w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego. Premier Kaczyński mówi, że demokracja w Polsce zagrożona nie jest, co więcej, pod rządami jego i brata rozkwita jak nigdy dotąd. Jego pretorianie spod znaku PiS i usłużni wobec reżimu dziennikarze idą jeszcze dalej, wywodząc, że wszelkie ruchy na rzecz demokracji i w jej obronie to „obrona Polski Rywina”, a jeden, nader biegły w historycznych porównaniach i ogólnie lotny w logicznych analizach, spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim porównał do targowicy. Nie znał zapewne dalszego biegu historii: toż król na koniec do targowicy przystąpił. Czyżby przewidywał, że na koniec bracia Kaczyńscy zapiszą się do Ruchu na rzecz Demokracji? To, co się w Polsce dzieje, jest groźne. Groźne są cele, jakie stawia sobie PiS: narzucenie wszystkim Polakom pod groźbą kary, a pod nazwą rewolucji moralnej, swojej wizji dziejów, swoich zasad moralnych(?), swojego poglądu na państwo, politykę zagraniczną i na świat. Równocześnie państwo definiowane jest przez zbiór

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.