Co przetarg, to awantura. Tym razem o pistolet dla policji 22 października br. warszawski sąd okręgowy umorzył postępowanie w sprawie unieważnienia przetargu na ponad 5,5 tys. pistoletów dla policji. Wydaje się, że decyzja ta kończy ostatecznie pierwszy etap rozgrywki o rynek broni krótkiej dla policji i straży granicznej. Jego zwycięzcą okazał się PHZ Cenzin sp. z o.o., który oferował pistolet Glock19 produkowany przez austriacką firmę Glock GmbH z Deutsch-Wagram. Przegrany to Walther P-99, wytwarzany w Fabryce Broni Łucznik w kooperacji z niemiecką firmą Walther. Polska policja posiada już 50 tys. tych pistoletów, więc nic dziwnego, że Bumar i Fabryka Broni Łucznik, wykluczeni z przetargu z powodów formalnych, próbowali dochodzić swych racji przed Kolegium Arbitrów Urzędu Zamówień Publicznych. Bezskutecznie. Droga sądowa także nie przyniosła zmiany decyzji, choćby z tego powodu, że umowa została podpisana, a dostawa 5709 glocków zrealizowana. Sprawa nie ma drugiego dna, jakiego zwykle można się doszukiwać przy przetargach zbrojeniowych. Po pierwsze – przetarg był mały i miał raczej znaczenie prestiżowe. Po drugie – Glock19 i Walther P-99 to znakomite, porównywalne ze sobą pistolety, należące do grupy broni krótkiej nazywanej w literaturze fachowej cudownymi dziewiątkami. Polska policja równie dobrze mogłaby kupić najnowsze konstrukcje włoskiej Beretty, Ceskiej Zbrojovki, szwajcarskiego SIG-Sauera, niemieckiej firmy Heckler & Koch czy amerykańskiej legendy Dzikiego Zachodu – Smith & Wesson. Produkowane przez tych producentów pistolety różnią się między sobą głównie ceną. Ich celność, pojemność magazynków czy przewidywany czas użytkowania są dość zbliżone. Nawet towarzyszące im legendy są podobne. Berettę rozsławił w latach 80. serial telewizyjny „Miami Vice”. Pistoletu tego używa armia amerykańska i włoska. Walther PPK był w latach 60. i 70. ulubionym gadżetem Jamesa Bonda. Ostatnio legendarny agent Jej Królewskiej Mości korzysta z walthera P-99. Także SIG-Sauer pojawił się na ekranach, Heckler & Koch P8 zaś to podstawowa broń niemieckich żołnierzy. Właściwie o co więc chodziło? Jest faktem, że polska policja kupiła wcześniej 50 tys. pistoletów Walther P-99. Mogłaby kupić jeszcze 5 tys. i kolejne 25 tys., potwierdzając dominację niemieckiej firmy na polskim rynku. Za tym rozwiązaniem przemawiał fakt, że broń ta jest produkowana w Radomiu. A Glock19 przyjeżdża do nas z Austrii. Wydaje się jednak, że prawdziwym powodem odpadnięcia Bumaru i Fabryki Broni Łucznik z przetargu były jednak błędy w dokumentacji. Najpierw przecież arbitrzy Urzędu Zamówień Publicznych odrzucili protest, a sąd nie miał nic do roboty, bo zamówione pistolety dostarczono. Także cena uzyskana za Glocka19 była korzystna – 1268,80 zł za jeden egzemplarz. Dla porównania w latach 2001-2003 kupowano Walthera P-99 po 1917-2000 zł. Rada dla Bumaru i Łucznika na przyszłość – starannie wypełniać papiery… i ponownie zatrudnić zwolnionego przez PiS prezesa Bumaru, Romana Baczyńskiego – za jego czasów nie popełniano takich błędów. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Marek Czarkowski