Premier Buzek jest w szoku. Jego ministrowie są kompletnie zaskoczeni. A zdziwienie, jakie maluje się na twarzach ekipy rządzącej, wydaje się być autentyczne. Reakcje na informacje byłego już ministra finansów, Jarosława Bauca, o załamaniu finansów publicznych są bardzo typowe dla stylu kierowania państwem, jaki prezentuje Jerzy Buzek. Ten styl już kilka lat temu świetnie scharakteryzował prof. Janusz Stanny, nasz stały komentator. Karykaturę premiera z typową dla niego mimiką opisał słowami: „Problemu nie rozumiem, ale go rozwiążę”. I to jest najcelniejsza jak dotąd charakterystyka cech osobowych premiera. Bojaźliwość i ciągle spóźnione decyzje Buzka ostro kontrastują z okrągłymi słowami i optymistycznymi zapowiedziami. Długa jest lista niefortunnych nominacji i wielomiesięcznego hamletyzowania: odwołać czy nie odwołać? Tak było z decyzjami w sprawie Maksymowicza, Alota, Hadkego, Wąsacza i wielu innych. Ważne stanowiska w administracji państwowej, spółkach skarbu państwa, agencjach i funduszach centralnych obejmowali ludzie, którzy w normalnych warunkach nie mieliby na to żadnych szans. Mimo mizernych kwalifikacji intelektualnych, małego doświadczenia i równie małej odporności na pokusy powierzano im ogromny majątek. Mogli decydować o strategicznych interesach państwa i losach milionów Polaków. I decydowali. Z jakimi skutkami? Widać na każdym kroku. Choć pełna prawda o stanie państwa, gospodarki i finansów jest z pewnością znacznie gorsza od oficjalnych, i tak już bardzo pesymistycznych prognoz. Rząd próbuje odwlekać prezentację projektu nowego budżetu na tydzień po wyborach. Ta próba skrywania prawdy nic już oczywiście nie zmieni. Żal tylko zmarnowanego czasu i tego, że tak niewiele zostało w ludziach optymizmu. Odbudowa zaufania do władzy i wiary w to, że może być normalnie, będzie po wyborach najtrudniejszym zadaniem. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański