45/2020

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Kolejny Trump może być jeszcze gorszy

Ameryka potrzebuje odważnych rozwiązań dla klasy robotniczej, by nie wpadła ona znów w łapy skrajnej prawicy Prof. David Ost – profesor nauk politycznych Hobart & William Smith College w USA, autor książek o populizmie, klasie robotniczej i transformacji politycznej w Polsce, stale publikuje w polskich i amerykańskich mediach. W Polsce ukazały się jego dwie książki: „Klęska Solidarności” i „Solidarność a polityka antypolityki”. Jakie słowo będzie się panu kojarzyć z rokiem 2020 w Ameryce? – Niepewność. Absolutny brak wiedzy, jak będzie się rozwijać epidemia, jak ma funkcjonować gospodarka i jaki w ogóle będzie wynik wyborów. Jednak – co ciekawe – nie dlatego, że nie wiemy, kto ma większe szanse na wygraną. Akurat sondaże tym razem są jednoznaczne, a modele solidniejsze – jak się wydaje – niż w 2016 r. i wprost wskazują na zwycięstwo Bidena. Problem jest inny – my nawet nie wiemy, czy wynik wyborów będzie znany po pierwszym zliczeniu głosów, czy Trump uzna rezultat ani nawet czy wybory będą uczciwe. Zaraz, fałszerstwa wyborcze w Ameryce? Czytelnik po tej stronie oceanu może jednak się zdziwić. – No właśnie. Cóż dziś znaczą uczciwe wybory? Donald Trump twierdzi, że głosy oddane listownie –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski

Cymbały brzmiące

Pisałem przed paru miesiącami, że PiS w obliczu utraty władzy nie zawaha się przed podpaleniem Polski. Do utraty władzy jeszcze daleko, ale nasz kraj już został podpalony. O problemie aborcji rozmawiałem w 1995 r. z Jackiem Kuroniem. Usłyszałem: „Czy chodzi o to, by ratować życie, czy by uspokoić sobie sumienie?”. W 2002 r. rozmawiałem o tej sprawie z Józefą Hennelową. Usłyszałem: „Początek ciąży to zawsze tajemnica kobiety. Jeżeli nie będzie chciała urodzić, to nie urodzi”. A zatem: z niechcianą ciążą kobieta zawsze sobie poradzi – choćby miała (jak chłopki w przedwojennej Polsce) skakać z dachu stodoły. Ile kobiet wtedy umrze – o to już głowa nie boli. A tymczasem aborcja będzie i tak dostępna. Dla bogatych. Bo gdyby weszło w życie orzeczenie niekonstytucyjnego Trybunału Konstytucyjnego, to koszty zabiegu dokonanego przez lekarza będą wprost proporcjonalne do podejmowanego ryzyka. A zabieg za granicą, nie mniej niż dotąd kosztowny, będzie – przynajmniej teraz – obarczony możliwością dalszego rozszerzenia pandemii. Ciekawe: istnienia w Polsce podziemia aborcyjnego nie neguje nikt – nawet organizacje pro-life czy anti-choice, nawet Kościół. Nikt też nie neguje istnienia turystyki aborcyjnej. Ale jeżeli tak – to o jaką obronę życia chodzi?! Uspokajamy własne sumienie – ale czy naprawdę zapewniamy mu spokój? Opowiadamy się za życiem –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Jan Widacki

Orzeczenie, ostatnia zupka Julii Przyłębskiej

Pseudo-Trybunał Konstytucyjny, z gotującą smaczne zupki Jarosławowi Kaczyńskiemu panią Przyłębską na czele, z eksprokuratorem Piotrowiczem i byłą posłanką Pawłowicz oraz kilkoma pseudosędziami dublerami w składzie, wydał wyrok naruszający tzw. kompromis aborcyjny. Ten rzekomy kompromis, kreujący najbardziej restrykcyjne prawo aborcyjne w Europie, jedynie przez grzeczność i poprawność polityczną nazywany kompromisem, obowiązywał od 1993 r. Pozwalał na dokonanie aborcji: gdy ciąża była wynikiem przestępstwa (np. gwałtu, kazirodztwa lub stosunku z nieletnią poniżej 15. roku życia), gdy zagrażała życiu matki i gdy stwierdzono nieodwracalne wady płodu. Ta ostatnia możliwość została właśnie przez pseudo-Trybunał wykluczona. Kobieta świadoma, że urodzi dziecko martwe albo dziecko, które w męczarniach przeżyje po porodzie krótki czas, musi ciążę donosić i urodzić! Przed wojną, gdy z mocy konstytucji „wyznanie rzymsko-katolickie zajmowało w państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”, aborcja była dopuszczalna w dwóch pierwszych sytuacjach. O trzeciej, nieodwracalnych wadach płodu, nie było mowy, bo ówczesny poziom medycyny nie pozwalał na ich wykrycie. Przerwanie ciąży prawo nazywało „spędzeniem płodu”, a nie „zabójstwem poczętego dziecka”. Autorem stosownych przepisów był zaś nie jakiś lewak czy inny socjalista, ale prof. Juliusz Makarewicz, praktykujący katolik i senator z ramienia Chrześcijańskiej Demokracji. Inna rzecz, że sanacja, stanowiąc prawa, nie pytała episkopatu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Władza została na peronie

Zacznę od dobrej wiadomości. Dobrej dla spanikowanego obozu władzy. Nikt was nie zamierza zmuszać do aborcji. Wasz wybór i wasza decyzja. Zrewanżujcie się więc tym samym. I przestańcie kłamać na temat jakiegoś mitycznego kompromisu aborcyjnego. Czegoś, co można by nazwać kompromisem akceptowanym przez ogół obywateli, nigdy nie było. Przecież nawet najbardziej załgany prawicowy fundamentalista wie, że co roku Polki dokonują ponad 100 tys. zabiegów. Wiedza o tym i o tej skali jest powszechna. Podobnie jak wiedza, że sprawcami wielu aborcji są też księża, zakonnicy, ultrakatolicy i prawicowi politycy. Tylko takich niechcianych ciąż jest grubo więcej niż ten oficjalny tysiąc aborcji. W dniu, gdy grupka sędziów oddelegowanych do Trybunału przez PiS udawała, że pracuje, doszło do ponad 300 aborcji. Tylko jednego dnia. A pomnóżcie to przez lata, jakie upłynęły od rzekomego kompromisu. Moje pokolenie przyjmowało tę nowomowę o kompromisie jako dopust boży. Podobnie jak politycy wszystkich opcji z wyjątkiem małej grupy polityczek lewicy. I tak na kłamstwach i obłudzie upływały kolejne lata. Do czasu. Bo politycy zajęci jałowym pustosłowiem i oszukiwaniem wyborców nie zauważyli, że pod bokiem rosły im nowe pokolenia. Takie, które nie boją się biskupa ani proboszcza. Ani Kaczyńskiego. Dla ich rodziców i dziadków układanie się z Kościołem i przymykanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Nim ten ogień się wypali

Zagrożenia dla protestów kobiet Protesty, które wybuchły po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, w widoczny sposób różnią się od tych, które mogliśmy obserwować w ostatnich latach. Kiedy Polacy protestowali w obronie sądów czy konstytucji, na ulice wyszło przede wszystkim pokolenie naszych rodziców czy dziadków. Młodszych ludzi była ledwie garstka. Dzisiaj większość na ulicach stanowią ludzie młodzi, młodsi od nas o dekadę lub więcej. Przez większość ich świadomego życia politycznego Jarosław Kaczyński był u władzy. Protestujący nie bawią się w dyplomację. Przewodnie hasła protestów są wulgarne, wymierzone przede wszystkim w PiS, Kaczyńskiego, Konfederację, Krzysztofa Bosaka i Kaję Godek. Wszystkich wymienionych (a także dłuższą listę innych osób) wzywają do „wypierdalania”. Bez ubierania tego w ładne słowa. To wywołało falę komentarzy, głównie ze strony mężczyzn, że taki sposób protestowania jest niegodny. Jednym z tych, którzy postanowili upomnieć protestujące kobiety, był Sławomir Nitras z PO. W czasie ostatniej kampanii wyborczej zasłynął, mówiąc w Sejmie do posłów i posłanek Lewicy, że kiedy Platforma przejmie władzę, to Konfederacja zajmie się Lewicą. Dzisiaj Nitras popiera protesty, ale „wyraża zaniepokojenie” ich słownictwem. Jego „zaniepokojenie” nie spotkało się jednak ze zrozumieniem protestujących i Nitras został dołączony do listy tych, którzy powinni

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Młodzi przewrócili stół

Te dni przeorają naszą niewolniczą mentalność Kulturalnie już było, nie słuchaliście, to teraz tysiące kobiet w całej Polsce (ponad 200 miejscowości) skandują: „Wypierdalać”, władza ma strach w oczach, opozycja słania się ze zdumienia, a kościółkowi są jak po ciężkim nokaucie, wciąż nie wiedzą, czy jeszcze leżą, czy już usiedli. Gigantyczne protesty zainicjowane przez środowiska kobiecych aktywistek z czasów Czarnego Protestu w 2016 r. demolują właśnie scenę polityczną w Polsce. Proponuję powołać Kobiecy Rząd Tymczasowy, niczego lepszego nie wymyślicie. Katarzyna Wężyk, dziennikarka „Gazety Wyborczej”, komentowała: „To genialne – brawo Strajk Kobiet – hasło protestu: WYPIERDALAĆ. Ono zbiera gniew, który narastał od 30 lat, a dostał przyśpieszenia przez ostatnie pięć. Na państwo, które na obywatela i obywatelkę się wypina. Na usługi publiczne, które ledwo zipią. Na szczucie na osoby LGBT. Na wszystkie dotychczasowe rządy, od udawanej lewicy do katoprawicy, które prawa kobiet uznawały za »temat zastępczy« i na wyścigi je przehandlowywały za poparcie Kościoła. I tak, na Kościół. Zwłaszcza na Kościół: instytucję patriarchalną, mizoginiczną, homofobiczną, przemocową, szerzącą pogardę i mowę nienawiści, zaglądającą nam pod kiecki i do łóżka, i mimo tego mającą status świętej krowy i monopol na pouczanie, zawstydzanie i stygmatyzowanie. No więc ten status i ten monopol się skończył. Zakończył go wyrok

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Bez „wypierdalać” nie razbieriosz

Zapewne portugalską rewolucję goździków dało się zrozumieć bez wspominania o goździkach zatykanych w lufach karabinów żołnierzy i policjantów przez demonstrujących, którzy chcieli demokracji w miejsce prawicowej dyktatury. Istoty polskiej rewolucji z jesieni 2020 r. nie da się zrozumieć, kiedy nie dostrzeżemy, co naprawdę mówi nam wszechobecnie wykrzykiwane „wypierdalać” i spora czy – jak kto woli – niesłychana nadobecność słów uznanych za wulgarne, obraźliwe, obsceniczne. Są w powietrzu prawie wszystkie i w częstym użyciu. Ale ich rola, znaczenie i moc nie polegają po prostu na tym, że ten przekaz ma do kogoś dotrzeć i wywołać oczekiwany skutek (żeby „wypierdolili”). By to wyjaśnić, przywołam stary jak polska konstytucja felieton narodowego dramatopisarza, goszczącego raz za razem na arkuszach maturalnych, Sławomira Mrożka. Ów felieton, „Taniec rytualny”, zaczyna się tak: „Konstytucja, owszem, ładna. Tylko dlaczego ani razu nie użyto słowa »kurwa«? Nie ma go w całym projekcie, napisanym poprawną polszczyzną i nawet pozwalającym sobie na pewne wzniosłości we wstępie. I to ma być konstytucja dla wszystkich, a nie jakaś elitarna?”. Potem Mrożek zadaje kolejne pytania: „Dlaczego zredagowana jest tak oschle i surowo, w języku składnym i logicznym, czyli mało zrozumiałym albo wręcz niezrozumiałym dla większości, która, jak wiadomo z licznych ostatnio sondaży, nie rozumie nawet prostego zdania przeczytanego w gazecie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy od czytelników nr 45/2020

Drakońskie prawo przeciw aborcji Wprowadzenie powszechnego zakazu aborcji przez Trybunał Konstytucyjny jest perfidnym działaniem PiS pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego, mającym na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa od klęski polityki ochrony zdrowia obywateli, prowadzonej od 1989 r. Aby odeprzeć zarzut, że poprzez swoją politykę PiS doprowadziło do tysięcy ofiar śmiertelnych, ekipa Kaczyńskiego postanowiła zamanifestować kontrolę nad sytuacją w kraju. Wprowadzono więc drakońskie prawo okrężną drogą, zwalając całe oburzenie społeczne na TK i grupę posłów. W ten sposób ekipa Kaczyńskiego chciała uniknąć rozłamu wewnątrz PiS oraz zamanifestować jedność i gotowość do działań niepopularnych. Teraz uzyskała także narzędzia prawne do dyscyplinowania swojej partii i koalicji. Ponadto zyskała wdzięczność Kościoła i jego poparcie w dyscyplinowaniu społeczeństwa w perspektywie nowych (być może przyśpieszonych) wyborów, które mogą być skutkiem spadku popularności polityki PiS. Forsowanie ustawy o ochronie zwierząt poważnie zachwiało wpływami PiS w środowisku wiejskim i ujawniło wewnętrzne podziały w jego elektoracie. Potrzebne było wstrząśnięcie społeczeństwem i odbudowanie jedności. Przypadek prawa antyaborcyjnego pokazuje, jak bardzo antydemokratyczną instytucją jest Trybunał Konstytucyjny, który pomyślany został jako instytucja w ręku rządzących kasująca ustawy. Hasłami obecnych demonstracji powinny być: „Zakaz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Tako rzecze Wróblewski

Na koniec trochę folkloru. Choć trafniej będzie napisać horroru. Jest taki jegomość, który w czasach inkwizycji mógłby się łapać na topienie czarownic. Nazywa się Bartłomiej Wróblewski. I jest oczywiście posłem PiS. Po wygłupie Przyłębskiej przekazał rodakom takie oto egzotyczne myśli: „To wielki dzień dla dzieci i środowisk pro-life. To wielki dzień dla CAŁEGO NASZEGO NARODU”. Wdzięczny naród zrobił tydzień protestów. I może urodzi się nowa świecka tradycja. Manifestacje w dniu wydania tego barbarzyńskiego wyroku. Miesięcznice Przyłębskiej.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Koniec Kościoła zblatowanego z władzą

Dzisiejszy kryzys Kościoła w Polsce jest dziełem tzw. pokolenia Jana Pawła II Jarosław Kaczyński okazał się tchórzem. Sam nie ma odwagi stanąć twarzą w twarz z protestującymi kobietami i wspierającymi je mężczyznami, którzy wyszli na place i ulice swoich miast i miasteczek. Wpadł jednak na szatański pomysł, by przekierować złość ludzi na Kościół. A robi to pod płaszczykiem obrony świątyń przed kobietami, młodymi ludźmi i tymi wszystkimi, którzy w pseudoorzeczeniu tzw. Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym zakazu aborcji zobaczyli zamach na prawa człowieka. Biskupi nie są tu oczywiście bez winy. Zaraz po ogłoszeniu tego orzeczenia abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, nieformalny kapelan PiS, śpieszył z zapewnieniem: „Wyrażamy wielkie uznanie dla odwagi i rzetelności sędziów Trybunału oraz ogromną wdzięczność dla inicjatorów i uczestników wielkiego ruchu społecznego, który stanął w obronie świętości każdego ludzkiego życia od momentu jego poczęcia do chwili naturalnej śmierci. Bóg Wam zapłać. Bóg zapłać wszystkim za te szlachetne działania”. Kaczyński w swoim orędziu nie mówił zatem po próżnicy. Przekonywał, że poza Kościołem jest nihilizm i relatywizm, a kościołów należy bronić przed hordą ludzi pozbawionych wartości. Wzywał zarazem aktyw partyjny do organizacji bojówek: „Musimy bronić polskich kościołów, musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków PiS

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.