18/2009

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Blog

Debata we mgle

Słucham komentarzy, czytam je i nie od dziś uważam, że debata polityczna toczy się przy nierozumieniu, co naprawdę się dzieje od paru lat. Nie może się przebić do szerszej świadomości podstawowa zmiana zaistniała wraz z pojawieniem się Prawa i Sprawiedliwości, partii, która urosła do rangi wpływowej siły antyustrojowej. Takiej siły, o takim znaczeniu nie było wcześniej. Żadna partia po roku 1989 nie miała za główny cel likwidacji istniejącego porządku politycznego i zastąpienia go zupełnie innym. PiS, pod kierownictwem Kaczyńskich, taki ma właśnie cel i jest to jedyny cel tej partii. Zniszczyć III Rzeczpospolitą, porządek tworzony od 20 lat, i zastąpić go IV RP wedle ich wyobrażeń, których wzorcem historycznym jest Polska po przewrocie majowym roku 1926. Jeśli się tego nie widzi, jeśli się uważa PiS za partię, jak wszystkie inne, to niczego się nie rozumie z dynamiki politycznej ostatnich lat. Jest się jak człowiek we mgle, który widzi cienie i słyszy chaos głosów i nie potrafi tego uporządkować, by z mgły wyjść. Tkwi w niej ogromna część, jeśli nie większość komentatorów. Tymczasem polityczna Polska po powstaniu i umocnieniu się PiS jest zupełnie inna niż przed tym! Główna partia opozycji nie walczy już o to, by odwieść rząd od złej, jej zdaniem, polityki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Będzie mniej studentów – rozmowa z prof. Barbarą Kudrycką

Rekrutacja za granicą i konsolidacja ratunkiem dla zagrożonych uczelni – Polska ma dziś mnóstwo uczelni wyższych. Czy powinniśmy się liczyć z ich zamykaniem? – Uczelni niepublicznych w Polsce jest ponad 320, a jeśli dodamy 134 publiczne, to łącznie mamy więcej szkół wyższych niż Chiny. W najbliższych latach czekają nas zmiany w systemie szkolnictwa wyższego, przede wszystkim z powodu pokolenia niżu demograficznego, które właśnie wchodzi w dorosłość. Według szacunków GUS, już za rok liczba osób w wieku 19-24 lata zmniejszy się z 3,6 do około 3,3 mln. W 2015 r. młodzieży w tej grupie wiekowej będzie zaledwie około 2,8 mln, co oznacza, że jeśli utrzyma się obecny współczynnik skolaryzacji, wynoszący około 51%, studia rozpocznie wówczas taka liczba osób, jaka dziś pobiera naukę tylko na uczelniach publicznych. Do tych szacunków dochodzą jeszcze kwestie wyjazdów – coraz więcej osób decyduje się na studia za granicą. Na razie to wciąż niewielki procent, ale prawdopodobnie chętnych będzie coraz więcej. Zagraniczne studia to konkurencja przede wszystkim dla płatnych kierunków prowadzonych w języku angielskim. Często studenci wychodzą z założenia, że jeśli płacą, to wolą wyjechać na znaną uczelnię zagraniczną, zwłaszcza od czasu naszej obecności

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Polska lustracja łamie prawa człowieka

Ofiary rzecznika interesu publicznego mają szansę na wysokie odszkodowania od naszego państwa Od 2007 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał pięć wyroków, stwierdzających, że w czasie postępowań lustracyjnych w Polsce łamane są prawa człowieka. My w kraju niby wiemy o tym od dawna, ale co innego, gdy tak jednoznacznie stwierdza to szacowna instytucja międzynarodowa. Najnowszym rozstrzygnięciem Trybunału jest wyrok z 28 kwietnia br. w sprawie „Rasmussen przeciw Polsce”, uznający, iż w postępowaniu przed Sądem Lustracyjnym, prowadzonym na wniosek rzecznika interesu publicznego, naruszone zostały przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zamienił stryjek Przez 27 lat Alicja Rasmussen była sędzią. W grudniu 1997 r. przeszła w stan spoczynku. Mimo że od wielu miesięcy była emerytką, nasza lustracja dopadła ją we wrześniu 1998 r. Na mocy przepisów ustawy lustracyjnej, które dziś już nie obowiązują, była zobowiązana do złożenia stosownego oświadczenia. Oświadczyła, iż nigdy nie współpracowała z komunistycznymi organami bezpieczeństwa. Rzecznik interesu publicznego (był nim wówczas Bogusław Nizieński) zbadał jej oświadczenie – i uznał, że jest ono kłamliwe. Dodajmy na marginesie, że w postępowaniach lustracyjnych prowadzonych z inicjatywy rzecznika interesu publicznego wielokrotnie dochodziło do łamania praworządności. Na mocy decyzji parlamentu urząd Rzecznika Interesu Publicznego został więc zlikwidowany w marcu 2007 r. Niestety, była to zamiana

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Pożegnanie z wojskiem

Wczesne zwolnienie żołnierzy do rezerwy bez uzupełnienia żołnierzami zawodowymi doprowadzi do utraty zdolności bojowej W ostatnich dniach obserwujemy wiele, nagłaśnianych przez media, uroczystości związanych z pożegnaniem odchodzących do rezerwy ostatnich żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. MON przygotowało nowelizację rozporządzenia, w myśl której przeważająca grupa żołnierzy służby zasadniczej opuści koszary w końcu czerwca br. Na własną prośbę zostaną tylko nieliczni, którzy w obawie przed utratą zasiłku dla bezrobotnych opuszczą jednostki na początku lipca i sierpnia. Trudno zrozumieć, skąd ten pośpiech. Być może chodzi tu o kampanię przed wyborami europejskimi. Zapewne dobrze by było wesprzeć ją jakimś mocnym akcentem, np. zameldowaniem premierowi o wykonaniu zadania dotyczącego likwidacji armii z poboru. Pragnę od razu podkreślić, że nie oznacza to stworzenia jednocześnie armii zawodowej, bo do tego droga jeszcze długa, ani tym bardziej armii profesjonalnej, bo ten cel w obecnych warunkach jest niemalże nieosiągalny. W numerze 10. „Przeglądu” w artykule „Armia sprawna czy zabawna” podjąłem próbę uzasadnienia tezy, że tak wczesne zwolnienie żołnierzy do rezerwy bez jednoczesnego uzupełnienia etatów (ze względów ekonomicznych) żołnierzami zawodowymi doprowadzi do utraty zdolności bojowej jednostek ze względu na zbyt niskie ukompletowanie. Dynamicznie rozwijająca się rzeczywistość zdaje się potwierdzać moje obawy, a ostatnie fakty przekraczają nawet i te

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Notes dyplomatyczny

Wszyscy wciąż komentują poranione wystąpienie pani Fotygi w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Rzeczywiście – działo się. Chociaż, jak nam podpowiedzieli dobrze poinformowani, kilkanaście dni wcześniej, w tejże samej komisji mieliśmy również zabawnego kandydata na ambasadora. To był Andrzej Jasionowski, niedawny dyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii, kandydat na ambasadora do Serbii. Najpierw tego kandydata posłom przedstawiano. Jako jego zalety przedstawiciel MSZ wymienił fakt, że był w latach 80. działaczem NZS, i szefem tej organizacji w Łodzi. Wtedy przewodniczący komisji, pan Lisek, aż wstał z radości. I oświadczył wszem wobec, że on był przewodniczącym NZS i gratuluje Jasionowskiemu. A poza tym on to policzył, że 100 posłów w obecnym Sejmie to działacze NZS. Cóż, patrząc na prace tej izby, od rozróby do rozróby, nieskoordynowane działania… Wiele Lisek nam wyjaśnił… Ale wróćmy do Jasionowskiego. Najpierw był on szefem klubu studenckiego Proxima. Potem był w UOP (w sumie klasyczna droga kariery działacza młodzieżowego tamtych lat). Potem zaczął pracę w MSZ. I tu też według schematu. Pracował w ambasadzie w Lagos, gdzie odpowiadał za sprawy handlowe. Potem był konsulem w Ałma Acie. A potem rzuciło go do krajów skandynawskich, do Szwecji i Finlandii. Znaczy się, uznano, że ma szerokie horyzonty.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Animacja dla dorosłych

„Walc z Baszirem” wzbudził zainteresowanie animowanymi dokumentami. Pierwszy raz będzie można je obejrzeć na festiwalu Planete Doc Review Animacje dla dorosłego widza stały się pełnoprawnymi uczestnikami rynku filmowego, coraz częściej goszczą na dużym ekranie, są wyrazem wyrafinowania i kreatywności twórców, którzy w tym gatunku widzą niewątpliwy potencjał. Wśród najciekawszych polskich autorów animacji artystycznej wymienia się nazwiska Waldemara Borowczyka, Zbigniewa Rybczyńskiego, Jana Lenicy, Jerzego Kuci i Andrzeja Czeczota, a z młodszych Piotra Dumały i Tomasza Bagińskiego. W minionym roku uznanie kinowej publiczności zdobyła adaptacja komiksu „Persepolis” Marjane Satrapi, wcześniej „Gnijąca panna młoda” Tima Burtona czy „Trio z Belleville” Sylviana Chometa. Ostatnio o animacji zrobiło się znowu głośno za sprawą wielokrotnie opisywanego już i komentowanego „Walca z Baszirem” Izraelczyka Ariego Folmana, który technikę rysunkową wykorzystał do zrealizowania pełnometrażowego filmu dokumentalnego. Sukces „Walca” stał się dla organizatorów festiwalu filmów dokumentalnych Planete Doc Review, który rozpoczyna się w tym tygodniu w Warszawie, bodźcem do pokazania innych animowanych dokumentów. W nowej festiwalowej sekcji „Animadoc” znalazło się kilkanaście tytułów powstałych na świecie w ostatnich latach, a także miniretrospektywa twórczości Kanadyjczyka Ryana Larkina. Ten pierwszy „Walc…”

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Co zwrócił wojewoda

Państwo przejęło zdewastowany pałac w Otwocku Wielkim, teraz ma oddać odrestaurowany, w którym są ekspozycje Muzeum Narodowego W sporze o odzyskanie wspaniałej posiadłości ziemskiej w Otwocku Wielkim obie strony, państwowa i prywatna, próbują się przechytrzyć. Sprytu nie brakuje nikomu. Józef Jezierski, syn ostatniego właściciela okazałego barokowego pałacu, zaczął się procesować z państwem polskim jeszcze w latach 90. W 2005 r., po trzech latach utarczek, otwocki sąd rejonowy orzekł, że pałac ma wrócić do spadkobiercy. Konkretnie orzeczono wykreślenie z księgi wieczystej skarbu państwa jako właściciela nieruchomości oraz wpisanie w to miejsce syna hrabiego Zygmunta Jezierskiego, przedwojennego właściciela. Według sądu, który uwzględnił wniosek Jezierskiego, zespół pałacowy miał charakter rezydencjonalny, a nie rolniczy – w związku z czym nie mógł podlegać dekretowi PKWN o reformie rolnej z 1944 r. Nie przewidywał on bowiem przejmowania przez państwo nieruchomości, które nie miały charakteru rolnego. Zdaniem pełnomocnika Jezierskiego, Ryszarda Grzesiuły, komunistyczne władze stosowały sprzeczną nawet z ówczesnym prawem interpretację dekretu, co przekształciło reformę rolną w bezprawną grabież mienia obywateli. Ferdynand Ruszczyc – poprzedni dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, które użytkuje obecnie pałac – twierdził jednak, że majątek miał przed wojną cechy gospodarstwa rolnego, bo hodowano w nim krowy i konie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Atom i nie tylko

Zanim doczekamy się elektrowni jądrowej, trzeba modernizować tradycyjną energetykę opartą na węglu Artykuł prof. Ludwika Tomiałojcia pt. „Nie spieszmy się z atomem” („P” nr 7) operuje pojęciem energetyki obywatelskiej – demokratycznej. Należy to rozumieć również jako obowiązek dostarczania społeczeństwu możliwie rzetelnej i pełnej informacji. Społeczeństwo powinno wiedzieć, że istnieją inne typy reaktorów niż reaktor w Czarnobylu, że reaktory te pracują dziesiątki lat, że od czasu tamtej awarii nastąpił istotny rozwój zabezpieczeń i metod kontroli bezpieczeństwa. Bierzmy przykład z Czechów Żaden rodzaj energetyki nie jest całkowicie bezpieczny i każdy wymaga określonej kultury technicznej. Dotyczy to również energetyki odnawialnej. Dlatego m.in. zaleca się, by elektrownie wiatrowe były budowane na nieużytkach i akwenach wodnych. Trzeba też brać pod uwagę fakt, że energetyka odnawialna jest stosunkowo młoda i wszystkich zagrożeń możemy nie znać. Otoczenie Polski wianuszkiem elektrowni atomowych nie jest argumentem demagogicznym. Wystarczy mapa, cyrkiel i znajomość strefy oddziaływania. Elektrownie atomowe powstaną w Polsce dopiero za kilkanaście lat, będą więc one najnowszej generacji, a zatem relatywnie najbezpieczniejsze. Jasne więc, że stopień bezpieczeństwa atomowego na terytorium Polski nie zmieni się w sposób istotny. Prof. Tomiałojć postuluje, byśmy nie spieszyli się z energetyką jądrową, tymczasem niemal

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy państwo powinno pomagać kredytobiorcom?

PRO Zbigniew Malisz, Polski Związek Firm Deweloperskich Tak. Jak wynika z komunikatów GUS, zbliża się dołek w budownictwie mieszkaniowym. Powstrzymane zostało nie tylko rozpoczynanie nowych projektów, ale nawet wydawanie pozwoleń na budowę. Jest to problem ekonomiczny i społeczny. Wsparcie państwa w postaci dopłat do kredytów hipotecznych jest konieczne, bo pokolenie dwudziestokilkulatków musi mieć szansę na nowe mieszkania. KONTRA Prof. Henryk Sasinowski, socjologia, polityka społeczna, Politechnika Białostocka Sprawa jest kontrowersyjna, bo kredytobiorcy by na tym zyskali, ale wszyscy pozostali nie. Byłoby to zatem faworyzowanie jednych i dyskryminowanie tych, którzy nie mieli możliwości skorzystania z opiekuńczej funkcji państwa. Polska nie należy do krajów bogatych i nie stać nas na taki gest, a nawet rozrzutność. Szczególnie w dobie kryzysu, który do nas nadchodzi, a może już nawet zajrzał.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Ta wstydliwa polska wieś

Dwadzieścia lat transformacji to zarazem dwadzieścia lat nieustannego ataku na to, co wiejskie i chłopskie Zanosi się na to, że znowu czyjaś niefortunna wypowiedź stanie się początkiem burzliwej debaty, służącej nie tyle do wymiany argumentów, ile raczej ciosów, wymierzanych za pomocą stereotypów, epitetów i inwektyw. Jak wiadomo, dobry film sensacyjny powinien się zacząć od trzęsienia ziemi, a potem napięcie musi stale rosnąć. To samo obowiązuje w dyskusji, więc skoro niedawno usłyszeliśmy, że „chłopi częściej dobijali powstańców, niż walczyli o niepodległość”, trzeba odpowiedzieć w podobny sposób. Owszem, jeśli nawet takie przypadki miały czasami miejsce, to doskonale wiadomo dlaczego. Otóż dlatego, że – jak pisali popowstaniowi uchodźcy – „Ojczyzna nasza, to jest Lud polski, zawsze była odłączona od ojczyzny szlachty polskiej i jeżeli było jakie zetknięcie pomiędzy krajem szlachty polskiej a krajem ludu polskiego, miało ono niezaprzeczenie podobieństwo styczności, jaka zachodzi pomiędzy zabójcą a ofiarą. Morze krwi na całym świecie rozgranicza szlachtę od ludu”. Ile w tym morzu było krwi „pańskiej”, a ile „chamskiej” – jak to wymierzyć i kto pokusi się o precyzyjną odpowiedź? W związku z podniesionym zarzutem warto jednak zauważyć, jak zgrabnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.