Felietony {id:10, pr.90}
Kibole romantyczni {id:179224}
Antek po treningach zagląda do swojej ulubionej pizzerii prowadzonej przez fanów piłkarskich, bo tam zawsze wieczorem leci jakiś mecz; w domu telewizora nie ma, więc chłopak ma rytualną atrakcję przy pepperoni na cienkim. W zeszłym tygodniu zdumiał się, bo zamiast meczu wyświetlano konkurs. Kibice przy browarach zajadle się spierali o to, kto zagrał lepiej i komu jaka nagroda winna być przyznana. Gdybym tego na własne oczy nie zobaczył, nie uwierzyłbym. Pasaże zamiast passów, kantyleny w miejsce tiki-taki, a emocje jak na stadionie. Lud pragnie chleba i igrzysk, nieważne, czy to tandetna Eurowizja, czy wirtuozowska chopiniada. Konkurs Chopinowski z każdą kolejną edycją coraz powszechniej jest śledzony jak zmagania olimpijczyków, ludzie na co dzień skąpani w disco polo, gangsta rapie czy stadionowych fistularzach à la Dawid Podsiadło nagle zmieniają się w pilnych melomanów i zastygają w zasłuchaniu. No a teraz jeszcze naczelny kibol Rzeczypospolitej wbił się w garnitur, aby wygłosić swoje kocopoły w imieniu narodu polskiego i gratulować „kaloriom intelektualnym” podczas wręczania nagród. Karolowi Nawrockiemu wysokokaloryczna dieta intelektualna nie jest potrzebna, albowiem on kocha lud kibolski, kibolskim emocjom i obyczajom w polityce [...]
Ten mechanizm działa zawsze {id:179226}
Ku utrapieniu tych, co uwierzyli, że Hamas jest szlachetną organizacją narodowowyzwoleńczą, terroryści zaczynają rozstrzeliwać niechętnych sobie Palestyńczyków i robią z tego spektakl. Skwapliwie filmują egzekucje, więc możemy je oglądać. Hamas uważa, że w ten sposób powinno się załatwić Żydów, wszystkich, jak robił to Hitler. Izrael jednak nie ma takiej doktryny wobec Palestyńczyków. Powstanie państwa palestyńskiego wolnego od przemocy i demokratycznego jest mrzonką, żadne państwo arabskie nie jest demokracją. A na marginesie: Izraelczycy nigdy nikogo nie rozstrzeliwali, nawet zbrodniczych terrorystów skazywali w jawnych procesach co najwyżej na dożywocie. I teraz to towarzystwo wyszło na wolność. Ale wiara w zbrodniczość Izraela ma już charakter religijny, argumenty nie mają znaczenia. A przecież Izrael został skazany na to, by zaatakować Gazę. Liberalny premier też wydałby taki rozkaz po 7 października 2023 r., tylko nie brnąłby w to dalej, widząc, że nie da się zlikwidować Hamasu bez burzenia Gazy. Zrzucane ulotki ostrzegające mieszkańców przed bombardowaniami to było za mało. Rozkaz kontynuowania niszczenia Gazy wydał faszyzujący premier. Niemal połowa mieszkańców Izraela uważa Netanjahu i jego bandę za paranoików i nie boi się słowa faszyści. O tym [...]
Dudów ciąg na bank {id:179171}
Jak można było się spodziewać, po nudnej, bezbarwnej, niewyrazistej, choć pełnej naruszeń konstytucji prezydenturze Andrzeja „z przypadku” Dudy nadchodzi czas na ciągnący się jeszcze nudniej telenowelowy serial: a co dalej, Adrianie, co dalej Agato? Wszak show musi trwać, nawykowe zainteresowanie wygasło tak szybko, jak tylko mogło, bo nie istnieje żaden powód, żeby Dudę pytać o cokolwiek na temat tego wszystkiego, na czym się nie zna. Od kilku lat krążyło pytanie, co dalej z tym trudnym przypadkiem polityka bez właściwości i poglądów, służalczego wykonawcy poruczeń politycznych płynących z Nowogrodzkiej w Warszawie. Najpierw przyszła więc reakcja grafomańska, tak obszerna jak pusta autobiografia polityczna. Książka, jak napisał Galopujący Major na stronie Krytyki Politycznej, „pełna mądrości, iż latem jest ciepło, zimą zimniej, a jak więcej jesz, to tyjesz. I wszystko to za 99 zł na własnej stronie finiszującego prezydenta. Stąd tournée po prawicowych celebrytach dziennikarskich – od Stanowskiego po Żurnalistę – na tle których Duda wygląda blado jak pastelowe blokowisko w słońcu”. I nagle – łup! Co za wieści, Polska zadrżała, jak piszą nowe, współczesne media: Andrzej Duda dostał nową robotę. „Został członkiem rady [...]
Niederschlesien {id:179266}
Na Halę Izerską idzie się ze Stogu Izerskiego lub z Jakuszyc. Na końcu wędrówki odsłania się olbrzymia przestrzeń łąki, obramowanej dalekimi pasemkami lasów. Hala Izerska to zjawisko nowe: przed wojną, w czasie Niederschlesien, istniała w tym miejscu niemiecka wioska Gross-Iser. Dziś pozostały po niej wychylające się z traw fundamenty, ocalała zaś tylko szkoła – schronisko zwane Chatką Górzystów. Mieszkańców już w roku 1946 wysiedlono. Dzieje Gross-Iser przypominają los opisywanej przez Filipa Springera Miedzianki. Wszak tu też mamy „historię znikania”, choć pozbawioną tamtego dramatyzmu. Nieraz na Dolnym Śląsku widzimy opuszczone domostwa, zastygłe w stanie tużpowojennym. Ktoś te domostwa kupił, lecz na renowację nie starczyło już środków. Tak właśnie wygląda dziś wieś Pobiedna (Wigandsthal), gdzie w XVIII w. Adolf Traugott von Gersdorff postawił zespół pałacowy oraz wieżę Mon Plaisir, na której prowadził obserwacje astronomiczne. Czasem dawny dwór przekształcono na ekskluzywny hotel – to przypadek Brunowa w powiecie lwóweckim. Natomiast muzea dokumentujące czas Niederschlesien tworzono tylko wyjątkowo. W Szklarskiej Porębie (Schreiberhau) dom Carla a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl
IPN – potworek do kasacji {id:179156}
Raport Najwyższej Izby Kontroli oceniający działalność Instytutu Pamięci Narodowej jest lekturą dla ludzi o mocnych nerwach. Łamanie ustawy, nadużycia i liczne afery. Szastanie kasą na bizancjum zbudowane przez prezesa Nawrockiego. Czy znacie kogoś, kto zapłacił 2,5 tys. zł za szczepienie przeciw COVID-19? Powiecie, że to absurdalne pytanie. Takie by było, gdyby nie praktyki stosowane w IPN. Żaden Polak, i Polka oczywiście też, nie zapłacili tak horrendalnej kwoty. Karol Nawrocki też nie. Za byłego już prezesa IPN zapłacili, niepytani o zdanie, podatnicy, bo ten wielmoża zażyczył sobie, by cała ekipa medyczna ze szczepieniem przyjechała do niego. I takich chwastów w raporcie NIK jest bez liku. 400 tys. zł wydano na placówkę IPN w Waszyngtonie. Na powołanie jej nie pozwala ustawa o IPN, ale takimi drobiazgami Nawrocki się nie przejmował. Kasę wydał, ale niczego w USA nie ma. Kiedy leciał do Meksyku z bliską współpracownicą i kilkoma pracownikami, to unieważnił wykupione bilety. 60 tys. zł poszło do atmosfery. I tak dalej i dalej. Od dwóch dekad nic tak bujnie nam się nie rozwinęło jak IPN. Gdyby zsumować budżety, jakie trafiły tam od [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Będzie ich mniej niż ratowników medycznych {id:179176}
Kamizelki nożoodporne – jeszcze nie kupione, a już śmierdzą Chaos to mało powiedziane. Przygotowania do wyposażenia ratowników medycznych w kamizelki nożoodporne potraktować można by jako wielki żart. Tylko że chodzi tu o życie i zdrowie ludzi. A z tego, co udało się ustalić, wynika też, że w efekcie urzędniczych pomysłów karetki pogotowia ratunkowego mogą się zmienić w wylęgarnię robactwa i bakterii. I to już nie jest żart. Ale po kolei. 22 lipca br. wreszcie ukazało się zarządzenie prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczące wyposażenia ratowników medycznych w kamizelki nożo- i szpikulcoodporne. Prezes NFZ wskazał w tym dokumencie konkretną datę realizacji: 1 stycznia 2026 r. Jest tam jeszcze jeden konkret – każdy ratownik medyczny ma dostać swoją kamizelkę. To logiczne, a nawet wręcz oczywiste. Ludzie w pracy raczej nie wymieniają się butami, spodniami czy koszulami. A kamizelka to przecież element ubrania. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, która usiłowała takie kamizelki zakupić, w załączniku do konkursu napisała: „Do użytku zarówno skrytego (pod odzież), jak i zewnętrznego (na odzież)”. I takimi kamizelkami ratownicy mają się wymieniać. Na przykład po 12-godzinnym dyżurze, po interwencjach, podczas których [...]
Pamiętajmy o Szarym Człowieku {id:179164}
Jesienią 2017 r., w proteście przeciw rządom PiS, odebrał sobie życie Piotr Szczęsny Wydarzenia sprzed ośmiu lat wstrząsnęły Polską. 19 października 2017 r. o godz. 16.30 na placu Defilad w Warszawie pod Pałacem Kultury i Nauki pojawił się 54-letni Piotr Szczęsny z podkrakowskich Niepołomic. Miał przy sobie magnetofon, plik kartek formatu A4 i butelkę z łatwopalną cieczą. Mężczyzna włączył utwór „Kocham wolność” Chłopców z Placu Broni, rozrzucił ulotki, a następnie oblał się przyniesioną substancją i podpalił, krzycząc: „Protestuję!”. Z pomocą ruszyli przechodnie, którzy ugasili ogień i wezwali służby ratunkowe. W stanie krytycznym Piotr Szczęsny został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł 29 października. Krew na rękach Szczęsny szczegółowo przedstawił powody desperackiego kroku w pozostawionym manifeście. W 15 punktach wskazał, że jego działanie jest protestem przeciwko władzy PiS, w tym przeciw ograniczaniu swobód obywatelskich, łamaniu demokracji, niszczeniu sądownictwa, wykorzystywaniu policji, prokuratury i służb specjalnych do walki politycznej, wrogiemu stosunkowi władzy do imigrantów, kobiet, osób LGBT, muzułmanów, niszczeniu reputacji Polski na arenie międzynarodowej i dewastacji środowiska naturalnego, do czego zalicza się wycinka Puszczy Białowieskiej. „Nie kieruję żadnych wezwań pod adresem obecnych władz, gdyż [...]
Nieśmiertelność {id:179158}
Odwieczna tęsknota ludzkości Można śmiało założyć, że pragnienie nieśmiertelności bierze się z naszej niezgody na długość życia (które uważamy za zbyt krótkie) lub z lęku przed śmiercią. Ten lęk stanowił zaś kluczowy przedmiot zainteresowań filozofów i psychologów egzystencjalnych. Wystarczy wymienić Kierkegaarda, Heideggera, Sartre’a, Camusa, Jaspersa, Arendt, Schopenhauera czy Frankla. Większość z nich pokazywała, że jednym z podstawowych problemów, z jakimi mierzy się człowiek, jest nieuchronność końca życia. Mimo tysięcy stron zapisanych na ten temat i przemyśleń filozofów ludzkość nadal boi się odejścia w niebyt. To, co się zmieniło, to rosnąca mniej więcej od dekady wiara w naukę, która już za chwilę, za moment ma nam umożliwić odwrócenie procesów biologicznych lub nawet oszukanie śmierci. Strach przed umieraniem Psycholog dr Tomasz Baran wskazywał na naszych łamach: „Każdy z nas mniej lub bardziej zdaje sobie sprawę, że od chwili narodzin każda minuta przybliża do śmierci, do nieznanego końca, być może do nicości. Czy można być obojętnym wobec takiej perspektywy? Czy można się nie bać? W zasadzie historia ludzkiej myśli to historia sposobów radzenia sobie z lękiem przed śmiercią. Już starożytny filozof Epikur, znany [...]
Historia {id:6, pr.86}
Ludobójstwo rozgrzeszone {id:179179}
Antykomunistyczna rzeź w Indonezji (1965-1966) zalicza się do ciemnych kart zimnej wojny Wiek XX był wiekiem ludobójstwa. Tak też zatytułował swój historyczny esej, wydany w Polsce w 2005 r., Bernard Bruneteau. Profesor historii z Uniwersytetu Pierre Mendès France w Grenoble scharakteryzował w nim sześć ludobójstw XX w., które uznał za kluczowe: zagładę Ormian, terror stalinowski, zagładę Żydów, ludobójstwo dokonane w Kambodży przez Czerwonych Khmerów, czystki etniczne w Jugosławii oraz ludobójstwo na Tutsi w Rwandzie. Pominął jednak ludobójstwo w Indonezji z lat 1965-1966, które przecież też było jednym z większych ludobójstw XX w., przynajmniej na terenie Azji. Czy uznał je z jakiegoś powodu za mniej reprezentatywne? Czy może po prostu pominął je dlatego, że na to ludobójstwo szybko spuszczono zasłonę – bynajmniej nie milczenia. Znacznie gorzej. Zasłonę zakłamania i usprawiedliwienia. W Indonezji i na Zachodzie. Zafałszowany obraz Na początku października br. minęła 60. rocznica rozpoczęcia ludobójstwa indonezyjskiego. Przeszła bez szerszego echa w polskich i zachodnich mediach, które zresztą unikają nazywania tego, co się wydarzyło w Indonezji, ludobójstwem. Mówi się o „antykomunistycznej czystce”, „politycznej czystce” i „masowych zabójstwach w Indonezji”, ale nie [...]
Opinie {id:9, pr.82}
Donald Trump i podżeganie generałów do przemocy {id:179264}
W czasie gdy wielu ludzi na świecie entuzjazmuje się wkładem Donalda Trumpa w doprowadzenie do zawieszenia broni w Gazie, łatwo może ujść uwagi jego spotkanie z najwyższymi dowódcami wojsk lądowych i marynarki w Quantico w stanie Wirginia. Na niepokojący wydźwięk słów, które padły tam zarówno ze strony prezydenta USA, jak i sekretarza obrony (amerykański Departament Obrony z Pete’em Hegsethem na czele został bezprawnie przemianowany na Departament Wojny – bezprawnie, gdyż takiego przemianowania może dokonać tylko Kongres), zwraca uwagę Kori Schake, specjalistka w dziedzinie stosunków międzynarodowych, obecnie dyrektorka ds. studiów nad polityką zagraniczną i obronną w American Enterprise Institute. Wcześniej piastowała funkcje w Departamencie Obrony i w Departamencie Stanu. Fragmenty jej analizy, które publikujemy, ukazały się w „Foreign Policy” 1 października 2025 r. (całość pod adresem: foreignpolicy.com/2025/10/01/trump-military-generals-incitement-civilians/). Schake jest autorką książki „America vs the West: Can the Liberal World Order Be Preserved?” (2018). Czytelników zainteresowanych jej najnowszymi tekstami możemy odesłać do „The Atlantic”, na łamach którego często gości. Trudno znaleźć słowa usprawiedliwienia dla prezydenta USA Donalda Trumpa i sekretarza obrony Pete’a Hegsetha. Ich przemówienia do dowódców wojskowych (w Quantico w [...]
Albo dobrze, albo wcale {id:179259}
Czy w Polsce już nie obowiązuje reguła, że o zmarłych mówimy tylko dobrze? Maksyma de mortuis nil nisi bene (o zmarłych albo dobrze, albo wcale) w istocie pochodzi z Grecji. Uważa się, że jej autorem był Chilon ze Sparty – jeden ze słynnych siedmiu mędrców. Republika Rzymska przyswoiła tę normę najprawdopodobniej w okresie III-I w. p.n.e. Niemniej jednak podkreślenie jej znaczenia i wagi nastąpiło dopiero za sprawą rozwoju chrześcijaństwa, a więc w okresie schyłkowym Cesarstwa Rzymskiego oraz po jego upadku. Geneza tej maksymy odsyła zatem do wspólnot politycznych opartych na zasadzie równości obywateli (pomimo różnic w zajmowanej przez nich pozycji i charakterze ustrojowym danej jednostki politycznej), następnie zaś dokonuje się jej recepcja w kulturze chrześcijańskiej, co, rzecz jasna, ma konsekwencje. Chrześcijaństwo bowiem wzbogaca ją o namysł nad równością wszystkich ludzi wobec nieuchronności śmierci oraz przekonanie, że to Bóg, nie człowiek, jest ostatecznym sędzią zmarłego. Norma obyczajowa Zanim rozważymy kwestię obowiązywania normy „o zmarłych albo dobrze, albo wcale” na polskim gruncie, zastanówmy się nad jej charakterem, znaczeniem i rolą. Przede wszystkim jest to norma obyczajowa. Jakkolwiek bezczeszczenie zwłok jest prawnie zakazane, [...]
Zbrodnia relatywizacji {id:179203}
Obrazki z prowincji W sporze o relacje polsko-ukraińskie prawicy nie chodzi o prawdę historyczną W sporze o relacje polsko-ukraińskie prawicy nie chodzi o żadną prawdę historyczną ani dziejową sprawiedliwość, lecz – tak samo jak w kwestiach oceny uczestników powojennego podziemia zbrojnego, dekomunizacji czy powstrzymania tzw. propagandy LGBT – o ograniczenie swobód obywatelskich, w tym przypadku wolności słowa. Mirosław Czech i Jarosław Kurski w obszernym tekście w „Gazecie Wyborczej” (nr 237) przedstawiają punkt widzenia środowiska, które reprezentują, na stosunki między naszymi narodami. Zgodnie z nim Ukraińcy, podobnie jak Białorusini i Litwini, zbudowali „swą literaturę, kulturę, myśl państwową i narodową tożsamość (…) w opozycji do Polski właśnie. Na Ukrainie zaowocowało to m.in. wykształceniem się formacji radykalnie nacjonalistycznej, ze wszystkimi tego fatalnymi skutkami”. Przez pięć lat mieszkałem w Dzielnicy Moskiewskiej Kijowa i przeszło 12 lat w Dzielnicy Kijowskiej w Moskwie. Wiem, że potwierdzenie publicystycznej opinii autorów artykułu wymagałoby żmudnych, wieloletnich dociekań naukowych. Musiałyby one wyodrębnić z Ukrainy tę jej część, która weszła w skład Cesarstwa Austrii – Królestwo Galicji i Lodomerii, oraz część, którą uzyskała Rosja. Nie mogłoby się obyć bez zdiagnozowania wpływu, [...]
Świat {id:3, pr.80}
Koniec korridy? {id:179184}
Tradycja walk byków w Hiszpanii spotyka się z coraz większym sprzeciwem Walki byków i gonitwy z bykami stanowią ugruntowaną tradycję w regionie północnym i w sąsiedniej Nawarze, którą wielu uważa za część ojczyzny Basków. W baskijskich miastach Bilbao i San Sebastián latem odbywają się festiwale walk byków, natomiast w Pampelunie w Nawarze w ramach Sanfermines między 6 a 14 lipca każdego ranka na ulicach miasta mają miejsce gonitwy z bykami, a wieczorami można oglądać potyczki tych zwierząt. W sierpniu przed areną w Bilbao, gdy ludzie przychodzili, by obejrzeć walkę byków podczas święta Aste Nagusia, Wielkiego Tygodnia, zebrali się protestujący, wykrzykując takie hasła jak „Tortury nie są kulturą!” i „Żadna tradycja nie jest ponad rozumem!”. Chociaż demonstracje w obronie praw zwierząt od dawna stanowią nieodłączny element obchodów świąt w Bilbao, tegoroczne przyciągnęły znacznie więcej ludzi niż w ostatnich latach. Do manifestacji doszło na skutek protestu części pracowników miejskiego transportu publicznego, którzy sprzeciwiali się umieszczaniu na tramwajach reklam informujących o letnich walkach byków. „Tak samo jak nie jest dozwolona reklama seksistowska, rasistowska czy nawołująca do nienawiści, nie powinno się zezwalać na promowanie [...]
Gra na wielu bębnach {id:179261}
Nowa premier Japonii zapewne przesunie swój kraj na prawo – ale inaczej niż dzieje się to w innych państwach Fakt, że na stanowisku szefa rządu Kraju Kwitnącej Wiśni po raz pierwszy w historii zasiądzie kobieta, został już skonsumowany przez wszystkie media na świecie. Najczęściej w formie typowej – przyciągających uwagę nagłówków internetowych. Najważniejsza w takich uproszczonych narracjach jest oczywiście płeć nowego szefa rządu – wszak Japonia pozostaje społeczeństwem silnie zmaskulinizowanym, gdzie prawa i normy społeczne nadal nie uznają kobiet jako obywateli w takim samym stopniu, w jakim robią to wobec mężczyzn. Sanae Takaichi ma światu jednak o wiele więcej do powiedzenia niż tylko to, że jest kobietą. Jej wybór na stanowisko premiera mówi więcej o dzisiejszych nastrojach w Japonii niż o samej polityczce. „Żelazna Dama” z Kraju Kwitnącej Wiśni To określenie ewidentnie wraca do łask – neokonserwatyzm późnych lat 80. przeżywa renesans – przynajmniej w komunikacji politycznej. María Corina Machado, liderka wenezuelskiej opozycji i niedawna laureatka Pokojowej Nagrody Nobla też bardzo się ucieszyła, kiedy hiszpański dziennik „El País” kilkanaście miesięcy temu porównał ją do Margaret Thatcher. To nie przypadek, że [...]
Koniec łapówkarskiej passy? {id:179197}
W Moskwie trwa czystka. Za kraty trafiają generałowie, wysocy urzędnicy i biznesmeni 19 września br. w pobliżu osiedla Kokoszkino w Moskwie zastrzelił się Aleksander Tiunin, prezes rosyjskiej firmy Umatex należącej do koncernu Rosatom. Oficjalnie z powodu depresji, mniej oficjalnie – Tiunin znalazł się w kręgu zainteresowania organów ścigania z powodu sprzedajności. 23 września agenci Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) zatrzymali biznesmena i miliardera Aleksandra Bobrowa. Postawiono mu zarzuty dotyczące przestępstw gospodarczych i korupcyjnych na wielką skalę, wyprowadzania funduszy za granicę oraz prania brudnych pieniędzy. 25 września w Lesie Tichorieckim w Krasnodarskim Kraju powiesił się Witalij Kapustin, deputowany z partii Jedna Rosja. Oficjalnie z powodu depresji. 27 września z okna moskiewskiego hotelu wyskoczył Aleksander Fiedotow, wysoko postawiony rosyjski menedżer i biznesmen. Oczywiście z powodu depresji. 29 września pod zarzutem korupcji za kraty trafił zastępca gubernatora obwodu swierdłowskiego Oleg Czemizow. Miał brać łapówki w związku z realizacją kontraktów publicznych oraz wyprowadzać pieniądze na rzecz prywatnych podmiotów. Tego samego dnia aresztowano generała majora Walerija Gołotę, szefa Zarządu Rosgwardii w Osetii Północnej. Zarzucono mu przyjmowanie łapówek w zamian za udzielanie kontraktów na dostawy sprzętu i [...]
Upokarzające włamanie do Luwru {id:179173}
Sławne muzeum z przestarzałym systemem bezpieczeństwa Korespondencja z Francji W samym sercu państwa przechodzącego bezprecedensowy w XXI w. kryzys polityczny nastąpiła rzecz niesłychana: w niedzielę 19 października z najczęściej odwiedzanego muzeum na świecie skradziono niezwykle cenne obiekty, o wartości idącej w dziesiątki, jeżeli nie setki milionów euro, a jak podają francuskie media, wręcz „nie do oszacowania”. Zrabowano głównie biżuterię z okresu napoleońskiego, wysadzaną diamentami i innymi cennymi kamieniami – sprawcy jednak nie będą mogli w żaden sposób jej odsprzedać, co oznacza, że „wartość rynkowa” tych klejnotów jest równa zeru. Przebieg „skoku stulecia”, jak nazywa go francuska prasa, był banalny. Złośliwcy mogą powiedzieć, że komiczny czy kabaretowy. Jednak odzwierciedla on poważniejszy problem: całkowite zaniedbanie we Francji kultury, a nawet szerzej – instytucji publicznych. Jak to się stało? Jak w każdy dzień pierwsi zwiedzający pojawili się w Luwrze o godz. 9. Pół godziny po otwarciu muzeum obok skrzydła z Galerią Apollina pojawiło się czterech mężczyzn, dwóch na skuterach i dwóch kierujących podnośnikiem, za pomocą którego dostali się na balkon na pierwszym piętrze. Następnie, przy użyciu szlifierki kątowej, wcześniej pozostawionej na miejscu, wyłamali [...]
Zdrowie {id:20, pr.78}
Jak chronić odporność seniorów {id:179167}
Przede wszystkim szczepienia Prof. dr hab. n. med. Tomasz Targowski – kierownik Kliniki Geriatrii w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, konsultant krajowy w dziedzinie geriatrii Co się dzieje z układem odpornościowym wraz z wiekiem? – Starzeje się, jak cały organizm. I tak jak skóra traci elastyczność, a naczynia krwionośne sztywnieją, tak samo zmienia się odporność. Dotyczy to zarówno mechanizmów immunologicznych, jak i naturalnych barier obronnych – skóry, wydzielin ochronnych oraz błon śluzowych w drogach oddechowych i przewodzie pokarmowym. To one stanowią pierwszą linię ochrony przed infekcjami i bez ich prawidłowego funkcjonowania nawet najlepsza odporność komórkowa może nie poradzić sobie z inwazją patogenów chorobotwórczych. Jak działa odporność? – Mamy mechanizmy odporności wrodzonej i nabytej. Wrodzona jest ewolucyjnie starsza i ma ją wiele organizmów żywych na Ziemi. Człowiek również. Jej cechą jest szybkość reakcji i niespecyficzność. Z kolei odporność nabyta – charakterystyczna dla wszystkich kręgowców – jest „mądrzejsza”, bo potrafi uczyć się rozpoznawania nowych drobnoustrojów i ich specyficznych antygenów, zapamiętywać te kontakty i szybciej reagować na konkretne drobnoustroje przy kolejnym zetknięciu. Mamy na nią wpływ? – Tak, mamy wpływ [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Eric Lu uparty jak Chopin {id:179161}
Kontrowersje Konkursu Chopinowskiego XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina już za nami i powoli słabną emocje wywołane werdyktem, a te były niemałe. Muzykolog prof. Marcin Gmys (rozmowa w „Przeglądzie” nr 42/2025) wyładował swoje emocje na Facebooku: „Wielka szkoda. Najstarszy zwycięzca w historii. Konkursowy walec. Siłownik. Do 2. etapu, w którym mógłby jeszcze zniknąć, doszedł trochę na fali triumfatora konkursu w Leeds. Potem dużo lepszy. Za co go zapamiętam? Za szereg nagród specjalnych: Nagrodę Szpitala Czerniakowskiego za najlepszą grę z plastrem na palcu, Nagrodę Stowarzyszenia Sklepów Meblowych za wymianę stołków w finale. Przesadzam? Tak, wiem. Ale rozczarowanie ogromne”. A może to wcale nie rozczarowanie, tylko zaskoczenie? Komentatorka muzyczna „Gazety Wyborczej” Anna S. Dębowska napisała jeszcze przed ogłoszeniem wyników, że byłaby równie usatysfakcjonowana, gdyby zwyciężyli Kevin Chen (otrzymał II nagrodę), William Yang (VI nagroda) albo Tianyao Lyu (IV nagroda ex aequo z Japonką Shiori Kuwaharą). Byli nawet tacy, którzy twierdzili, że już przed rozpoczęciem konkursu nazwisko zwycięzcy nie stanowiło zagadki. Czy zwyciężył najlepszy? O co tyle szumu? O kogo chodzi? O Amerykanina Erica Lu, który zdobył w konkursie I nagrodę i, [...]
Jesteśmy jak żaby w gotującej się wodzie {id:179191}
Teatr nie powinien być obojętny. Jest tak samo zanurzony w świecie jak całe społeczeństwo Maja Kleczewska – reżyserka teatralna, dyrektorka Teatru Powszechnego w Warszawie Debiutowała pani w roku 2000, inaugurując XXI w., ale pani nazwisko stało się gorące po premierze „Makbeta” w Opolu na przełomie 2004 i 2005 r. Nie bacząc na mrozy i śniegi, dotarłem na miejsce, w pokoju gościnnym też panował ziąb, w pobliskiej kawiarni kawa była przepalona, ale spektakl wyrównywał te niedogodności. Nie wiem, czy to był jakiś spisek, ale w ciągu jednego roku zdarzyły się w Polsce cztery premiery „szkockiej sztuki”, jak wymijająco nazywa się w teatrze to dzieło Szekspira, podobno przeklęte. Nie tylko pani sięgnęła wówczas po „Makbeta”, także Andrzej Wajda, Piotr Kruszczyński, a niedługo potem Grzegorz Jarzyna. Co się działo akurat w tym roku, że przyszedł czas na „Makbeta”? – Tak rzeczywiście było. W tym roku będzie chyba czas „Hamleta”. Przeglądałam plany repertuarowe teatrów. Robert Talarczyk ma wystawiać „Hamleta” po śląsku. Zastanawiałam się wielokrotnie nad tym zjawiskiem. Wykluczam takie wyjaśnienie, że to dlatego, że ktoś komuś powiedział. To musi być coś poważniejszego. – Dużo [...]
Sport {id:323, pr.66}
Cudowne gole i katastrofa gibraltarska {id:179303}
Tym razem to Lech wszystko zepsuł Uwaga: porównanie będzie niesmaczne i czerstwe jak gra poznańskiego Lecha z niejakim Lincoln Red Imps, osoby o niskim progu wrażliwości uprasza się o pominięcie następnego akapitu. Z górą 80 lat po śmierci gen. Sikorskiego przeżyliśmy kolejną tragedię gibraltarską. Tamta, historyczna, doczekała się dwóch ekranizacji, u Bohdana Poręby była katastrofą, u Anny Jadowskiej zamachem, ta czwartkowa była jednym i drugim – Lech zagrał katastrofalnie i przeprowadził zamach na dobre imię polskiej piłki klubowej, z trudem odzyskiwane po latach futbolowej gnuśności. Kiedy drużyna, która na ostatni transfer wydała więcej, niż jest warta cała drużyna jej rywali, przegrywa zasłużenie po koszmarnym występie, cisną się na usta słowa, których dziennikarzowi wypowiedzieć nie wolno, ale felietonista pofolgować sobie może. To wyglądało jak przemyślany sabotaż. Nikt nikogo za rękę nie łapie, ale spiskowa teoria sama się nasuwa, bo jak uwierzyć w nagłą przemianę ekipy, która w poprzedniej kolejce rozniosła wiedeński Rapid, grając jeden z najlepszych meczów w historii europejskich występów? Ile można było teraz zarobić „u buka”, stawiając na mistrzów Gibraltaru? Dla kolegi pytam, nie tego przez wielkie K. Toni [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Więcej niż plaża {id:179285}
W Turcji można zmienić nos, stan cywilny, a czasem – pod wpływem serialu – także wiarę Korespondencja z Turcji W folderach turystycznych i wpisach na oficjalnym instagramowym profilu GoTürkiye nic się nie zmieniło. Piaszczyste plaże, zapierające dech w piersiach zabytki, zbocza porośnięte krzewami herbacianymi, wirujący derwisze w Konyi i skalne kominy Kapadocji, nad którymi unoszą się kolorowe balony wypełnione gorącym powietrzem. Taką wizję kraju ma przeciętny turysta. Choć nikt z tym nie walczy, Turcja chce jednak czegoś więcej. Turystyka serialowa, medyczna i ślubna to prężnie rozwijające się gałęzie „przemysłu”. Jako że Turcja to drugi po Stanach Zjednoczonych producent seriali telewizyjnych, studia, w których kręcone były takie hity jak „Diriliş Ertuğrul” czy „Kuruluş Osman” (o protoplastach dynastii Osmanów; choć nie były – jak „Wspaniałe stulecie” czy „Inna ja” – wyświetlane w polskiej telewizji, mają rzesze fanów, którzy gromadzą się na internetowych grupach i samodzielnie tłumaczą seriale na polski), wizytowali nawet czołowi politycy, w tym prezydent Recep Tayyip Erdoğan. Roi się też w nich od turystów z innych krajów – a państw, w których wyświetlane są tureckie hity, jest 170. Dr Gökçe [...]
Zapałki z topoli {id:179300}
Niektóre drzewa są wyjątkowymi pechowcami Szczęście i pech spotykają nas wszędzie. Drzewa również nie są wolne od kaprysów losu, niektóre z nich są wyjątkowymi pechowcami. Sam pech też ma wiele postaci – mogą to być burze, opady śniegu, osunięcia ziemi, tsunami, opady popiołu z erupcji wulkanów, pożary, czy też szkody wyrządzane przez owady. Wiele drzew spotyka to samo nieszczęście w jednym czasie, ale bywa i tak, że jedno drzewo zostaje wyjątkowo doświadczone przez los. (…) Ile to już lat minęło od chwili, kiedy usłyszałam opowieść o topoli? Myślę, że już prawie od 10 lat słucham różnych opowieści ludzi opiekujących się topolami. (…) Początkowo w ogóle nie myślałam o topolach; odwiedziłam pana Y. w jego arboretum, by opowiedział mi trochę o wierzbach płaczących. Kiedy jednak zaczęliśmy rozmawiać o szybkości wzrostu, opowieść pana Y. z miejsca zmieniła temat z wierzb na topole. (…) Profesor I. (wówczas po czterdziestce) z Uniwersytetu Tokijskiego wybrał się bodajże w 1953 r. w podróż do Europy. Akurat wtedy Japonia zmagała się z największym niedoborem drewna po wojnie; był to czas, kiedy zarówno rząd, jak i przedsiębiorstwa oraz [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Teraz PR {id:179274}
Maciej Wewiór to nowy rzecznik MSZ, kolejny w długiej ich sztafecie. Dobierani byli na dwa sposoby: pierwszy zdradzał ambicje ministra, aby brylować w mediach, drugi – troskę, by nie popełnić błędu. W obu wariantach wynagradzani byli podobnie. Ta pierwsza grupa to byli dziennikarze. Minister, biorąc takiego człowieka do swojego staffu, liczył na to, że bierze też jego znajomych, kolegów z branży i będzie miał kogoś, kto uczyni go ulubieńcem świata mediów. A przynajmniej znacznej jego części. No i że ten ktoś swojego szefa będzie wzmacniał celnymi podpowiedziami. To nie zawsze dobrze wychodziło. Zbigniew Rau na swojego rzecznika powołał Łukasza Jasinę, bywałego w świecie mediów. W zamian obiecywał różne stanowiska, m.in. stanowisko ambasadora w Izraelu. To się nie udało. Wpadki MSZ spowodowały, że ktoś musiał wziąć je na siebie. Pozycja Jasiny w gronie współpracowników Raua słabła zatem, aż w końcu, gdy powiedział, że nie wiadomo, czy komisje wyborcze za granicą zdążą policzyć głosy (a wybory za granicą organizuje MSZ), został zwolniony. Ech, nauczka dla jego następców jest taka, że lepiej w porę się ewakuować, nawet na mniej znaczącą placówkę, niż kusić [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
List od czytelniczki nr 44/2025 {id:179270}
Dziecko słyszy, dziecko widzi Październik O zmierzchu Włocławek tonie w aromacie kawy zbożowej. Aura deszczowo-śniegowa chwilami ustępuje poblaskom słońca. Skuleni przechodnie śpieszą do domów. Jest paźdzernik 1956 r. Plac Wolności pustoszeje, głośniki mamroczą pod nosem. W domu ciepło i przytulnie, w żeliwnym piecu syczy koks. Słychać dzwonek u drzwi. Opierając się na kulach, wchodzi mozolnie pan Hajdo i zajmuje miejsce w fotelu. Potem ktoś od Bohma, z Celulozy, domownicy siadają w krąg. Każdy przynosi nowinki. Tata był latem w delegacji służbowej w Poznaniu, wujek pracuje w Celulozie, pan Hajdo już co prawda na emeryturze, ale ma wielu znajomych z okresu działalności w Stronnictwie Demokratycznym. Rozmawiają, nie zwracając uwagi na dziewczynkę. Podobno w jednostkach Wojska Polskiego stacjonujących w lasach wokół Włocławka ogłoszono stan pogotowia. Nikt nawet nie zastanawia się po co. Nazajutrz, chyba wieczorem, bo od strony Brześcia przezierała jeszcze przez chmury mglista poświata słońca, zamiast iść na spacer, skręciliśmy w ulicę Kościuszki i stanęliśmy szpalerem przed księgarnią, gdzie zwykle czekały odłożone dla mnie książki. Od strony cmentarza narastał dźwięk, jakby pociąg toczył się ulicą. I pojawiły się. Stalowoszare, szczękając gąsienicami, [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
List od czytelniczki nr 44/2025 {id:179270}
Dziecko słyszy, dziecko widzi Październik O zmierzchu Włocławek tonie w aromacie kawy zbożowej. Aura deszczowo-śniegowa chwilami ustępuje poblaskom słońca. Skuleni przechodnie śpieszą do domów. Jest paźdzernik 1956 r. Plac Wolności pustoszeje, głośniki mamroczą pod nosem. W domu ciepło i przytulnie, w żeliwnym piecu syczy koks. Słychać dzwonek u drzwi. Opierając się na kulach, wchodzi mozolnie pan Hajdo i zajmuje miejsce w fotelu. Potem ktoś od Bohma, z Celulozy, domownicy siadają w krąg. Każdy przynosi nowinki. Tata był latem w delegacji służbowej w Poznaniu, wujek pracuje w Celulozie, pan Hajdo już co prawda na emeryturze, ale ma wielu znajomych z okresu działalności w Stronnictwie Demokratycznym. Rozmawiają, nie zwracając uwagi na dziewczynkę. Podobno w jednostkach Wojska Polskiego stacjonujących w lasach wokół Włocławka ogłoszono stan pogotowia. Nikt nawet nie zastanawia się po co. Nazajutrz, chyba wieczorem, bo od strony Brześcia przezierała jeszcze przez chmury mglista poświata słońca, zamiast iść na spacer, skręciliśmy w ulicę Kościuszki i stanęliśmy szpalerem przed księgarnią, gdzie zwykle czekały odłożone dla mnie książki. Od strony cmentarza narastał dźwięk, jakby pociąg toczył się ulicą. I pojawiły się. Stalowoszare, szczękając gąsienicami, [...]
Długi i drogi koniec norek {id:179306}
Zabiły dzwony. Wyciągnięto czarne flagi. Organ o. Rydzyka zapłakał nad losem oszukanej wsi. I nad sobą też. Bo zdrady dopuściło się nie tylko lewactwo, ale również 100 posłów PiS. Stali bywalcy toruńskich zlotów zagłosowali za zamknięciem ferm zwierząt futerkowych. Wbrew wieloletniej kampanii na łamach „Naszego Dziennika”, finansowanej przez Szczepana Wójcika, największego potentata branży. A było o co się bić. Corocznie zabija się 3,4 mln norek. Kasa płynie. Także do polityków. Na norkach do europarlamentu trafiła Ewa Zajączkowska-Hernik, pracownica Wójcika. Przeciw ustawie głosowali m.in. Przemysław Czarnek, Paweł Jabłoński, Mariusz Gosek, Dariusz Matecki i Henryk Kowalczyk. W sumie 55 osób. A za końcem norek byli Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Piotr Gliński, Jacek Sasin, Michał Wójcik, Małgorzata Wassermann – równo setka. Ciekawe okazało się zachowanie byłych i aktualnego ministrów rolnictwa. Jan Ardanowski, Anna Gembicka, Robert Telus i Stefan Krajewski stanęli po stronie futerkowców. Jedynie Czesław Siekierski wyłamał się z tego skansenu. Władysław Kosiniak-Kamysz chyba już żałuje powołania Krajewskiego, który w bardzo krótkim czasie zraził do siebie wieś. Tak pasuje na ministra jak jajko do młotka. A swoją drogą każdy by chciał tak upadać [...]
Teraz PR {id:179274}
Maciej Wewiór to nowy rzecznik MSZ, kolejny w długiej ich sztafecie. Dobierani byli na dwa sposoby: pierwszy zdradzał ambicje ministra, aby brylować w mediach, drugi – troskę, by nie popełnić błędu. W obu wariantach wynagradzani byli podobnie. Ta pierwsza grupa to byli dziennikarze. Minister, biorąc takiego człowieka do swojego staffu, liczył na to, że bierze też jego znajomych, kolegów z branży i będzie miał kogoś, kto uczyni go ulubieńcem świata mediów. A przynajmniej znacznej jego części. No i że ten ktoś swojego szefa będzie wzmacniał celnymi podpowiedziami. To nie zawsze dobrze wychodziło. Zbigniew Rau na swojego rzecznika powołał Łukasza Jasinę, bywałego w świecie mediów. W zamian obiecywał różne stanowiska, m.in. stanowisko ambasadora w Izraelu. To się nie udało. Wpadki MSZ spowodowały, że ktoś musiał wziąć je na siebie. Pozycja Jasiny w gronie współpracowników Raua słabła zatem, aż w końcu, gdy powiedział, że nie wiadomo, czy komisje wyborcze za granicą zdążą policzyć głosy (a wybory za granicą organizuje MSZ), został zwolniony. Ech, nauczka dla jego następców jest taka, że lepiej w porę się ewakuować, nawet na mniej znaczącą placówkę, niż kusić [...]
Dlaczego uroczystość Wszystkich Świętych jest tak ważna dla Polaków? {id:179272}
Przemek Staroń, nauczyciel etyki i filozofii, kulturoznawca Śmierć pozostaje największą tajemnicą życia. Nawet jeśli, mówiąc za Szymborską, „takie jest prawo i lewo natury. / Taki, na chybił trafił, jej omen i amen”, śmierć wciąż jest największym „nie wiem” i „dlaczego”. Nasza kultura jednak często woli potłuc termometr, niż zmierzyć się z gorączką przemijania. A ta, nie znajdując ujścia, powraca w postaci rytuałów i symboli. Stąd dziady, Halloween, Wszystkich Świętych i Zaduszki, czyli dni, w których oswajamy śmierć. W te dni możemy uczyć się, że, jak napisała Karolina Kuszlewicz w „Lisie z Martwego Lasu”, smutek po stracie rozszerza miejsce w naszym sercu, a w tym miejscu może pojawiać się też przestrzeń na radość i pasję. Ks. Andrzej Luter, publicysta, doktor teologii ekumenicznej 1 listopada chrześcijanie obchodzą uroczystość Wszystkich Świętych – nie tylko kanonizowanych, lecz wszystkich, którzy osiągnęli zbawienie. To dzień przypomnienia o powszechnym powołaniu do świętości i o tym, że każdy może nią żyć na swój sposób. Święci różnią się charakterem, doświadczeniem i drogą – w tej różnorodności tkwi piękno ich świadectwa. Choć 1 listopada wspominamy zmarłych, jest to święto [...]
Do nieba przez lustro {id:179308}
Kielce mają 1 mld i 300 mln zł długu. I lustro za 86,8 tys. zł. Nie takie zwyczajne, bo przed katedrą na placu Najświętszej Marii Panny znalazła się instalacja artystyczna. Znany w świecie artysta Marek Cecuła zrobił lustrzaną taflę o wymiarach 2 na 2 m i wadze 150 kg. Ciężką, bo z pancernego szkła. Nazwał ją „Niebo Kielc”. Według Cecuły lustro reprezentuje niebo na ziemi. Widać w nim jego odbicie. Ludzie mogą spojrzeć na niebo na ziemi, pod stopami, a nie zadzierając głowę do góry. Zawistnicy oczywiście lustro krytykują i wyśmiewają. Również Ministerstwo Kultury, które pokryło większość kosztów, bo 77,8 tys. zł. O kieleckim lustrze zrobiło się głośno w całym kraju. Tylko czy o taką sławę miastu chodziło?
Gomoła wrócił w jarzmie {id:179307}
Tylko tego brakowało pogrążonej w kryzysie partii z Szymonem Hołownią w nazwie. Wykluczony z Polski 2050 skandalista Adam Gomoła znowu wrócił na łono partii. Wyleciał po tym, jak został zdemaskowany przez „Nową Trybunę Opolską”. Gazeta ustaliła, że Gomoła miał nakłaniać jednego z polityków partii do wpłaty pieniędzy na konto prywatnej firmy. Tą drogą miał ominąć limit wydatków w kampanii samorządowej. Gomoła, który miał być reprezentantem najmłodszego pokolenia, okazał się sprytniejszy od starych wyjadaczy. Wrócił i pochwalił się, że już w czerwcu ustalił z Hołownią plan powrotu. Chodzący do mediów i klepiący frazesy Gomoła za każdym razem potwierdza, że Polska 2050 z taką ekipą nie ma przyszłości. Język, jakim się posługuje, to tylko z grubsza język Mickiewicza. Bo cóż znaczy, że „przez cały czas ciąży na nim jarzmo najmłodszego posła”. W Sejmie znalazł sobie niszę, która dobrze wróży jego finansom. Kryptowaluty i emisja tokenów w Polsce.
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Dlaczego uroczystość Wszystkich Świętych jest tak ważna dla Polaków? {id:179272}
Przemek Staroń, nauczyciel etyki i filozofii, kulturoznawca Śmierć pozostaje największą tajemnicą życia. Nawet jeśli, mówiąc za Szymborską, „takie jest prawo i lewo natury. / Taki, na chybił trafił, jej omen i amen”, śmierć wciąż jest największym „nie wiem” i „dlaczego”. Nasza kultura jednak często woli potłuc termometr, niż zmierzyć się z gorączką przemijania. A ta, nie znajdując ujścia, powraca w postaci rytuałów i symboli. Stąd dziady, Halloween, Wszystkich Świętych i Zaduszki, czyli dni, w których oswajamy śmierć. W te dni możemy uczyć się, że, jak napisała Karolina Kuszlewicz w „Lisie z Martwego Lasu”, smutek po stracie rozszerza miejsce w naszym sercu, a w tym miejscu może pojawiać się też przestrzeń na radość i pasję. Ks. Andrzej Luter, publicysta, doktor teologii ekumenicznej 1 listopada chrześcijanie obchodzą uroczystość Wszystkich Świętych – nie tylko kanonizowanych, lecz wszystkich, którzy osiągnęli zbawienie. To dzień przypomnienia o powszechnym powołaniu do świętości i o tym, że każdy może nią żyć na swój sposób. Święci różnią się charakterem, doświadczeniem i drogą – w tej różnorodności tkwi piękno ich świadectwa. Choć 1 listopada wspominamy zmarłych, jest to święto [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Jesteśmy jak żaby w gotującej się wodzie {id:179191}
Teatr nie powinien być obojętny. Jest tak samo zanurzony w świecie jak całe społeczeństwo Maja Kleczewska – reżyserka teatralna, dyrektorka Teatru Powszechnego w Warszawie Debiutowała pani w roku 2000, inaugurując XXI w., ale pani nazwisko stało się gorące po premierze „Makbeta” w Opolu na przełomie 2004 i 2005 r. Nie bacząc na mrozy i śniegi, dotarłem na miejsce, w pokoju gościnnym też panował ziąb, w pobliskiej kawiarni kawa była przepalona, ale spektakl wyrównywał te niedogodności. Nie wiem, czy to był jakiś spisek, ale w ciągu jednego roku zdarzyły się w Polsce cztery premiery „szkockiej sztuki”, jak wymijająco nazywa się w teatrze to dzieło Szekspira, podobno przeklęte. Nie tylko pani sięgnęła wówczas po „Makbeta”, także Andrzej Wajda, Piotr Kruszczyński, a niedługo potem Grzegorz Jarzyna. Co się działo akurat w tym roku, że przyszedł czas na „Makbeta”? – Tak rzeczywiście było. W tym roku będzie chyba czas „Hamleta”. Przeglądałam plany repertuarowe teatrów. Robert Talarczyk ma wystawiać „Hamleta” po śląsku. Zastanawiałam się wielokrotnie nad tym zjawiskiem. Wykluczam takie wyjaśnienie, że to dlatego, że ktoś komuś powiedział. To musi być coś poważniejszego. – Dużo [...]
Jak chronić odporność seniorów {id:179167}
Przede wszystkim szczepienia Prof. dr hab. n. med. Tomasz Targowski – kierownik Kliniki Geriatrii w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, konsultant krajowy w dziedzinie geriatrii Co się dzieje z układem odpornościowym wraz z wiekiem? – Starzeje się, jak cały organizm. I tak jak skóra traci elastyczność, a naczynia krwionośne sztywnieją, tak samo zmienia się odporność. Dotyczy to zarówno mechanizmów immunologicznych, jak i naturalnych barier obronnych – skóry, wydzielin ochronnych oraz błon śluzowych w drogach oddechowych i przewodzie pokarmowym. To one stanowią pierwszą linię ochrony przed infekcjami i bez ich prawidłowego funkcjonowania nawet najlepsza odporność komórkowa może nie poradzić sobie z inwazją patogenów chorobotwórczych. Jak działa odporność? – Mamy mechanizmy odporności wrodzonej i nabytej. Wrodzona jest ewolucyjnie starsza i ma ją wiele organizmów żywych na Ziemi. Człowiek również. Jej cechą jest szybkość reakcji i niespecyficzność. Z kolei odporność nabyta – charakterystyczna dla wszystkich kręgowców – jest „mądrzejsza”, bo potrafi uczyć się rozpoznawania nowych drobnoustrojów i ich specyficznych antygenów, zapamiętywać te kontakty i szybciej reagować na konkretne drobnoustroje przy kolejnym zetknięciu. Mamy na nią wpływ? – Tak, mamy wpływ [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Długi i drogi koniec norek {id:179306}
Zabiły dzwony. Wyciągnięto czarne flagi. Organ o. Rydzyka zapłakał nad losem oszukanej wsi. I nad sobą też. Bo zdrady dopuściło się nie tylko lewactwo, ale również 100 posłów PiS. Stali bywalcy toruńskich zlotów zagłosowali za zamknięciem ferm zwierząt futerkowych. Wbrew wieloletniej kampanii na łamach „Naszego Dziennika”, finansowanej przez Szczepana Wójcika, największego potentata branży. A było o co się bić. Corocznie zabija się 3,4 mln norek. Kasa płynie. Także do polityków. Na norkach do europarlamentu trafiła Ewa Zajączkowska-Hernik, pracownica Wójcika. Przeciw ustawie głosowali m.in. Przemysław Czarnek, Paweł Jabłoński, Mariusz Gosek, Dariusz Matecki i Henryk Kowalczyk. W sumie 55 osób. A za końcem norek byli Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Piotr Gliński, Jacek Sasin, Michał Wójcik, Małgorzata Wassermann – równo setka. Ciekawe okazało się zachowanie byłych i aktualnego ministrów rolnictwa. Jan Ardanowski, Anna Gembicka, Robert Telus i Stefan Krajewski stanęli po stronie futerkowców. Jedynie Czesław Siekierski wyłamał się z tego skansenu. Władysław Kosiniak-Kamysz chyba już żałuje powołania Krajewskiego, który w bardzo krótkim czasie zraził do siebie wieś. Tak pasuje na ministra jak jajko do młotka. A swoją drogą każdy by chciał tak upadać [...]
Do nieba przez lustro {id:179308}
Kielce mają 1 mld i 300 mln zł długu. I lustro za 86,8 tys. zł. Nie takie zwyczajne, bo przed katedrą na placu Najświętszej Marii Panny znalazła się instalacja artystyczna. Znany w świecie artysta Marek Cecuła zrobił lustrzaną taflę o wymiarach 2 na 2 m i wadze 150 kg. Ciężką, bo z pancernego szkła. Nazwał ją „Niebo Kielc”. Według Cecuły lustro reprezentuje niebo na ziemi. Widać w nim jego odbicie. Ludzie mogą spojrzeć na niebo na ziemi, pod stopami, a nie zadzierając głowę do góry. Zawistnicy oczywiście lustro krytykują i wyśmiewają. Również Ministerstwo Kultury, które pokryło większość kosztów, bo 77,8 tys. zł. O kieleckim lustrze zrobiło się głośno w całym kraju. Tylko czy o taką sławę miastu chodziło?
Gomoła wrócił w jarzmie {id:179307}
Tylko tego brakowało pogrążonej w kryzysie partii z Szymonem Hołownią w nazwie. Wykluczony z Polski 2050 skandalista Adam Gomoła znowu wrócił na łono partii. Wyleciał po tym, jak został zdemaskowany przez „Nową Trybunę Opolską”. Gazeta ustaliła, że Gomoła miał nakłaniać jednego z polityków partii do wpłaty pieniędzy na konto prywatnej firmy. Tą drogą miał ominąć limit wydatków w kampanii samorządowej. Gomoła, który miał być reprezentantem najmłodszego pokolenia, okazał się sprytniejszy od starych wyjadaczy. Wrócił i pochwalił się, że już w czerwcu ustalił z Hołownią plan powrotu. Chodzący do mediów i klepiący frazesy Gomoła za każdym razem potwierdza, że Polska 2050 z taką ekipą nie ma przyszłości. Język, jakim się posługuje, to tylko z grubsza język Mickiewicza. Bo cóż znaczy, że „przez cały czas ciąży na nim jarzmo najmłodszego posła”. W Sejmie znalazł sobie niszę, która dobrze wróży jego finansom. Kryptowaluty i emisja tokenów w Polsce.
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.

























