Wyrzucony z miłości

Denerwują cię drobiazgi? Pewnie ten mężczyzna nadaje się tylko na złom – Chciałabym, żeby się wyprowadził. – Ale on nie jest twoim lokatorem, tylko…. – Monika się zawahała. Spojrzała na Małgosię. Przyjaciółka przysiadła na brzegu kanapy, jak by to ją ktoś zaraz miał wyrzucić z domu. – Mam go dosyć – Małgorzata wstała gwałtownie. Po dwóch godzinach wałkowania życia swojego i cudzego nadal nie wiedziały, co zrobić, żeby Piotr spakował walizki i wyprowadził się od Małgosi. – Przecież błagałaś go, żeby z tobą zamieszkał. Groziłaś samobójstwem, szantażowałaś fikcyjną ciążą. Wymościłaś mu pokoik i nawet nauczyłaś się gotować jego ukochane zupy. I po pół roku mówisz, że żartowałaś. Przecież on nie ma nawet gdzie pójść. Jego sprawa rozwodowa leży w sądzie, jego żona pociesza się z kolegą z pracy, jego dzieci cieszą się na myśl o wolności i alimentach. On nie ma gdzie pójść. A właściwie, co się stało, że się odkochałaś? – Monika uważniej przyjrzała się przyjaciółce. – I mizerna jakaś jesteś. – Najlepiej byłoby, gdyby mnie zdradził, a ja bym go przyłapała. Wyrzuciłabym go jak psa – rozmarzyła się Małgosia, podniosła oczy znad kieliszka i łapczywie spojrzała na Monikę. – Wybij sobie z głowy – burknęła Monika. – Na mnie nie licz. A w ogóle to już idę, bo mój własny mąż wyrzuci mnie z małżeństwa za słabą frekwencję. No, ale w końcu mi nie powiedziałaś, czym Piotr ci się tak naraził. – Chodzi za mną i gasi światło. Mówi, że nasz dom to nie latarnia morska. Zasypia tylko przy włączonym telewizorze, coś w nim bulgoce, kiedy myje zęby – wyliczała Małgosia. – I mówi do mnie: “Cześć, piesku”. Poza tym ma takie stare pudełko z szachami. I gra sam ze sobą. – No wiesz, nie są to jakieś przestępstwa. A poza tym znasz go trzy lata. Nigdy przedtem tak się nie zachowywał? – Nie. Powiedział, że teraz, kiedy czuje się ze mną tak swojsko, może zdjąć ten garnitur sztywniaka. Chyba zadzwonię do jego żony. Jeśli ty nie chcesz z nim romansować, to może chociaż ona znowu go zechce. Ja chcę mieszkać sama. Bałagan w biżuterii – Mam coś na niego – Monika miała triumfujący głos – jechałam wczoraj Marszałkowską, patrzę, jest wolne miejsce. Chcę parkować, a tu jakiś palant mi się wpakował. Patrzę, a to Piotr. Zaparkowałam dalej i wcale się za nim nie oglądałam, bo jeszcze mnie zapyta o twoje humory. Patrzę… – Jak jeszcze raz powiesz “patrzę”… I po co taki długi wstęp. Pewnie wchodził do agencji towarzyskiej. – Nie. Pod kwiaciarnią czekał na niego jakiś starszy pan. On mu podał paczkę i rozstali się bez słowa. – On jest szpiegiem! – Czyim? Przecież nic o niczym nie wie. – I co ja mam zrobić z tą wiadomością? Powiedzieć mu, żeby się wyprowadził, bo nie odezwał się do faceta? – Słuchaj. Przecież on musi gdzieś trzymać te paczki. Trzy znalazła w pakamerze, do której Piotr podobno nigdy nie wchodził. Tak raził go bałagan. Papier nie był sklejony. Kiedy w dziesięć minut później owijała papierem pudełka, bez trudu udało się jej zachować dawny kształt. – Słuchaj, tam są jakieś złote monety, pierścionki, no stara biżuteria. Pewnie warte ciężkie pieniądze – opowiadała Monice. – Siedziały w “Nowym Świecie”, w kącie oddalonym od bufetu. Małgorzata odsunęła kawę: – I ja wiem, skąd on to ma. Z tych ciągłych wyjazdów do Rosji. Przemyca. No widzisz, szpiegiem nie jest, ale swój spryt ma. – Nie pozna, że tam grzebałaś? – Paczki były w takiej starej walizce, pod innymi walizkami. Co teraz? – Musisz pójść na policję. – Przecież ja chciałam, żeby się wyprowadził. No, ale nie do więzienia. Zachłanność ukarana Komisarz Klarewicz był zły. Nie lubił przesłuchiwać mężczyzn podobnych do jego ojca. Ten starszy pan przypominał mu ojca, który właśnie miał mu powiedzieć, że nic z niego nie będzie. Grube brwi mężczyzny stroszyły się tak samo, taki sam pogardliwy grymas. – Nie mam nic wspólnego z tą aferą – powiedział starszy pan. – Piotr Niemski prosił, żebym mu przechował te przesyłki. Ludzie z mojego pokolenia nie odmawiają znajomym. – I zgodził się pan przyjąć tyle paczek? W pokoju piętrzył się stos wybebeszonych opakowań. Biżuteria kłębiła się na stole. Z boku poustawiano

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2001, 2001

Kategorie: Przegląd poleca