Zabójcze kobiety

Częściej niż mężczyźni torturują ofiary, przejmują przywództwo w gangach, zabijają niewygodnych mężów i dzieci Początek tego roku to dwa dożywocia dla kobiet. Dużo? Oczywiście, jeśli zważyć, że przez całe poprzednie dziesięć lat taką karę dostały trzy kobiety. Jest to nadzwyczaj rzadko stosowany wobec nich wyrok. W ich emocjach, przejściach, dzieciństwie i poniżeniu sąd znajdywał dotychczas usprawiedliwienie. Jednak w kilku przypadkach nie było żadnej możliwości złagodzenia kary. To wtedy, gdy kobiety były przywódcami. Ich nazwiska zna cała Polska. Monika Osińska zaplanowała morderstwo Jolanty Brzozowskiej, bo jej i kolegom zabrakło pieniędzy na studniówkę. To ona dała hasło uruchamiające kije bejsbolowe. Małgorzata Rozumecka, by zdobyć kilkadziesiąt telefonów komórkowych, namówiła znajomych, ci zastrzelili dwóch dilerów Ery GSM. Monika Szymańska kierowała torturami Tomka Jaworskiego. W więzieniu nadal rządzą. Kobieta – demon, kot – określają je pracownicy więzień. I stosują wobec nich wzmożoną ostrożność. Za Osińską, Rozumecką, Szymańską stoi tłum anonimowych przestępczyń, które dusiły, przypalały, ale nie przewodziły. Zabiły, ale “tylko” męża albo dziecko. Boimy się kobiet. Wszyscy, bez względu na płeć. Kiedy wieczorem widzimy, że z naprzeciwka idzie grupa dziewczęco-chłopięca, wcale nas to nie uspokaja. Sąsiadka mówiła, że jej córkę pobiła koleżanka z klasy, w telewizji mówili, że matka kazała zabić swoje dziecko… Boimy się kobiet i nie możemy zrozumieć, dlaczego w brutalności upodabniają się do mężczyzn. – Przecież kobieta coraz częściej zostaje dziś dyrektorem, dlaczego nie miałaby kierować grupą przestępczą? – tak na moje zdziwienie odpowiada dr Zdzisław Majchrzyk, psycholog, autor książki “Motywacje zabójczyń”. – Dzięki feminizmowi i emancypacji kobiety zaczęły pełnić role dotąd dla nich niedostępne. Grają w piłkę, uprawiają boks. A poza tym życie w ogóle staje się coraz brutalniejsze – dodaje. Przywódcą grupy zostaje kobieta inteligentna, ładna, z silną osobowością. Jednak nic nie zdziała, jeśli nie trafi na słabych mężczyzn. Musi im imponować – umiejętnością kłamania i brakiem skrupułów. – Taka przywódczyni często bywa najstarszą z rodzeństwa – tłumaczy seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Nie znosiła rodzeństwa, nie znosiła obowiązków, a agresja pozwalała usuwać problemy. Poza tym na bardziej męską zmieniła się jej hierarchia wartości. Teraz nie dziecko, a różnie rozumiane urządzenie się jest dla wielu kobiet najważniejsze. Statystyki pokazują, że w ciągu minionych dziesięciu lat minimalnie zmniejszyła się liczba zabójczyń, ale są one agresywniejsze. Zabijają nie ze strachu, lecz poczucia siły. Od 1992 roku trzykrotnie zwiększyła się liczba kobiet “podejrzanych o uszkodzenie ciała, udział w bójce, rabunek i kradzież”. Zabawa złych dziewczynek Historia sprzed miesiąca. Celem były buty, którymi pewien mężczyzna handlował na bazarze w podkieleckim Stąporkowie. Kasia – 16, Ania – 17 lat. Matka zmarła siedem lat temu, ojciec żył własnym, pijanym życiem. One – grzeczne, chętne do pomocy, zawsze bez grosza. Butów było dużo, można było dodać sobie urody, resztę sprzedać. 57-letni mężczyzna zgodził się, podwiezie je do domu. No, może z alkoholowym przystankiem w lesie. Tam silne dziewczyny udusiły mężczyznę sznurkiem. Brutalną zbrodnię popełniła 15-latka z Dąbrowy, niewielkiej wioski w Wielkopolsce. Do popijającej pod sklepem grupy dołączył Leszek P. Po paru godzinach został sam z nastolatką, która przewróciła go i zaczęła po nim skakać. W przerwach waliła jego głową o beton. Przyczyna śmierci – pęknięta krtań. – To była zabawa, to miało być jak w filmie, chciałyśmy się zemścić, w filmach zawsze bohaterka nie odpuszcza – tak komentują dziewczynki, które zabiły. Tak mówiły nastolatki z Wrocławia, które 20 ciosami w serce zabiły koleżankę. Poczuły się oszukane, gdy okazało się, że dziewczynka nie ma pieniędzy, o których opowiadała. Po zbrodni panienki udały się do mieszkania ofiary. Wraz z jej rodzicami piły herbatę i zamartwiały się o koleżankę. Dlaczego tak zachowują się panienki ze zwykłych domów? – Zmieniła się rzeczywistość – ocenia socjolog, dr Maria Zielińska z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. – Jest coraz więcej bodźców z zewnątrz. Rodzice są zagubieni, dzieci też. Kiedyś kontrolowali rzeczywistość, dziś są bezradni.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2001, 2001

Kategorie: Społeczeństwo