Wojsko odzyskuje głos

Wojsko odzyskuje głos

Szkolimy żołnierza nie po to, żeby przeżył, tylko żeby bohatersko poległ

gen. dyw. w st. spocz. Zbigniew Jabłoński – były dowódca dywizji pancernej i dywizji zmechanizowanej, były zastępca dowódcy okręgu wojskowego, były szef Departamentu Kadr i Szkolnictwa Wojskowego MON

gen. bryg. w st. spocz. Kazimierz Jaklewicz – były dowódca brygady zmechanizowanej i komendant-rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych

płk rez. dr Piotr Pertek – były prorektor ds. wojskowych Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych, obecnie wykładowca na Uniwersytecie SWPS.

Moi rozmówcy dotąd milczeli. O sprawach wojska dyskutowali wyłącznie we własnym gronie. To ich pierwsze publiczne wystąpienie. Posłuchajmy zatem, co mówią.

Panowie, co z tym wojskiem?
Gen. Zbigniew Jabłoński: – Stała się rzecz bez precedensu. W chwili gdy ogłoszono, że 90% kadry oficerskiej Sztabu Generalnego zostało usunięte, bo była to kadra awansowana przez PO, spadły maski. Od tego dnia nie można już mówić o apolityczności wojska! Minister obrony narodowej ogłosił bowiem publicznie, że o karierze w wojsku decyduje afiliacja polityczna. Taki jest sens komunikatu, który wysłał do wojska. Każdy, kto będzie chciał robić karierę, wie już, na jaki kierunek polityczny ma się orientować – w mowie, piśmie i w swoich czynach, że tak powiem. Wspieranie partii rządzącej, opcji politycznej, która aktualnie jest przy władzy, stało się oficjalnie jednym z czynników decydujących o wojskowych życiorysach. Z tego mogą być tylko szkody, i to ogromne.

Płk Piotr Pertek: – A przecież było już inaczej. Chciałoby się powiedzieć – normalnie. Nie było jednego słusznego kierunku, w wojsku kształtowała się silna postawa propaństwowa. Trudno mówić o neutralności politycznej, bo wojsko zawsze będzie wykonywało polecenia rządu, ale była totalna apartyjność. W 2001 r., kiedy weszła w życie Ustawa o przebudowie i modernizacji technicznej sił zbrojnych, został osiągnięty konsensus polityczny w sprawach wojska. Teraz trudno o nim mówić. Zostały też zachwiane proporcje w tym, co nazywa się cywilną kontrolą nad wojskiem. Cywilna, demokratyczna kontrola jest potrzebna w każdej armii. W Polsce jednak została wypaczona, bo w sprawie planów modernizacji sił zbrojnych ze względu na potrzeby operacyjne nikt wojskowych nie słucha. Powstały przecież w przeszłości plany zaopatrzenia na potrzeby operacyjne, programy uzbrojenia – który z nich został zrealizowany do końca? Jak rozwiązano problem zakupu nowego sprzętu? To przykład nieudacznictwa.

Ale wojsko nie wydaje się zmartwione. W szeregach słychać szmer zadowolenia ze zmiany władzy. Tylu podwyżek, awansów i medali nie było od lat. Ani przepisów gwarantujących żołnierzom spokojny byt – przynajmniej tymczasowo, ale do przyszłej emerytury każda chwila „wysługi lat” się liczy. Kiedyś z determinacją walczono o zmianę struktury wojska – żeby „było mniej wodzów, a więcej Indian”… Teraz jednym ruchem zniesiono przepis, że w korpusie szeregowców można służyć najwyżej 12 lat. Kilka tysięcy mężczyzn odetchnęło z ulgą! Groziły im utrata pracy i niepewny los – na ogół w małych miejscowościach. Już się nie martwią i bardzo sobie ministra Macierewicza chwalą.
Gen. Jabłoński: – Tak, ale to ruch na krótką metę. Została wprowadzona zasada zrównania stopnia z etatem, ścieżki awansowej, która prowadziła przez kolejne szczeble – w polu, w licznych jednostkach, w sztabach. Nie można było zostać generałem, jeśli nie miało się praktyki dowódczej na wielu szczeblach i nie przeszło pozytywnie wielorakich ćwiczeń poligonowych o dużej skali trudności taktycznych i operacyjnych. Do tego oczywiście musiało być odpowiednie wykształcenie wojskowe.

Wracając do szeregowców, te 12 lat nie było efektem jakiejś złośliwości, chęci utrudniania ludziom życia. Wojsko ma jeden cel – walczyć skutecznie w obronie ojczyzny. Do tego jest i musi być szkolone. Do walki… Jak długo szeregowy może biegać po polu, czołgać się, nie spać i trzy doby, jeśli trzeba? Jak długo może być wydajnym, zdolnym do walki żołnierzem? Przecież nie szkolono go po to, żeby bohatersko zginął w obronie ojczyzny, tylko żeby zginął wróg, najeźdźca. To jest istotą wojska oraz jego szkolenia w czasie pokoju. Przez te 12 lat szeregowy miał liczne możliwości dalszego kształcenia się i przejścia do korpusu podoficerskiego. Jeżeli należałoby coś poprawiać, to powinno się rozwijać państwowy system zatrudniania byłych wojskowych, czy w ogóle byłych żołnierzy i funkcjonariuszy, ludzi, którzy służyli państwu. Państwo powinno o to zadbać i stworzyć system życia po życiu. Dlatego uważam, że takie proste, wręcz prostackie rozwiązanie pozwalające na dalsze lata służby na stanowisku szeregowca zawodowego jest pójściem po linii najmniejszego oporu. Może się podobać zainteresowanym, ale wojsku korzyści nie przyniesie. Nie podniesie wartości bojowej, wręcz przeciwnie. A obniżenie zdolności bojowej wojska to już poważna sprawa.

Płk Pertek: – Jeśli dodamy do tego zapaść w obszarze technicznych zasobów wojska, uzbrojenia, to naprawdę mamy czym się martwić. Przydatność techniczna sprzętu bojowego w znacznym stopniu już się kończy. Jesteśmy świadkami wielomiesięcznego już zatrważającego chaosu wokół zakupu śmigłowców. Poszły na marne trwające latami narady, jakiego rodzaju śmigłowca poszukujemy, do czego ma on służyć, opinie wojskowych, którzy przecież powinni mieć w tych sprawach głos decydujący, bo broń jest przeznaczona dla nich, do ich skutecznej walki w obronie ojczyzny. Zwyciężyła polityka.

Gen. Jabłoński: – Z trwogą obserwuję, że zaczął się w polskim wojsku taki okres, kiedy będziemy szkolić żołnierza nie po to, żeby żył i przeżył, tylko żeby bohatersko poległ. Panuje chaos dowódczy. Odesłanie „pod kapelusz” bądź zmuszenie do odejścia wielu dowódców i zastąpienie ich niedoświadczonymi, albo inaczej – mniej doświadczonymi, wróży jak najgorzej.

Gen. Różański mówi, że niedoświadczony dowódca to wielkie zagrożenie dla wojska.
Gen. Jabłoński: – I ma rację. Jeśli zaś doda się do tego wzorce osobowe, które obecnie upowszechnia się w wojsku, to człowieka nawiedzają myśli naprawdę niewesołe.
Gen. Kazimierz Jaklewicz: – W każdej jednostce jest izba tradycji. Kiedyś jej treść narzucał Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego. Musiały być godło, flaga itp., ale dowódcy mieli pewną swobodę w urządzaniu tych izb. Był szlak bojowy jednostki, jej kolejni dowódcy, przejawy „więzi ze społeczeństwem”, fakty ze współczesnego życia jednostki. Były i dzień dzisiejszy, i tradycja, była ciągłość historyczna. Dziś tej ciągłości nie ma…

…a jeśli już jest, to często w wymiarze karykaturalnym, jak w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, gdzie 1. i 2. Armii Wojska Polskiego poświęcono zaledwie kilka gablot umieszczonych w jakimś kącie.
Gen. Jaklewicz: – Wojsko nie może nie mieć korzeni! Tymczasem jeśli popatrzeć na współczesne izby tradycji, to poszczególne jednostki rozpoczęły żywot w zasadzie po roku 1989. Wcześniej nic nie było?

Skoro prezydent Komorowski co roku w maju ślepł i nie dostrzegał polskiej flagi nad Reichstagiem, skoro nie wspominał o ojcu, który był żołnierzem 2. Armii Wojska Polskiego i zakończył szlak bojowy pod Dreznem, to co się dziwić ministrowi Macierewiczowi? W niczym nie jest pierwszy – Powązki Wojskowe zamknął przed byłymi żołnierzami LWP minister Siemoniak, wojskowej asysty podczas ich żołnierskich pogrzebów też zakazał. „Żołnierzy wyklętych”, z których Macierewicz czyni obiekt kultu, na ołtarze wcześniej wyniósł Komorowski.
Gen. Jaklewicz: – Problem tradycji, ciągłości jest w wojsku bardzo ważny. Żołnierz nie może być zawieszony w próżni. Studiowałem w Niemczech. Gdy zwiedzałem sale tradycji, bardzo przeżywałem widok mapy Europy z granicami z 1937 r. i obrazy związane z tradycją danej jednostki – też utworzonej w latach 30. To były jednostki, które najechały nas w 1939 r. Jakie to tradycje z naszego punktu widzenia? Niemcy tłumaczyli mi to tak: jeśli odcięliby przeszłość, wszystkie jednostki musiałyby powstać w latach 50. Wiszą więc na ścianach nawet portrety dowódców od lat 30. Nie wolno tylko powiesić żadnych portretów i pamiątek związanych z ludźmi bądź kampaniami, co do których sądy wydały wyroki na podstawie przepisów o zbrodniach wojennych. I pamiątek takiej przeszłości, śladów po takich ludziach i czynach nie ma!
Jak my mamy kształtować tradycję, z którą jednostki nie mają nic wspólnego? Na przykład „żołnierzy wyklętych”? Nie tylko w Ministerstwie Obrony Narodowej nie ma portretów byłych ministrów – w żadnej jednostce nie ma już portretów jej byłych dowódców.
Gen. Jabłoński: – Podobnie jest z naszym czczeniem klęsk narodowych. Do takich gestów mamy prawdziwy talent. Teraz też na piedestał wynosi się „żołnierzy wyklętych”, których jedyną wówczas kalkulacją polityczną była III wojna światowa, a więc dalsze niszczenie narodu i jego dorobku. To są nasze wzorce i tak wychowujemy młodzież. Komu to służy, po co to jest? Wojsko w tej chwili niszczy własny etos, swoje środowisko, poczucie godności zawodowej. Taki m.in. jest efekt upartyjnienia. Żołnierze szukają sobie lepszych życiorysów, znajomych posłów, działaczy, znajomych biznesmenów.
Płk Pertek: – Po czorta wykształcenie, po czorta doświadczenie. Można iść na skróty.
Gen. Jabłoński: – Została utracona ważna cecha, która w wojsku powinna dominować – przestrzeganie pewnej hierarchii i szacunek dla etosu. Ci, którzy teraz przyjdą na uczelnie wojskowe, będą doskonale wiedzieli, jak się orientować politycznie, jakie wartości demonstrować.

Jeśli dobrze panów rozumiem, główne wartości wojska: dyscyplina, zdolność bojowa, zdolność do walki i skutecznej obrony, są zastępowane innymi – poprawnością polityczną polegającą na utożsamianiu się z aktualnie rządzącymi, realizowaniu ich wartości politycznych, publicznym demonstrowaniu swojej afiliacji. Wartości wojskowe zostają wyparte przez wartości ze świata polityki. Czy to można uznać za największe szkodnictwo, jakie teraz obserwujemy w armii?
Gen. Jabłoński: – I niezrozumienie, do czego wojsko ma służyć. Wyobraźmy sobie, że takie same „parametry patriotyczne” wprowadzamy jako najważniejsze do środowiska lekarskiego, a nie zwracamy uwagi na przygotowanie do leczenia. Nie bylibyśmy z tego zadowoleni.
Płk Pertek: – Bieda w tym, że w wojsku tego nieprzygotowania nie widać na co dzień. Fachowcy je widzą, ale zwykli ludzie nie. To wychodzi dopiero w momentach zagrożenia.

No dobrze, ale przecież były wielkie ćwiczenia sojusznicze – Anakonda. Zostały ocenione bardzo wysoko, zyskały entuzjastyczne opinie. Ta profesjonalna strona armii jest więc silna.
Gen. Jabłoński: – Anakonda, jedne ćwiczenia przeprowadzone raz na kilka lat, niechby nawet udane, nie dają pełnego obrazu zdolności obronnych.

Co to więc było? Pokazówa?
Płk Pertek: – To były ćwiczenia niektórych elementów operacji. Nie było tak, że zaczynamy od zorganizowania obrony, poprzez załamanie natarcia przeciwnika, wyprowadzenie kontrataku, aż do rozwinięcia natarcia. W jednym ciągu, opierając się na jednym założeniu strategicznym. Nie następowało zgranie poszczególnych systemów obrony i natarcia, czyli tego, co najważniejsze. Były elementy operacji i jako takie – na bardzo dobrym poziomie.
Gen. Jaklewicz: – Jeśli dokładnie prześledzicie Anakondę, to sądząc po doniesieniach i relacjach prasowych, pierwszym nasuwającym się wnioskiem jest niesprawność systemów dowodzenia. Czym innym jest otoczka propagandowa.
Gen. Jabłoński: – Wyszkolenie wojska jest „mierzalne”. W Stanach np. ciągle szukają wskaźników, które mają wykazać, ile ich armia naprawdę znaczy. Badają, dajmy na to, sprawność dowodzenia. Mierzą też wartość ćwiczeń. U nas czegoś takiego nie ma. Jeśli ktoś mówi, że nasza armia jest do czegoś zdolna, niech da przykład, dowód. To samo w drugą stronę – jeśli mówi, że jest niezdolna do wykonywania jakichś zadań – niech przedstawi dowód. Mówimy, nie mając pojęcia, o czym się wypowiadamy. Możemy w zależności od nastroju, opcji politycznej powiedzieć tak albo tak. Ten bełkot, moim zdaniem, też jest w tej chwili bardzo poważnym zagrożeniem. Nie brak pieniędzy czy patriotyzmu, ale bełkot i polityka partyjna.

Polityka partyjna ma jeszcze taki minus – i to widać w każdej partii łącznie z SLD – że stawiane cele muszą być osiągane do końca kadencji. Bo jeśli nawet jakaś ekipa osiągnie pozytywny rezultat, to po upływie kadencji, po wyborach, kiedy przyjdzie nowa, tego sukcesu już nie będzie. A przecież te procesy trwają latami. Ważna jest nie liczba zdolnych generałów, tylko – jak stwierdził niemiecki generał von Seeckt – ciągłość koncepcji. My zaś od Sasa do Lasa – tu caracale, tam drony. Największym zagrożeniem dla wojska – a poprzez wojsko dla bezpieczeństwa państwa – są partyjniactwo i brak ciągłości koncepcji.

 

Wydanie: 12/2017, 2017

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Sławomir
    Sławomir 20 marca, 2017, 22:06

    I co z tego . To tylko artukuł który przczyta niewielu . Żołnierzem jest się będąc nawet w cywilu ale odpowiedzialnośc za ojczyznę jest taka sama jak jest się czynnym generałem . Nie wolno chować się z apolitycznością i chować głowę w piasek. Gdyby to dotyczyło jednego czy drugiego generała to faktycznie mogło by być zwykłe odejście ze służby .Kiedy jednak dotyczy to 90% kadry dowódczej wysokiego szczebla a panowie generałowie milczą to trudno nazwać Panów odważnymi . Niewiele może tu opozycja kiedy panowie generałowie milczycie, gdyż politycy pisu opowiadają bajkę o osobistych powodach tych odejść a opozycję traktują jak upierdliwą muchę .A może by tak zebrać się na odwagę i zrobic konferencję prasową i wygarnąć co lezy na wątrobie . Już nic gorszego wojska nie spotka a może przerwie ten chocholi taniec.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. zgrzyt
    zgrzyt 21 marca, 2017, 08:48

    No cóż. w 1964r kończyłem szkołę oficerską i ukończyć ją mogli tylko ci, którzy wstąpili do PZPR. Kolega, który miał dwóch braci księży do partii wstąpić nie chciał. Został zwolniony dwa miesiące przed promocją. Dobre czasy wracają.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Sindbad
    Sindbad 21 marca, 2017, 11:00

    Pan Generał Jabłoński nie jest niestety „dobrze” pamiętany, zwłaszcza przez kadrę podoficerską. Do dzisiaj w korpusie podoficerów odczuwane są skutki reformy, którą wprowadził w 2004 roku. Zlikwidował korpus chorążych, którym na skutek tej reformy proponowano nawet etaty kaprali. Podoficerom przestano płacić za zdobyte klasy kwalifikacyjne, później oferując zdobywanie ich od nowa. Być może i teraz są niefortunne posunięcia, ale o własnych błędach i ich skutkach też należy pamiętać i czasami lepiej zamilknąć niż się teraz spod kapelusza wymądrzać.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Henryk
      Henryk 22 marca, 2017, 06:34

      Tak .A na jakiej podstawie zlikwidowano korpus chorążych z jednoczesnym przeniesieniem do korpusu podoficerskiego pozostałych w czynnej służbie chorążych .Jeżli już to powinni zostać przeniesieni do korpusu oficerskiego ale nigdy w dół .

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 22 marca, 2017, 10:36

      Zgadzam się z tym w 100%, rozwój szeregowym umożliwili. Ten facet nie wie o czym mówi. Mianowali kaprali z cywila i szkoleniach studentów w okresie wakacyjnym a szeregowemu czynnie służącemu wymyślali jakieś testy wewnętrzne i rzucali kłody pid nogi. Traktując ich jak zwykłą siłę roboczą sami przy tym brali i biorą nagrody uznaniowe za ich ciężką pracę. Wystarczy spojrzeć przy podziale nagród kto ile szarpie. Za swoją nieudolność. Więc niech nie udziela wywiadów i pierdzieli o daniu im możliwości rozwoju bo na 100 szeregowych z doświadczeniem misyjnym i zawodowym 10 ma szanse na awans.

      Odpowiedz na ten komentarz
  4. Tytus
    Tytus 23 marca, 2017, 20:44

    Awansować do korpusu podoficerow to mogli tylko plecaki (synowie pociotki lub co mieli znajomości wyżej)np w sztabie generalnym..niech przestaną pieprzyc głupoty te dzbany.. oficerowie wielcy którzy nie pobrudzili sobie rączek praca w wojsku tylko narobili sobie odciski ale nie od pracy tylko od podnoszenia filiżanek z kawą albo szklankę z wódka…po 12 latach wyrzucono dobrych żołnierzy czyli uważali że już są niepotrzebni żeby nie doslużyli do emerytury po 15 latach…przypuśćmy że wyrzucają mnie po 12 latach bo jestem niepotrzebny po roku wybucha wojna i co wtedy?nagle będę przydatny?taki chu…j bym poszedł walczyć bo skoro po 12 latach nie byłem już im potrzebny to podczas wojny też nie… co innego jak państwo pozwala dosluzenia do emerytury nawet jako szeregowy bo nie miał znajomości wyżej…w tym przypadku oddalbym nawet życie za kraj podczas wojny…bo skoro państwo dba o swoich żołnierzy to żołnierz odda życie podczas wojny bez zastanowienia…takie jest moje zdanie..

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. nana
    nana 25 marca, 2017, 12:29

    Niech mi ten generał Jabłoński powie, przed czym on mnie tak bronił, że generałem został.

    Jaki to wróg zagrażał Polsce? Na czym ta obrona polegała, jeżeli polski przemysł już nie istnieje, telekomunikację przejęli Francuzi i Polacy nawet nie mają możliwości porozumiewać się w razie co między sobą, tylko przez struktury nato.

    Toż to śmiech na sali!

    Pochodzi taki trochę w mundurze, poje na koszt podatnika, pośpi też na jego koszt, poćwiczy cherlawe mięśnie na poligonie też na koszt społeczeństwa, a potem chce – jak nie przymierzając ów pan Jabłoński – dostawać za to emeryturę – będącą haraczem nałożonym na społeczeństwo cywilne.

    Za czasów Polski Ludowej to wojsko miało sens – broniło młodego polskiego państwa przed drapieżnymi szponami zachodnich korporacji. Potem, na skutek zdrady – wojska też – oddano naszą Ojczyznę walkowerem i rzucono ją na żer zachodnim koncernom. Nic polskiego już w Polsce nie ma.

    Wszyscy, którzy przysięgali bronić Polski Ludowej a potem zmienili „zapatrywania polityczne” są zwykłymi zdrajcami. Nie pomoże tu usilne przemalowywanie się na nowe barwy.

    Obecnie wojsko nie broni interesów Polski, lecz interesów nato, będących w skrajnej sprzeczności z interesami naszego kraju.

    Polska Ludowa zajmowała dokładnie ten sam obszar, co zajmuje obecnie ta III.RP i ziemie te przekazała Polakom Armia Czerwona pod dowództwem Józefa Stalina, odbierając je niemieckiemu okupantowi.

    Teraz ziemia ta pasuje zarówno PiSowi jak i innym politycznym kreaturom, choć podważają one wynik II. wojny i likwidują Pomniki Chwały i Braterstwa Broni Żołnierzy Radzieckich i Polskich.
    Jest to niesłychana hipokryzja osobników, którzy dorwali się do władzy.

    Polakom mówi się, że „komuna” była systemem niesłusznym, ale w rzeczywistości Polacy są okradani nie tylko z wypracowanych dóbr materialnych, ale również wypaczana jest Polakom ich polska tożsamość.

    Przyjaciel to ten, co daje, ale nie ten, co zabiera.

    ZSRR wywalczone od Niemców ziemie Polakom DAŁ.

    A zachód wszystko, co Polacy wypracowali w ciągu półwiecza Polakom ZABRAŁ!!!

    A to całe „polskie” wojsko dziś w tym uczestniczy trzęsąc się jedynie o własne emeryturki, czyli beztroskie życie na koszt ludzi pracujących najemnie w zachodnich korporacjach,

    Wiadomo, że „Przegląd” to taka gazetka, która niby działa w centrum, ale tak naprawdę to służy okupantom łupiącym Polskę i ów „Przegląd” stosuje cenzurę pod przykrywką takiej niby poprawności i dbałości o kulturę słowa.
    Ale gówno nie śmierdzi mniej, gdy nazwie się je kałem, ekskrementem czy niechby tylko kupą.

    Gdyby ci „generałowie” mieli poczucie przyzwoitości, to nie rozpowszechniali by głupot o ważności takich polaczkowych papierowych żołnierzyków, lecz przypomnieli sobie, co to takiego jest Ojczyzna i stanęli by na wysokości zadania, by przełożyć to na czyn.

    A tak, to ci „żołnierze” są tylko uzbrojonym wrzodem na polskiej tkance ludzi pracujących i jako element nieproduktywny zasłaniają się „służbą ojczyźnie”, szczególnie tej, której w praktyce już nie ma.
    Przykro jest patrzeć, jak silni, dorodni i z pozoru mądrzy mężczyźni sprzedają się niczym xxx temu, kto płaci.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • nana
      nana 25 marca, 2017, 12:58

      dodam jeszcze tylko, że gdy potrząśnie się drzewem prawdy, to na człowieka spadają głównie różne zgniłki, owoce koślawe i niedorozwinięte.
      Dlatego nie interesuje mnie to, że jakiś zwolniony z wojska żołnierzyk czuje się oderwany od finansowego cycka i zamiast patrzeć, co mógłby własnymi rękami wypracować na rzecz własnego dobrobytu i dobrobytu Ojczyzny, chce tylko kasy by móc kursować na linii dom-sklep i tak przepasożytować resztę życia.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Atomek
        Atomek 14 listopada, 2018, 16:16

        Ten Pan Gen. Z.pseudonim Jabu jako Szef Departamentu Kadr zasłynął wyprodukowaniem rozporządzenia odbierającego wszystkim podoficerom tzw.klasy specjalisty pamiętam bo też straciłem ponad 300 zł. Tak sie troszczyli o żołnierzy żeby przypodobać się uwczesnemu zwierzchnikowi. To tyle co pamiętam w kwestii zasłóg tych panów.

        Odpowiedz na ten komentarz
    • Dawid
      Dawid 26 marca, 2017, 06:34

      Na wojny zoldakow wysłać, taka jest ich praca, maja godnie zarabiać ale walczyc. ZSSR niby w jaki sposób nam pomogła? Wystarczyło mi nasłuchać sie o rabieżach, mordach gwałtach na cywilach od co, tacy niby dobrzy… Wojsko polskie musi istnieć żeby wspierać NATOwskie struktury, bo inaczej ruskie wejda jak do Gruzji, Ukrainy, Czeczenii i wielu innych krajów. Co Ty człowieku masz do UE? Nie jest co prawda idealnym tworem, nie my tu gramy pierwsze skrzypce, ale dzieki UE mam dobrze platna prace na zachodzie, z uznaniem mojego dyplomu zawodowego, lepsze możliwości rozwoju (kursy, specjalizacje opłacane przez pracodawcę), tańsze, łatwiejsze życie niż tu… Polska jest dobrym tworem tylko do nauki (póki co darmowe uczelnie jeszcze mamy) i uciekać bez podjęcia pracy (no chyba ze ktoś dorobi na zleceniowce, ani grosza na polskie składki nie zostawiłem). Wspolczuje tylko starszym osobom, bez perspektyw, za czasów ZSRR nie mieli takich możliwości.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • nana
        nana 27 marca, 2017, 09:29

        jak ci tam tak dobrze, to po co zawracasz tu głowę? wejdź niemcowi jeszcze głębiej w ten otwór, którym unia dla nas stoi i będzie ci jeszcze przyjemniej.

        Gdyby nie ZSRR, żadnej Polski by nie było, bo właśnie nikt inny niż zachód chciał zapobiec powstaniu państwa polskiego. To Stalin chciał odrębnej, samodzielnej Polski.

        A za to, że Polacy walczyli jak idioci o jakąś „anglie”, to nam wystawili anglicy rachunek, pieniądze do zapłacenia za „wyżywienie i uzbrojenie” tego „polskiego wojska”, zmanipulowanego przez samozwańczy rząd londyński. Po prostu anglicy nie chcieli oddać Polakom ich zasobów złota zdeponowanych w banku angielskim i Polska Ludowa musiała zgodzić się, by połowę narodowego skarbu dać anglikom.

        Jeżeli ci się wydaje, że jakiś pracodawca opłaca twoje kursy specjalistyczne, to jesteś głupszy niż wyglądasz na pierwszy rzut oka. Pracodawca nie ma żadnych swoich, wypracowanych własnymi rękami pieniędzy. To ty na niego pracujesz i twoi koledzy z pracy te kursy ci fundują, żeby pracodawca mógł cię skuteczniej doić.

        Co do nato, jest ono organizacją zbrodniczą i ma na swoim koncie setki wojen na całym świecie. Struktury nato to są struktury przejęte 1:1 od niemców, czyli hitlerowców. I całe niemcy po wojnie zarządzane były przez hitlerowską administrację – z tego prostego powodu, że nie mieli oni tam innych, wykształconych ludzi niż tych gestapowców.

        „Dobry Niemiec” oddał życie pod Stalingradem, a „odbudowa” państwa niemieckiego odbyła się za zrabowane przez Niemców w Europie pieniądze i złoto, które najpierw zdeponowali oni w Argentynie i Szwajcarii, a potem mogli ich użyć „na odbudowę kraju”.

        Naiwny jesteś, to inaczej myśleć nie możesz. Twoja strata. Gdy przestaniesz być dla nich użyteczny dostaniesz kopas w dupas i nie pomogą ci żadne kursy i szkolenia. Już teraz jesteś zbędny, choć jeszcze o tym nie wiesz.

        Kapitalizm to taki ustrój, który z człowieka zrobił przedmioty użytkowe.

        Socjalizm natomiast to był ustrój, w którym człowiek się liczył i całe państwo działało zgodnie z potrzebami człowieka. I dobrobyt był w takim stopniu dostępny, jak ludzie pracowali, czyli zgodnie z wydajnością ogółu narodu.
        Widać młody jesteś to masz prawo tego nie rozumieć.

        Zastanów się nad taką prostą sprawą: załóżmy, że jesteś kulturalnym, dobrym człowiekiem i na swojej drodze spotykasz chama mięśniaka, co chce cię złupić. Jak myślisz – kto wygra? ty czy mięśniak? Jeżeli za trudne, to ci podpowiem: wygra mięśniak. Dostaniesz po ryju, a kto wie czy i nie z kopa; mięśniak zabierze ci wszystko i nawet będziesz musiał mu za to podziękować, jeżeli on tego zechce od ciebie wymagać.

        Tak się właśnie stało – łagodny i kulturalny człowiek socjalistyczny nie był przygotowany na chama z zachodu. A to, że ten cham pozwala ci teraz na to, byś wycierał mu tyłek nie znaczy, że jesteś w czymś tam ważny ale znaczy jedynie, że chamowi nie chce się samemu sobie tyłka wycierać.
        Ja do Niemców nic nie mam.
        Ale nie zgadzam się na to, żeby potomkowie bandytów i oprawców pouczali mnie o tym, co jest moralne i dobre, a co nie. Niemcy nie mają zdolności honorowej, by to robić w stosunku do Polaków i Rosjan. I ich dobrobyt nie jest wynikiem ich pracy, ale wojen łupieżczych, choć pozornie parę lat powojennych Niemcy mieli trudno. Ale to, co ukradli to zachowali i używają tego do dziś.

        Zastanów się, jak to jest możliwe, że oprawca, bandyta i złodziej żyje lepiej i wygodniej niż jego niegdysiejsza ofiara?

        Czy to jest sprawiedliwe? – nie, prawda? ale kto miałby tę sprawiedliwość wymierzyć, jeżeli siła jest po stronie chama z zachodu i dobrym słowem człowiek u nich nie zyska nic, a wojny z nimi dobry człowiek nie chce?

        Parobkiem jesteś u obcych i pracujesz na obcych, a nie na własną Ojczyznę.
        Czy w dalszym ciągu jesteś z tego dumny?

        Twoje miejsce jako Polaka powinno być w Polsce i pracę twoich rąk powinieneś poświecić na przysparzanie Ojczyźnie dobrobytu.
        Taki niemiec to gębę ma pełną internacjonalizmu, ale jak widać o swoje interesy dba bez skrupułów i łupi takich durniów jak ty.

        Unijna „konstytucja” jest ponad polską konstytucją, czyli prawo unijne jest w Polsce ważniejsze niż nasze, polskie prawo.

        Natomiast Niemcy tak się urządzili, że ich bundestag musi najpierw zatwierdzić wszystko to, co unia dla niemców postanawia, czyli prawo unijne niemców de facto nie obowiązuje.

        No, ale przecież nie masz wyjścia, to nawet i lepiej, że się cieszysz z bycia parobkiem dla zachodnich panów. Zadowolony parobek pracuje wydajniej, a że parobek to jednak tylko parobek? – nie musisz przecież bawić się w aż takie niuanse.

        i co? i ciach! cenzura? bo nazwałam durnia po imieniu? A kto mądry pracuje na obcych i u obcych, a nie u siebie w kraju na siebie i na swój kraj?

        Odpowiedz na ten komentarz
  6. nana
    nana 25 marca, 2017, 13:28

    kiedyś mówili, że ORMO czuwa, a tu czuwa cenzura na „Przeglądzie” :))))))))))))

    Odpowiedz na ten komentarz
  7. Dawid
    Dawid 26 marca, 2017, 06:09

    Jak milo sie czyta takie rzeczy z zagranicy, dobrze ze tutaj wracam tylko by odwiedzić znajomych 😉

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy