Żądza sukcesu

Jeśli nie jesteś najlepszy, nie ma cię wcale – to dzisiejsze kredo młodych Polaków Andrzej, lat 29. Pokerowa twarz. Jest dyrektorem finansowym Instytutu Postępowania Twórczego w Łodzi, kandydatem do Rad Nadzorczych dwóch spółek, które planuje zakupić jego pracodawca. – Czy można jego dotychczasową karierę nazwać sukcesem? Odpowiada bez wahania: – Jeżeli przyjmiemy, że w tej definicji mieści się osiąganie wyznaczonych celów, to tak. Jestem przykładem człowieka, który dzięki pracy zaszedł już bardzo daleko. Andrzej rozpoczął karierę tuż po studiach na kierunku zarządzania i marketingu Uniwersytetu Łódzkiego. Początek nie był obiecujący – posada w oddziale jednego z banków. – Nie satysfakcjonowało mnie to zupełnie. Przeglądałem prasę w poszukiwaniu anonsów i zobaczyłem ofertę IPT. Napisałem aplikację, przeszedłem pomyślnie rozmowę kwalifikacyjną i zostałem przyjęty – wspomina. Dzień pracy rozpoczyna o 8 rano, kończy teoretycznie o 16, ale bardzo często opuszcza budynek firmy dopiero wieczorem. Jego postawa znalazła szybko uznanie w oczach szefa. – Pewnego dnia otrzymałem propozycję objęcia stanowiska dyrektora finansowego firmy. Zastanawiałem się później, dlaczego akurat ja? Chyba dlatego, że byłem młody, zdolny, ale przede wszystkim kreatywny – mówi. Mówi, że nie widzi możliwości upadku z tej trampoliny. – Praca, praca i jeszcze raz praca, to jedno – komentuje swoją drogę do sukcesu w telewizji Gosia, lat 28. – No, ale bez szczęścia i układów daleko się nie zajedzie. Jej telewizyjna przygoda zaczęła się od podyplomowych studiów, gdzie wykładał pracujący wtedy w TVP Grzegorz Miecugow. Najpierw terminowała przy programach młodzieżowych, informacyjnych i publicystycznych. Poznała telewizję od kuchni, z wszystkimi jej zaletami, ale i wadami. – Sukces opłaciłam rozpadem związku z chłopakiem i zawieszeniem studiów na kołek – opowiada Gosia. – Mój poprzedni partner nie akceptował stylu pracy, jaki panuje w telewizji. Teraz jestem w stanie go zrozumieć. Praca pochłania. Żeby się wybić, trzeba poświęcić swoją prywatność. Dobrze ubrana i zadbana Gosia reprezentuje typ nowoczesnej kobiety. Zdecydowanej i silnej. – Wiem, jak smakuje sukces. Gdy jest się na topie, wszyscy o tobie mówią. Kto osiągnie sukces, robiąc dobry program, może liczyć na grono oddanych mu “przyjaciół”, którzy za jego plecami obrobią mu tyłek, rozsieją plotki. Ale mimo to Małgorzata nie zamieniłaby swej pracy na żadną inną. Ta świadomość, że jest się oglądanym przez miliony ludzi… Trzeba więc kurczowo trzymać się stołka i bacznie rozglądać się na boki. – Zdolny człowiek, który podpadnie wpływowej grupie czy osobie, może długo pozostawać w cieniu – opowiada 29-letni Adam, prawnik, który przeszedł selekcyjne sito przyjęcia do PricewaterhouseCoopers. Gdy dostał się do firmy, uważał że złapał Pana Boga za nogi. Zewnętrzne przejawy sukcesu są w tym środowisku bardzo czytelne. Wspólne party w towarzystwie zwierzchnika, zabawa w wybranych lokalach, np. warszawskiej Szpilce, pewien styl ubioru – firmowe garnitury oraz dodatki od znanego dyktatora mody. I gotowość do pracy o każdej porze dnia i nocy. Żart, że do firmy przychodzi się ze szczoteczką do zębów, bo nie wiadomo, kiedy się z niej wyjdzie, nie jest anegdotą. Podobnie jak nocne telefony przełożonych, sprawdzających, czy komórka nie jest wyłączona. Ale w świecie markowych uniformów trwa bezwzględna walka o przetrwanie. – Znane firmy consultingowe zatrudniają ludzi, których uczelniana droga usłana jest świadectwami z czerwonym paskiem, srebrnymi tarczami oraz wszelkimi możliwymi nagrodami. Co się dzieje, gdy wszyscy spotkają się w jednym miejscu? Koszmar. Gdy jeden awansuje albo zostanie pochwalony, reszta przekonana jest o celowej dyskryminacji bądź układach i zaczyna się ostre podgryzanie – podsumowuje własne doświadczenia Adam. Według niego, jednym z punktów dekalogu pracownika jest udawana pewność siebie i uśmiech zwycięzcy na twarzy; nawet gdy wszystko się wali. Porażka zawodowa traktowana jest niczym trąd w średniowieczu. – A jak można dokopać pracownikowi? Nie zwolnieniem, ale przesunięciem do innej pracy, która ośmiesza. Np. do redagowania gazetki firmy. Jakież to upokorzenie dla chcącego robić karierę, młodego geniusza. Pierwsi przy konfiturach Dziesięć lat temu zagraniczny kapitał w Polsce odżegnywał się od rodzimych fachowców z doświadczeniem zawodowym. Obawiano się, że ludzie w wieku średnim wniosą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 23/2001

Kategorie: Społeczeństwo