Zabetonować jezioro

Zabetonować jezioro

W Brodnicy nad jeziorem powstaje mur, który przypomina ten w Strefie Gazy. Za murem będzie osiedle mieszkaniowe Roślinność w pełni lata nieco skrywa betonową ścianę, ale nie jest w stanie do końca zasłonić jej szpetoty. Budowa jest pomnikiem szmiry atakującej naszą przestrzeń publiczną. Nad Niskim Brodnem w Brodnicy (Kujawsko-Pomorskie) dwa metry betonu wystają ponad ziemię i ciągną się ok. 150 m wzdłuż brzegu jeziora. W planach ogrodzenie ma mieć 400 m, za tym murem powstaje osiedle mieszkaniowe. Wszystko niby zgodnie z prawem. Mur czy murek – To miała być podmurówka, na której stanie ogrodzenie, a zbudowano mur oporowy – mówi Witold Sosnowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Brodnicy. Podmurówka kojarzy się z kilkucentymetrowym murkiem, na którym stoi płot okalający posesję. Dlatego ściana betonu odgradzająca jezioro od lądu wywołuje zdziwienie, bo brutalnie ingeruje w środowisko naturalne. Mur z wyglądu przypomina ten w Strefie Gazy. Jak to możliwe? W Polsce, by ogrodzić swoją posesję, wystarczy jedynie zgłosić taki zamiar do starostwa i złożyć dokumentację techniczną pokazującą, jak płot będzie wyglądać. Nie jest wymagane pozwolenie na budowę. Przepis miał zlikwidować biurokratyczne przeszkody utrudniające ogrodzenie prywatnego domu. Ale można go naginać jak pęd bambusa. Kiedy inspektor nadzoru budowlanego obejrzał plac budowy nad Niskim Brodnem, natychmiast postanowił wstrzymać roboty. Uznał, że nie jest to żadna podmurówka, ale mur oporowy, stawiany bez wymaganych zezwoleń. „(…) Inwestycja winna być realizowana w oparciu o decyzję o pozwoleniu na budowę, a nie na zasadzie zgłoszenia”, napisał w uzasadnieniu decyzji. Jednak starostwo powiatowe, do którego wcześniej wpłynęło zgłoszenie o budowie ogrodzenia, nie zaprotestowało, chociaż dołączona dokumentacja techniczna już na pierwszy rzut oka powinna wzbudzić wątpliwości. – My tylko przyjęliśmy zgłoszenie – mówi Maria Marzec, naczelnik wydziału architektury i budownictwa starostwa brodnickiego. Starosta Waldemar Gęsicki również uważa, że od strony przestrzegania przepisów nic jego instytucji zarzucić nie można. Przyznaje jednak, że mur mu się nie podoba z powodów estetycznych. Problemu nie widzi także inwestor. – Nie ma powodu, by sprawę nagłaśniać. Działamy zgodnie z prawem, a estetyka to rzecz do dyskusji – mówi Kazimierz Kozłowski, przedstawiciel inwestora. Święty Mikołaj? Inwestorem jest Samindruk, jeden z czołowych producentów papieru do drukarek. Większościowym właścicielem firmy jest Hans Henning Naefe, obywatel Niemiec. To jedna z kilku firm, które do niego należą i działają na terenie Brodnicy. Drugim okrętem flagowym jest Saminex, producent m.in. uszczelek gumowych dla przemysłu motoryzacyjnego i wytwórców sprzętu AGD. Kiedy w latach 90. Naefe postanowił zainwestować w mieście, budowa zakładu wzbudziła protesty części mieszkańców. Obawiano się zatrucia środowiska, nie ufano, że firma stanie się jednym z motorów rozwoju Brodnicy. Z czasem niemiecki inwestor rozszerzył działalność i dziś jest w Brodnicy największym pracodawcą. Dlatego jego ewentualna wyprowadzka do innego miasta byłaby kataklizmem na lokalnym rynku pracy. Każda kolejna inwestycja biznesmena z Niemiec ma poparcie samorządu. Sam Naefe tak mocno wrósł w krajobraz regionu, że nie tylko robi w nim interesy, lecz także buduje dom, w którym zamierza spędzić resztę życia. Do tej pory na linii inwestor-władza nie było spięć. Budowa osiedla mieszkaniowego może popsuć dobre stosunki. Szczególnie że działka, na której ma powstać osiedle, została nabyta od miasta kilkanaście lat temu, w momencie gdy potrzebowało ono wsparcia dla swojego budżetu. Pojawiły się więc sugestie, że teraz inwestor może oczekiwać rewanżu. – Miasto jest w niezręcznej sytuacji. Nie zamierzamy mieszać się do tej sprawy – mówi Jan Chudzikowski, wiceburmistrz Brodnicy. Miasto jest jednak stroną w sprawie. To magistraccy urzędnicy wydali decyzję o warunkach zabudowy. Jest w niej m.in. zapis o zakazie budowy ogrodzeń pełnych oraz „ogrodzeń z prefabrykowanych elementów betonowych”. Teoretycznie przepisy nie zostały naruszone, bo ogrodzenie stanie na betonowej ścianie i można dyskutować o wysokości podmurówki. Można się spodziewać, że inwestor będzie posługiwał się tym argumentem w obronie swoich działań. – Decyzja o wstrzymaniu prac jest słuszna – mówi Stefan Markowski, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego z Bydgoszczy. – Damy szansę inwestorowi. Jeżeli spełni dodatkowe warunki, może dojść do legalizacji budowy. Te dodatkowe warunki to m.in. raport

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 35/2010

Kategorie: Kraj