Zadecydują niezdecydowani, jeśli się zdecydują

Zadecydują niezdecydowani, jeśli się zdecydują

Jeszcze tylko dwa tygodnie. To będzie czas przedwyborczej jazdy bez trzymanki. Od lat jestem głęboko przekonany o wartości samego sporu, artykułowania istniejących nieredukowalnych konfliktów społecznych. Apele o jedność, zgodę (do tego „narodową”) przyprawiają mnie o dreszcze. Teoretycznie kampanie wyborcze powinny być czasem, kiedy „zakwita tysiąc sporów”. Ale cóż. Żadnej dysputy, debaty, rozmowy przy tej okazji nie ma. Nie ma i nie będzie. Tak w to już się nie gra, nie tylko w Polsce. Coraz częściej dopada mnie myśl, że potwornie się zamerykanizowaliśmy jako społeczeństwo, głównie w tych negatywnych aspektach, bezkrytycznie zakochując się w skrajnej polaryzacji, podziale, który nie zostawia nawet szczeliny na znajdowanie wspólnych rozwiązań, na prowadzoną na tej samej płaszczyźnie rozmowę, która, akceptując konflikt postaw i interesów, potrafi wyjść poza umysł jednopartyjny, jednosłuszny, jednoposłuszny.

W tle tej banalnej konstatacji mam lekturę niezwykłej, przenikliwej i kompetentnej książki o „niedemokracji w Ameryce” – „Rozkład” Piotra Tarczyńskiego. Opowieść tego amerykanisty (współautora doskonałego Podkastu amerykańskiego) uzmysławia i porządkuje procesy degeneracji w USA reguł i obyczajów politycznych.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 40/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

 

Wydanie: 2023, 40/2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy