Ludzie i psy muszą pokonać żywioły oraz samych siebie, bo inaczej zginą razem albo każde z osobna Korespondencja z Norwegii Alta – niewielkie 17-tysięczne miasteczko w północnej Norwegii. Co roku gości najmężniejszych ludzi z całej Europy, którzy pokochali Północ. Towarzyszą im psy. Wszyscy stają do walki z nieprzewidywalnymi żywiołami, czasami ze sobą nawzajem. Wyścig odbywa się w dwóch kategoriach. Zawodnicy mają do pokonania 500 lub 1000 km przez lodowe piekło, gdzie śnieg zaciera wszelkie granice Finnmark. Od nazwy tego rejonu wzięła się nazwa wyścigu Finnmarkslopet. Na 500 km startują ci, którzy mają mniej doświadczeń w tego rodzaju rywalizacji. Zaprzęg musi się składać z ośmiu psów i maszera. Zaprzęgi na 1000 km liczą 14 psów. Każdy zaprzęg ma to samo zadanie: pokonać olbrzymie połacie arktycznej zimy. Nagrodą jest dom o powierzchni 200 m. Wycie husky W centrum miasta na parkingu gromadzą się samochody z naczepami. Zaniepokojone psy spoglądają na maszerów, którzy wyciągają je z boksów. Boksy są tak małe, żeby w stanie pobudzenia pies nie szamotał się, a tym samym nie zranił. Psy zaczynają dygotać. Każdy z nich chce już biec. Podnoszą wysoko głowy. Po Alcie roznosi się wycie husky. Mroźny podmuch wiatru zapiera dech w piersiach. Wdychane powietrze kłuje w gardło. Zimno tnące jak ostrze noża, niesłabnące przez wiele miesięcy w roku, będzie stałym towarzyszem maszerów i ich psów. Finnmarkslopet obok Iditarod na Alasce i kanadyjskiego Yukon Quest należy do najtrudniejszych wyścigów psich zaprzęgów. Pierwszy Finnmarkslopet odbył się w 1981 r. z trzema zawodnikami na starcie. Trasa wiodła z Gargia do Karasjok i z powrotem razem 262 km. Maszerzy zabrali wówczas ze sobą na sanie śpiwory, namiot, kuchenki, żywność dla psów i dla siebie. Jednym z elementów tego wyścigu był test sprzętu zaprojektowanego na ekstremalne warunki. Sven Engholm, z pochodzenia Szwed, jest maszerem, który wygrał najwięcej 11 razy, ostatnio w 1994 r. Ten wysoki blondyn o niebieskich oczach mieszka 8 km od Karasjok i prowadzi obozy z psami dla turystów, którzy chcą się przypatrzeć Północy z perspektywy maszera. Często uczy ich, jak powozić zaprzęgiem i porozumieć się z psami. Przebywał tutaj na treningu, szkoląc się z psami, również polski polarnik, Marek Kamiński. Zaprzęgiem z psami steruje się, kładąc ciężar ciała to na jedną, to na drugą stronę Sven tłumaczy młodemu maszerowi. Spójrz na te sanie. Startowałem na nich w Iditarod. Wyścig liczący blisko 1800 km przecina wzdłuż Alaskę oczy mojego rozmówcy się czerwienią, kiedy patrzy na fotografie z tamtych zawodów. Finnmarkslopet według mnie jest trudniejszym wyścigiem, najbardziej wysuniętym na północ. Legendarny Yukon Quest rozgrywa się 300 km na południe. Tam, na Alasce, jest więcej drzew, można rozpalić ognisko, jedzie się korytami rzek, teren jest bardziej płaski, monotonny. Oczywiście są większe odległości, ale tutaj, na Finnmarkslopet, maszer staje przed większym wyzwaniem. Zróżnicowanie terenu jest olbrzymie. Przecina kilka potężnych przełęczy, przepraw przez góry dodaje Sven. W 1983 r. trasa wyścigu miała 400 km, a liczba uczestników wzrosła do dziewięciu. Wtedy powstał pierwszy film dokumentujący zawody. W 1985 r. uczestników podzielono na dwie grupy: open clas i klasa zaprzęgów składających się z sześciu psów. Długość wyścigu była taka sama dla obu grup. Podział ten dawał szanse maszerom, którzy mieli mniej liczny zaprzęg. W 1987 r. było już prawie 50 zespołów. W 1992 r. pierwszy raz zorganizowano trasę na 1000 km. W tym właśnie roku Finnmarkslopet został podzielony na dwie trasy: 400 km i 1000 km. Od roku 2000 wyścig przybrał ostateczne kształty. Na 500 km startuje maszer i osiem psów, na 1000 km 14 psów. Szlak wiedzie między opustoszałymi chatami myśliwych, mija osady przyklejone do krawędzi świata i miasteczka, które nie zmieniły się od ponad 100 lat. Start i koniec wyścigu jest zawsze w tym samym miejscu: na głównej ulicy Alty przed budynkiem samorządowym. Na kempingu Alta, gdzie
Tagi:
Marcin Gienieczko