Zamach na Grób Nieznanego Żołnierza

Zamach na Grób Nieznanego Żołnierza

Odbudowa pałacu Saskiego, którą zapowiada Andrzej Duda, będzie dewastacją tego miejsca i narodowej pamięci „Stajemy dziś w tym miejscu świętym dla Warszawy i Polski, by upamiętnić…” – tak często zaczynają się przemówienia polityków, również z obecnego obozu rządzącego, podczas uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Obecny wygląd tego obiektu – zakonserwowana ruina, pozostałość po wysadzonej przez Niemców kolumnadzie pałacu Saskiego – przywodzi wspomnienie ostatniej wojny i zagłady stolicy. Ma potężną symboliczną, emocjonalną wymowę. Niestety, jest już w zasadzie pewne, że ów symbol zostanie zdewastowany. 11 listopada ub.r., podczas uroczystości na placu Piłsudskiego w Warszawie upamiętniających setną rocznicę odzyskania przez nasz kraj niepodległości prezydent Andrzej Duda solennie zadeklarował wolę odbudowy pałacu Saskiego. „Chciałbym – powiedział – żeby pałac z powrotem stanął, chciałbym, żeby był widomym znakiem tej Polski, która wzrasta. Chciałbym, żeby był to budynek publiczny, który będzie mógł zobaczyć także od wewnątrz każdy z moich rodaków i w którym będzie mógł także załatwić różne swoje sprawy”. Dziś wiadomo, że prace przy odbudowie ruszą wkrótce, kiedy tylko zdominowany przez PiS Sejm uchwali już przygotowaną umożliwiającą to specustawę. Prace mają się zakończyć w 2023 r. Rozpaczliwe poszukiwanie celu Deklaracja prezydenta zdaje się przybliżać rekonstrukcję budowli, jednak w żaden sposób nie odpowiada na pytanie, dlaczego odbudowa, czy raczej budowa na nowo, tego akurat obiektu miałaby być znakiem tej Polski, która wzrasta. Czy rzeczywiście każdy będzie mógł pałac Saski zobaczyć od wewnątrz? I po co? Z jakich powodów w ogóle odbudowywać pałac? Wydaje się, że do odbudowy dojdzie na mocy kolejnej arbitralnej decyzji władz państwowych, bez społecznych i środowiskowych konsultacji. Stowarzyszenie Saski 2018, które od 2012 r. lobbuje na rzecz odbudowy, szacuje niezbędne środki na 210-275 mln zł netto, co jednak wydaje się bardzo optymistyczną wizją, niezawierającą m.in. kosztów budowy i rozbudowy koniecznej infrastruktury miejskiej, modernizacji ulic będących drogami dojazdowymi, budowy podziemnych parkingów. Stowarzyszenie na swojej stronie internetowej domaga się wyasygnowania tych kwot z budżetu miasta. Jednak prezydent stolicy Rafał Trzaskowski jest przeciwny wydawaniu na ten cel pieniędzy z miejskiej kasy. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który chciałby przenieść do odbudowanego pałacu instytucję, której przewodzi, mówił pod koniec zeszłego roku o już „załatwionych” środkach z budżetu państwa i wymienił zakres kwot „od 500 mln do 1 mld zł, ale bliżej tych 500 mln”. Władze miasta twierdzą, że koszt byłby jednak bliższy 1 mld zł. Z kolei wiceminister kultury Magdalena Gawin mówi, że koszty odbudowy nie przekroczą 300 mln zł. Na podstawie tak rozbieżnych szacunków trudno wyliczyć możliwe korzyści i straty, które przyniesie budowla. Tym bardziej że nie wiadomo, czemu pałac ma służyć. Marszałek Karczewski mówił też, że mają tu się znaleźć przestrzenie wystawowe prezentujące m.in. dzieje polskiego parlamentaryzmu: „Mogłyby być tam prezentowane odzyskane dzieła sztuki, zrabowane podczas II wojny światowej, czy sylwetki ojców niepodległości i wybitnych Polaków”. Szukanie przeznaczenia pomieszczeń senackiej części pałacu, stanowczo zbyt obszernej na potrzeby samej izby wyższej, odbywa się chyba nieco na siłę. Odzyskane dzieła sztuki mogą i powinny być eksponowane w miejscach, z których je zrabowano, lub w już istniejących muzeach. Czy mamy palącą potrzebę utworzenia kolejnego miejsca, w którym będą prezentowane sylwetki wybitnych Polaków, to także kwestia dyskusyjna. W Warszawie mówi się również o tym, że w pałacu powstanie muzeum Lecha Kaczyńskiego i że z tego właśnie wynika determinacja strony rządowej w forsowaniu rekonstrukcji budowli. Na przeznaczenie północnej części zostanie dopiero rozpisany konkurs, co również oznacza, że w tej chwili nikt nie ma na nie konkretnego pomysłu. Po spotkaniu marszałka Karczewskiego z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim 27 lutego br., kiedy powołano wspólny rządowo-miejski zespół do spraw odbudowy, przedstawiciele ratusza mówili, że jeśli mają się zgodzić na rekonstrukcję, to chcieliby, aby pałac był przestrzenią ogólnodostępną, z której będą mogli korzystać mieszkańcy stolicy. Jednak to też jest stwierdzeniem enigmatycznym i może oznaczać wszystko, łącznie z tym, że urządzi się tutaj kolejną luksusową galerię handlową. Z biurowca biurowiec Nie bardzo wiadomo, jakie względy symboliczne czy sentymentalne przemawiają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 26/2019

Kategorie: Kraj