Opera Krakowska znów dała znać o sobie szerokiej publiczności. Wystawiła wielkie dzieło sceniczne Johanna Straussa, “Zemstę nietoperza” w reżyserii i choreografii Janusza Józefowicza, dla którego “Zemsta…” była debiutem w tej kategorii muzycznej. I od razu trzeba przyznać, że całkiem udanym. Inscenizacja Józefowicza przepojona jest ruchem scenicznym, a wykonawcy nie ograniczają się jedynie do śpiewu. Reżyser, specjalizujący się do tej pory we współczesnych musicalach, nie porzucił, co mu się chwali, stylu klasycznej operetki, i to zarówno w formie i wykonaniu. Ze sceny tchnie duchem epoki sprzed ponad 100 lat, choć wydaje się, że Julian Tuwim libretto przetłumaczył całkiem niedawno. Z wizją Józefowicza całkowicie współgra ciekawa scenografia Andrzeja Worona i kostiumy Marii Balcerek, które przenoszą widzów do epoki Straussa.
Nie można mieć też zastrzeżeń do obsady śpiewaków, wśród których wyróżniają się Anita Jaszczyk (Adela) – z tą rolą już niedługo będzie mogła pokazać się w Europie – i Ewa Biegas (Rosalinda), a także świetny Janusz Ratajczak (Eisenstein) oraz Adam Zdunikowski (Alfred).
Premierowe przedstawienie dobrze poprowadził profesor Uniwersytetu Muzyki i sztuk Pięknych w Wiedniu, Uwe Theimer, który jest nie tylko dyrygentem, ale i kierownikiem muzycznym przedstawienia. To również dzięki niemu nabiera ono tempa i lekkości.
Tak więc publiczność nieźle się bawi. I nawet dwie długie przerwy (z uwagi na zmianę scenografii) nie są w stanie zatrzeć miłych dla oka i ucha wrażeń. Wystawiana w Teatrze im. Słowackiego operetka Straussa dowodzi, że krakowska opera od dawna prezentuje coraz wyższy poziom. I można sobie wyobrazić, jakie będą jej świetne przedstawienia, gdy przeniesie się ona do nowego gmachu.
Tagi:
Paweł Dybicz
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy