Zalety dobrego agenta – rozmowa z Marcinem Bronikowskim

Zalety dobrego agenta – rozmowa z Marcinem Bronikowskim

Ostatnio utrwaliła się wadliwa hierarchia, reżysera operowego wynosi się ponad dyrygenta i śpiewaków – Podczas pierwszego konkursu moniuszkowskiego w 1992 r., którego został pan laureatem, pewnym zaskoczeniem były nieco protekcjonalne słowa pod adresem Stanisława Moniuszki. Czy od tej pory zmienił się pański stosunek do narodowego kompozytora? – Zawsze miałem pozytywny stosunek do kompozytora narodowego, chodziło mi zaś głównie o to, że dla początkującego śpiewaka, którym wówczas byłem, Moniuszko był trudny wykonawczo. Nie chodzi tutaj o interpretację treści arii czy pieśni, ale o to, że muzyka jest napisana mało wokalnie. To, co dla doświadczonego śpiewaka jest do opanowania, od tego są wypracowane techniki śpiewu, wtedy dla mnie było dosyć trudne. Ale to nie zmienia faktu, że Moniuszko jest nasz, pierwszy po Chopinie i pierwszy, który zaczął w Polsce pisać opery z prawdziwego zdarzenia. I oczywiście wykonywanie jego muzyki nie stanowi dla dojrzałych artystów żadnego problemu. Powiem więcej – jestem zwolennikiem jego jak największej popularyzacji w świecie i gdyby nastąpiły takie możliwości, byłbym pierwszym, który by się do tego wziął. Ale Maria Fołtyn robi to we wspaniały sposób i chwała jej za to. Jak to z Moniuszką bywało – To są piękne słowa, a jednak w repertuarze, który jest opublikowany na pana oficjalnej stronie internetowej, nie ma żadnego utworu, ani opery, ani pieśni Moniuszki. Dlaczego? – Na stronie są rzeczy, które na bieżąco wykonuję. I przyznaję, że nie mam opracowanej żadnej roli scenicznej w operze Stanisława Moniuszki, jednak nie dlatego, że nie chciałem go śpiewać, ale po prostu nie otrzymywałem takich propozycji. Myślę tutaj o propozycjach z polskich oper, bo za granicą się tego nie spotyka. „Halka” wykonana w Sarasocie na Florydzie to było wydarzenie sporadyczne. Do tej pory znikąd nie otrzymałem propozycji zaśpiewania np. partii Janusza w „Halce”, która obecnie najbardziej odpowiada moim możliwościom fizycznym, ani Miecznika w „Strasznym dworze”, choć tutaj zgodnie z logiką tej opery występuje ktoś starszy, bardziej dojrzały. Rolę Miecznika kreował tradycyjnie na warszawskiej scenie niezapomniany Andrzej Hiolski, a obecnie znakomity Adam Kruszewski. Ja wykonuję piękną arię Miecznika na recitalach, śpiewam też pieśni polskich kompozytorów. Mam np. w repertuarze wszystkie pieśni Mieczysława Karłowicza. Pieśni Moniuszki też włączam do swoich recitali solowych, filharmonicznych, także za granicą, ale raczej sporadycznie. Moniuszko nie napisał żadnego cyklu pieśni, tak jak Schubert czy Schumann, które stanowią zwartą całość. – Otóż to. Na pańskiej stronie internetowej można wyczytać, że śpiewa pan cykle pieśni Schuberta, Mahlera, a więc utwory, które wymagają dobrej interpretacji wokalno-aktorskiej i dogłębnej znajomości języka niemieckiego. Polscy wykonawcy często porywają się na te pieśni, choć przecież żaden z nich nie doścignie zjawiskowych kreacji artystów tej miary co Dietrich Fischer-Dieskau. Zapominają natomiast, że jest ponad 200 znakomitych pieśni Stanisława Moniuszki, których słowa są znane i z interpretacją nie mieliby żadnych problemów. – Oczywiście z Dietrichem Fischerem-Dieskauem nigdy nie zamierzałem się ścigać, a śpiewam głównie to, na co jest zapotrzebowanie publiczności za granicą, co zamawiają u mnie moi agenci. A ci najczęściej proponują dzieła znane szeroko publiczności, Schuberta, Schumanna itd. Z Chopinem do Moskwy – A Chopina? Znów wrócę do pańskich propozycji repertuarowych – nie uwzględnił pan w nich ani jednej pieśni Fryderyka Chopina. – To się teraz zmieni. Mamy Rok Chopina, a ja niedługo jadę z moją pianistką Ellą Susmanek do Moskwy z dwoma recitalami pieśni Chopina. Pojawi się również Karłowicz. – Dopiero dzięki Moskwie zbliży się pan do muzyki naszego geniusza? Które pieśni Chopina są panu szczególnie miłe? – Jeśli idzie o pieśni polskich kompozytorów, to szczególnie upodobałem sobie jednak utwory Mieczysława Karłowicza, bo odpowiada mi ich klimat i poezja, np. piękne teksty Tetmajera. Dlatego mam w repertuarze wszystkie pieśni tego kompozytora. Ale Chopina też bardzo lubię, zwłaszcza pieśni, w których jest jakaś opowieść, np. „Precz z moich oczu”, „Hulanka”, „Pierścień”, „Narzeczony”; niektóre z nich są do tradycyjnych tekstów ludowych. Obiecuję, że teraz na mojej stronie internetowej pojawią się również te tytuły. – A która pieśń Stanisława Moniuszki wydaje się panu najbliższa? – Często na bis śpiewam pieśń „Dziad i baba”, bo wydaje mi się bardzo zabawna i ciekawa interpretacyjnie, można się pobawić, wykonując ją. – Jest pan

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 21/2010

Kategorie: Kultura