Z deszczu pod rynnę

Z deszczu pod rynnę

Pył jeszcze nie opadł, ale krajobraz po bitwie wyborczej można jakoś opisać. Platforma Obywatelska i jej zaplecze otrzymały mocny cios. Jeszcze stoją na nogach, ale są mocno zamroczone i trudno powiedzieć, w jakiej będą kondycji po jesiennej rundzie: czy będzie to wyrównana walka na punkty, czy też polityczny nokaut? Ławka rezerwowych jest krótka, a nowych pomysłów PO jakoś nie widać. Wydaje się, że jeśli zamierza przetrwać, musi zorganizować nowe otwarcie – przy obecnej mizerii lewicy nie pozostaje Platformie nic innego, jak przesunąć się na lewo, pozbyć się arogancji i poruszyć kilka świeżych tematów męczących społeczeństwo, a także dać nadzieję na skuteczną ochronę przed prawicowym piekłem, jakie możemy mieć po jesiennych wyborach. Wśród nowych tematów może być np. uciążliwość i represyjność aparatu państwa nie tylko wobec przedsiębiorców, ale przede wszystkim wobec zwykłych ludzi (cynizm komorników, bezkarność prokuratury i bezduszność innych instytucji państwa). W ciągu miesiąca można zgłaszać kandydatów na nową kadencję rzecznika praw obywatelskich. Organizacje społeczne i obrony praw obywatelskich mają swojego kandydata – dr. Adama Bodnara, wiceprezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Może warto zrobić ukłon w stronę ruchów obywatelskich i zbudować w Sejmie poparcie dla tej kandydatury? Bardzo przyda się odważny i doświadczony rzecznik praw obywatelskich na najbliższy okres. Kwestia praw obywatelskich mogłaby być jednym z elementów współpracy „frontu ludowego” złożonego ze społecznej lewicy, liberałów politycznych oraz ruchów i organizacji społecznych. Inna kwestia to oczywiście prawa socjalne – bez tego nie można wygrać najbliższych wyborów. Musi pojawić się realna wola polityczna zmniejszenia nierówności i poprawy sytuacji klas ludowych. Inaczej zagra tą kartą – ale fałszywie – jedynie PiS. Może warto też przed wyborami zgłosić pomysł zmiany ordynacji? Jak wiadomo, przy każdych wyborach kościelna ambona (zwłaszcza na wsi) pomaga w niedzielę wyborczą dołożyć sporo głosów na kandydata prawicy. Dlatego wybory w Polsce (tak jak w wielu innych krajach) powinny odbywać się przez dwa dni: oprócz niedzieli również w sobotę. Nie tylko zwiększy to frekwencję, ale też zmniejszy wpływ agitacji kościelnej w sprawach politycznych. Jeżeli nawet pomysł nie przejdzie, można budować wokół tej sprawy kampanię społeczną na rzecz realnego oddzielenia polityki od Kościoła. To na pewno rozbudzi emocje i zmobilizuje przed wyborami postępową część społeczeństwa. Nie wiem, czy myśląc o przyszłości, PO jest w stanie podjąć z potencjalnymi sojusznikami tego typu działania. Wiem na pewno, że czekanie na cud i wiara w to, że jakoś to będzie, gwarantuje jesienią sukces spragnionej odwetu nacjonalistycznej prawicy. Przełomu na lewicy i zmiany kondycji lewej strony do jesieni nie należy się spodziewać. Tutaj konieczne są długa praca i odleglejsza perspektywa. Powstające niszowe ugrupowania kanapowe należy raczej zaliczyć do kategorii emocjonalnych efemeryd towarzyskich, a nie do poważnych propozycji, które mogą zmobilizować szerokie kręgi społeczne. Polska znowu została podzielona na pół. To niemal dwa narody w jednym kraju. Muszą jakoś współistnieć, ale na razie wciąż żyją na innych planetach. Wschód Polski pozostał rozmodlony, klerykalny, konserwatywny i prawicowy. Zachód jest bardziej otwarty, kulturowo liberalny, mniej nacjonalistyczny, ale podczas ostatnich wyborów częściej zostawał w domu. Nie miał dla siebie interesującej oferty. Prezydenci wielkich miast, którzy poparli Bronisława Komorowskiego, mają teraz niezły kłopot. Szczególnie Rafał Dutkiewicz, który w ostatnich wyborach ledwo wygrał z kandydatką PiS, a następnie rzucił się w objęcia podupadającej Platformy i zostawił na lodzie swoich współpracowników – prawicowych „obywatelskich samorządowców”. Ci ostatni zamienili się w „bezpartyjnych samorządowców” i wymyślili Kukiza. PiS i jego potencjalni koalicjanci w pierwszej kolejności nie zapomną o „zdrajcach”. Nie tylko Dutkiewicz może mieć problemy – taki Michał Kamiński i inni koniunkturalni odszczepieńcy już mogą uciekać na emigrację. A co zrobi PSL? Ludowcy najszybciej wyczuwają zmiany wiatru w polityce. Zwiększy się dystans do rządu i chłód w relacjach z PO? A co po jesiennych wyborach? Czy rzucą się w objęcia PiS i nawrócą na bardziej narodowy niż ludowy klimat? Czy to pociągnie za sobą zmiany koalicji w sejmikach województw? Prasa zagraniczna przyjęła wynik wyborczy z dużym chłodem: od sceptycznego dystansu do przerażenia kolejnym koszmarem europejskim, jakim może stać się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 23/2015

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk