Morderstwa na jeńcach kładą kres mitowi o rycerskości Niemców podczas wojny z Francją w 1940 r. Długo utrzymywał się mit o szlachetnym prowadzeniu przez Wehrmacht kampanii przeciwko Francji w 1940 r. Rozsypał się on jednak za sprawą amerykańskiego historyka, prof. Raffaela Schecka z Colby College w Maine, który po gruntownych dociekaniach, analizie dokumentów archiwalnych, zeznań i różnych rozproszonych świadectw tamtego czasu napisał rozprawę o zbrodniach Wehrmachtu na froncie francuskim, przedstawioną opinii publicznej w postaci książki wydanej w Nowym Jorku przez Cambridge University Press, pt. „Hitler’s African Victims: The German Army Massacres of Black French Soldiers in 1940”. Główna teza autora, rozwinięta w szeregu wypowiedzi prasowych, m.in. szeroko na łamach „Die Zeit”, brzmiała: podczas kampanii przeciwko Francji pogłębiony został proces nazyfikacji sił zbrojnych III Rzeszy, uczynienia ich powolnymi zbrodniczym rozkazom. Wyrazem tego stały się masowe mordy, których ofiarą padli jeńcy – czarnoskórzy żołnierze z francuskich kolonii w Afryce Zachodniej. I teza druga: na nic się nie zdały wszelkie, dotąd dominujące konstatacje o wojnie prowadzonej tam przez Niemców zgodnie z wymogami konwencji genewskiej. Wehrmacht mordował jeńców tylko dlatego, że mieli czarny kolor skóry. Prof. Scheck nazwał te masakry „morderczą uwerturą” do tego, co niebawem miało mieć miejsce na gigantyczną skalę na froncie wschodnim. Strzały z automatu Autor operuje faktami. Opisuje, jak po załamaniu się rozpaczliwego oporu stawianego przez 24. pułk strzelców senegalskich pod Erquinvillers w nocy z 8 na 9 czerwca i wzięciu ich do niewoli rozpoczęło się zorganizowane mordowanie. „Niemcy rzucili się na Senegalczyków – zanotował dowódca ich pułku, płk Amadée Fabre – z niespotykaną dotąd brutalnością – przebijali ich bagnetami, rozbijali klamrami pasów”. A gdy Fabre zaprotestował, niemiecki pułkownik zareagował słowami: „To przecież są tylko dzikusy”… Na koniec białych żołnierzy francuskich spędzono w jedno miejsce, a ok. 50 pozostałych jeszcze przy życiu ich czarnoskórych towarzyszy zastrzelono z automatów. Nigdy dokładnie, jak głosi prof. Scheck, nie ustalono, ilu jeńców zamordowali owej nocy naziści. Wymieniane są liczby 150, 400, 600 ofiar… Dwa dni wcześniej – dodaje autor – pod Airaines, na zachód od Amiens, w podobny sposób zamordowano kilkuset innych Afrykanów, a nieco później, już w momencie gdy Francuzi zwrócili się o zawieszenie broni, niemiecki dowódca pod Lyonem kazał rozstrzelać wielu czarnoskórych żołnierzy (i kilku ich białych oficerów). Materiały archiwalne dokumentują zamordowanie ok. 1,5 tys. wziętych do niewoli czarnoskórych żołnierzy francuskich, ale prof. Scheck szacuje, że prawdziwa liczba jest co najmniej dwa razy większa. Co więcej, o ile łatwiej jest ustalić, ilu zamordowano jeńców, niemożliwa wręcz do określenia jest liczba czarnych żołnierzy zabitych od razu, na polu bitwy, mimo że się poddawali. Scheck przypomina, że naziści często postępowali wobec czarnoskórych zgodnie z hasłem: żadnych jeńców. Dowódca 1. dywizji kawaleryjskiej Wehrmachtu, gen. Kurt Feldt, uzasadniał swoje rozkazy rozstrzelania czarnych jeńców tym, że ci jakoby okaleczali jeńców niemieckich. Ale to było kłamstwo, bo generał wiedział, że odnoszone przez jego żołnierzy rany cięte były zadawane tradycyjnymi nożami senegalskimi w toku walk twarzą w twarz, na małej przestrzeni, a nie po zakończeniu starcia. Mimo tej wiedzy Feldt nie powstrzymał zarządzonej przez siebie „akcji odwetowej”, nakazując dalej zabijać czarnoskórych jeńców. Aby potem zatrzeć zbrodniczy charakter swojej decyzji, naziści usiłowali za pomocą tortur zmusić francuskiego prefekta do podpisania oświadczenia, że Senegalczycy byli winowajcami, ponieważ „zamordowali cywilów francuskich”. Te mordy, jak się okazuje, były starannie zaplanowane i zainspirowane przez władze niemieckie. Dużo wcześniej w Berlinie odbyła się pod przewodnictwem Goebbelsa narada ministerialna, podczas której ustalono przeprowadzenie kampanii propagandowej, mającej na celu wzbudzenie wśród Niemców nienawiści przeciwko Francuzom, głównie obwiniając ich oddziały kolonialne o popełnianie zbrodni wojennych. Czarne bestie O skuteczności tej kampanii współdecydować miało istnienie już od dawna ciągle starannie podtrzymywanej tradycji „stygmatyzacji czarnych żołnierzy”, sięgającej czasów wielkich powstań przeciwko kolonizatorom niemieckim w Afryce Wschodniej (1904-1907). By uzasadnić brutalność akcji pacyfikacyjnych, w toku których wojsko cesarskie likwidowało fizycznie całe plemiona, rozpowszechniano
Tagi:
Janusz Roszkowski









