Śmierć wzorowego więźnia
Spędził 24 lata w celi śmierci, zdobył dwa dyplomy, lecz nie uniknął egzekucji
W wieku 23 lat Billy George Hughes zabił policjanta w Teksasie. Skazany na karę śmierci dziesięć razy odwoływał się od wyroku. Tak minęło prawie ćwierć wieku. W tym czasie Hughes zdobył wyższe wykształcenie, wykonywał rysunki i pocztówki dla różnych organizacji. Stał się całkowicie innym człowiekiem, uchodził za przykład do końca zresocjalizowanego więźnia. Właśnie odbywał korespondencyjny kurs alfabetu Braille’a, zorganizowany przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych, gdy wyznaczono kolejny termin egzekucji.
Hughes złożył apelację do Sądu Najwyższego USA, lecz tym razem jego prośba została odrzucona. Wieczorem w poniedziałek, 25 stycznia 2000 roku, skazaniec został zaprowadzony do komory śmierci. Skórzanymi pasami i kajdankami przywiązano go do metalowego łoża. Obok stał automat mający wstrzyknąć więźniowi dawkę trucizny. Billy Hughes wypowiedział jeszcze swe ostatnie słowa: “Oddałbym 24 lata, które spędziłem w więzieniu, gdyby przywróciło to życie policjantowi Markowi Frederickówi”. Następnie dodał, patrząc w stronę grupki przeciwników kary śmierci, obserwujących egzekucję przez okno: “Właśnie pozbawiany jest życia niewinny człowiek. Nie rezygnujcie, nie poddawajcie się. A teraz jestem gotowy, strażniku”.
“Za chwilę zobaczysz oblicze Jezusa, za chwilę przeżyjesz cud”, powiedział jeszcze dyrektor więzienia w Huntsville. Zaraz potem kat uruchomił automatyczne ramię, dokonujące zastrzyku. Trucizna błyskawicznie sparaliżowała mięśnie piersi, paraliżujące oddychanie. Skazaniec zakaszlał jeszcze i dwukrotnie wciągnął powietrze, potem stracił przytomność. O godzinie 18.18 lekarz stwierdził zgon. Tak zginął wzorowy więzień Ameryki. Funkcjonariusz, który przeprowadził egzekucję, otrzymał jako wynagrodzenie 400 dolarów.
Billy Hughes z Alabamy wyuczył się zawodu kowala. Był jednak lekkomyślnym młodzieńcem, zamiast podkuwać konie, wolał prowadzić
życie pełne przygód.
Zabawiał się, grożąc wysadzeniem w powietrze banków w Alabamie. Ujęty przez policję otrzymał niewielki wyrok, wkrótce jednak został zwolniony warunkowo. Nie nauczyło go to rozumu. Pełen temperamentu kowal wynajął z wypożyczalni samochodów forda, jak zapewniał, zaledwie na tydzień. Przez trzy miesiące rozbijał się jednak tym autem po drogach Teksasu. Środki do życia czerpał z drobnych kradzieży, aczkolwiek nie popełnił przestępstw związanych z użyciem przemocy. Pewnego dnia zapłacił za nocleg w motelu skradzioną kartą kredytową. Zaalarmowana policja rozpoczęła pościg. Personel motelu dokładnie opisał funkcjonariuszom wygląd sprawcy. Do tragedii doszło 4 kwietnia 1976 roku na międzystanowej autostradzie nr 10 w pobliżu miasta Seaty na zachód od Houston. Dwóch teksańskich policjantów spostrzegło za kierownicą forda podejrzanego osobnika. “Hej, czy to nie nasz motelowy oszust?”, zakrzyknął 25-letni funkcjonariusz, Mark Frederick. Stróże prawa zatrzymali forda. W chwilę później doszło do strzelaniny. Jej przebieg obecnie trudno jest odtworzyć. Policjant, który ocalał, zeznał później: “Frederick wyszedł z wozu i zrobił kilka kroków w stronę forda. Wtedy kierowca forda po prostu strzelił do niego, włączył motor i odjechał na pełnym gazie”. Billy Hughes , do końca twierdził natomiast, że dramat rozegrał się inaczej: “Sięgnąłem do kieszeni, aby wyciągnąć portfel z prawem jazdy. Wtedy, bez żadnego ostrzeżenia, obaj policjanci otworzyli do mnie ogień. Wpadłem w panikę, chwyciłem za pistolet i w obronie własnej wypaliłem tylko jeden raz. Zaraz potem uciekłem”. Faktem jest, że Hughes wystrzelił jeden, jedyny pocisk. Ta
kula kaliber 9
zraniła jednak śmiertelnie policjanta Fredericka: Władze Teksasu, zarządziły pościg największy w dotychczasowych dziejach tego stanu. Morderca został ujęty po zaledwie dwóch dniach. Oburzenie opinii publicznej było tak wielkie, że proces został przeniesiony do innego hrabstwa – Matagorda County, gdzie, jak sądzono, będzie można łatwiej znaleźć bezstronnych przysięgłych. Już we wrześniu 1976 roku “cop killer” (zabójca policjanta) skazany został na karę śmierci. Apelacyjny Sąd Kryminalny Teksasu uchylił jednak wyrok, stwierdziwszy, że jeden z ławników wykluczony został ze składu ławy przysięgłych nieprawidłowo. Do kolejnej rozprawy doszło dopiero w 1988 roku, również w Matagorda. I tym razem Hughes skazany został na najwyższy wymiar kary. Więzień składał wciąż nowe apelacje. Były one odrzucane przez sądy kolejnych instancji, lecz czas mijał. Ostatecznie datę egzekucji wyznaczono na 19 września 1997 roku. Billy Hughes i tym razem zdołał ocalić życie, odwoławszy się do Sądu Najwyższego USA. Te
nieustanne apelacje
oburzały zwolenników kary śmierci i prokuratora Davida Weeksa, będącego oskarżycielem w procesie. “W ten sposób skazany morderca może w nieskończoność drwić sobie z sądów”, żalił się prokurator. Sprawa Hughesa rozsierdziła władze Teksasu, uważające, że wyroki powinny być wykonywane jak najszybciej. Parlament stanu uchwalił więc nową ustawę, ograniczającą prawa skazanych na najwyższy wymiar kary do apelacji.
Billy Hughes spędzał jednak czas w więzieniu nie tylko na pisaniu kolejnych odwołań. Postanowił zmienić swoje życie. Uczył się intensywnie, zdobył dwa dyplomy uniwersyteckie z religioznawstwa (w więzieniach USA skazańcom wolno czytać tylko książki religijne). Odkrył też w sobie wielki talent ilustratora. Wykonał więc setki rysunków dla różnych organizacji, między innymi dla Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu Wobec Zwierząt.
Zachwyceni wstrząsającymi ilustracjami działacze Towarzystwa z Luizjany przyznali skazanemu na śmierć tytuł “Humanisty Roku” za 1982 rok. Hughes malował również pocztówki, których sprzedaż przyniosła mu spory dochód. Przede wszystkim wspierał jednak towarzyszy niedoli, Działał w organizacji. “Latarnia nadziei” walczącej o prawa więźniów i o lepsze warunki życia za kratami.
Wydawał internetową gazetę skazanych na śmierć “Texas Death Rów Journal”, w której pomagał skazanym znaleźć pomoc prawną, przyjaciół i wsparcie, publikował też skargi więźniów. Został również prawnie zarejestrowanym członkiem lobby przeciwników najwyższego wymiaru kary, napisał książkę i scenariusz filmowy. Nawet dyrekcja, i strażnicy więzienia w Huntsyille przyznawali, że Billy Hughes za kratami narodził się na nowo, że to już inny człowiek niż szalony kowal, który w 1976 roku zastrzelił policjanta. Nawet prokurator przestał twierdzić, że Hughes wciąż stanowi
zagrożenie dla społeczeństwa.
A w myśl ustawodawstwa Teksasu tylko więzień będący zagrożeniem dla ogółu może zostać skazany na śmierć i stracony. A jednak skazaniec został w końcu zabity w majestacie prawa. “Egzekucja Hughesa świadczy niewątpliwie, że ta ustawa naszego stanu jest niewiele warta. Teksas chce unicestwić całą populację skazanych na śmierć”, powiedział były więzień i działacz ruchu przeciwników kary śmierci, Ray Hill. Rzeczywiście Teksas jest stanem przeprowadzającym najwięcej egzekucji. Hughes jest 204. osobą straconą w Teksasie od czasu przywrócenia w USA kary śmierci w 1982 r.
Abolicjoniści (osoby sprzeciwiające się najwyższemu wymiarowi kary) twierdzą że “wzorowy więzień” musiał zginąć, ponieważ był zbyt niepokorny i bezkompromisowo piętnował warunki w zakładach karnych USA, będących – według Hughesa – “seksualnym piekłem”, gdzie słabsi więźniowie są nieustannie gwałceni i wykorzystywani seksualnie przez silniejszych. Według obrońców praw więźniów, ten rysownik i internetowy dziennikarz w przeszłości bezlitośnie prześladowany był przez strażników, którzy pozostawiali go cały dzień bez wody w 35- stopniowym upale. Hughes musiał umrzeć także dlatego, aby inni skazańcy stracili nadzieję, iż nieustanne apelacje od wyroku ocalą im życie.
W Teksasie, jak zresztą w całych Stanach Zjednoczonych, większość społeczeństwa opowiada się za jak najsurowszym traktowaniem przestępców. Wie o tym George Bush junior, gubernator Teksasu i główny kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta USA, dlatego zapomniał , o swym prawne łaski. Egzekucję Hughesa wielu przyjęło z zadowoleniem. Prokurator Dawid Weeks stwierdził: “Tak, ten człowiek poprawił się w więzieniu, ale uczynił to wyłącznie po to, by ratować życie. Liczył, że jako znany rysownik otrzyma prawo do ponownego procesu. Skazaniec członkiem lobby przeciwników kary śmierci! To najbardziej egoistyczny lobbysta, o jakim słyszałem”.
Także matka zastrzelonego policjanta, Pat Teer, nic kryje satysfakcji, że wreszcie stracony został morderca jej syna, który tak długo i cynicznie nadużywał procedury apelacyjnej. “Jestem już zmęczona tym wszystkim. Billy Hughes i tak powinien dziękować Bogu, że otrzymał dodatkowe 24 lata. Mark uradowałby się, gdyby to on mógł przeżyć te 24 lata ze swą córką, gdyby mógł jeszcze 24 razy obchodzić urodziny”, powiedziała Pat Teer. Wzorowy skazaniec pochowany został na cmentarzu pod murem więzienia w Huntsville. Władze Teksasu przygotowują kolejne egzekucje.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy