Albo będziemy mniejszym, ale jednak partnerem, albo trójkąt PiS-Samoobrona-LPR zmieni się w Trójkąt Bermudzki Ryszard Czarnecki, europoseł Samoobrony – Ledwo zaczął obowiązywać pakt stabilizacyjny pomiędzy PiS a Samoobroną i LPR, a już Andrzej Lepper narzeka, że źle się w nim dzieje. – Andrzej Lepper mówi prawdę. Mamy sytuację, w której Samoobrona jest potrzebna PiS, by Lech Kaczyński wygrał z Donaldem Tuskiem, by powstał rząd Kazimierza Marcinkiewicza, by Marek Jurek został marszałkiem Sejmu, by uchwalić budżet i inne ważne dla PiS ustawy. Okazuje się jednak, że nie jesteśmy potrzebni, jeśli chodzi o ustalanie wspólnego harmonogramu przyjmowania projektów ustaw (w tym naszych). To sytuacja kuriozalna. Jeżeli nasi partnerzy z PiS widzą w Samoobronie tylko 56 szabel w Sejmie, to się przeliczą. Albo będziemy mniejszym, ale jednak partnerem, albo trójkąt PiS-Samoobrona-LPR zmieni się w Trójkąt Bermudzki. – Co możecie zrobić? – Nie chodzi o to, by grozić, ale ugrupowanie, któremu brakuje 73 głosów do większości, musi się starać o to, by na trwałe pozyskiwać sojuszników. Nasza cena jest konkretna – to nie są stanowiska, ale zależy nam, by IV RP rodziła się także w oparciu o nasz program i projekty ustaw, które opracowujemy. Nie wyobrażam sobie, byśmy byli tylko maszynką do głosowania, podczas gdy druga strona bawi się w głuchy telefon, zabiega o nasze poparcie, ale nie daje nic w zamian. – To jakie zaproponowane przez was ustawy zostały uchwalone w ramach współpracy z PiS? – Na przykład projekt ustawy dotyczący dopłat do paliwa rolniczego. Musiał Andrzej Lepper uderzyć w stół, aby natychmiast wprowadzono ten projekt do porządku obrad. Czekaliśmy na to przez trzy miesiące. – Czyli udało się wam wywalczyć dopiero wprowadzenie projektu ustawy do porządku obrad. Biorąc pod uwagę, że Sejm pracuje od pięciu miesięcy, to niewiele. – To pierwszy krok. Koalicja PiS-Samoobrona-Liga jest jak dwukierunkowa ulica – z jednej strony płynie nasze poparcie dla rządu, z drugiej strony musi płynąć poparcie dla projektów ustawodawczych Samoobrony. Jeżeli koledzy z PiS myślą, że to droga jednokierunkowa, to ich samochód będzie miał kraksę. – Wicepremier Zyta Gilowska stwierdziła, że na temat waszych propozycji, np. podatku alimentacyjnego, podniesienia kwoty wolnej od podatków czy zasiłku dla osób pozostających bez pracy nie ze swojej winy, nawet nie będzie się wypowiadać. Posłowie PiS też wyrażają się o projektach Samoobrony z lekceważeniem. – To jest rząd PiS, a nie PiS i Samoobrony. Nie mam więc pretensji, że premier Marcinkiewicz nie jest heroldem naszych propozycji, natomiast domagamy się, aby były one poważnie analizowane i abyśmy wspólnie znajdowali to, co jest w nich możliwe do realizacji. Nasz stosunek do rządu Marcinkiewicza i paktu stabilizacyjnego będzie zależał od tego, w jakim stopniu nasze propozycje programowe będą przyjmowane. Nie może też być tak jak do tej pory, że rząd przywłaszcza sobie nasze pomysły. Nasz projekt ustawy o paliwie rolniczym leży w Sejmie od grudnia, a w tym czasie rząd przygotowuje własny. Kolegom z PiS przypominam przykazanie: nie kradnij. Prawa autorskie przecież obowiązują, choć bardzo nas cieszy, że korzystają z naszych propozycji. Będziemy więc się domagać, by uczciwie mówiono, które inicjatywy są nasze. – Czy możliwa jest sytuacja, że Jarosław Kaczyński powie Samoobronie: ja wasze projekty popieram, ale premier jest niezależny, skoro ich nie popiera, to wasz problem? – Nie można udawać, że ten rząd jest niezależny od parlamentu. Myśmy na niego głosowali w Sejmie. To nie tak przecież, że prezes Jarosław Kaczyński jest z Marsa, a premier Marcinkiewicz z Wenus. Obaj są z planety PiS. – Czy to prawda, że przy podpisywaniu paktu stabilizacyjnego ustaliliście, że na życzenie Jarosława Kaczyńskiego zgodzicie się odwołać premiera Marcinkiewicza? – Nie chcę komentować sytuacji wewnętrznej PiS. Wiemy, że nie ma tam sielanki, ale to nie nasza sprawa. My współpracujemy z prezesem PiS, a to do PiS należy prawo wyłaniania premiera. Powtarzam, że my nie chcemy stanowisk: wicewojewodów, wiceministrów, prezesów agencji, ale domagamy się poparcia dla naszych projektów. – I nie chcecie już stanowiska np. ministra rolnictwa dla posła Janusza Maksymiuka? – To na razie nie wchodzi w grę. Nie interesuje nas wchodzenie do rządu tylnymi drzwiami. Narzeczeństwo musiałoby się zmienić w małżeństwo. Gdybyśmy zawiązali koalicję rządową, to powinniśmy otrzymać resorty pracy i polityki społecznej, rolnictwa
Tagi:
Joanna Tańska









