Zerwijcie tę koalicję

Jeden po drugim sypią się na nasze głowy, i na państwo polskie, skandale. Ten prezydencki, czyli szukanie haków na Aleksandra Kwaśniewskiego – ujawnione przez ministra Dębskiego – jest czymś szczególnie odrażającym. Polska w tej chwili, po fatalnych doświadczeniach z Wałęsą, ma znakomitego prezydenta. Takim widzi go przygniatająca większość Polaków, takim postrzega go zagranica, takie są wyniki sondaży zaufania i popularności. Profesor Czapiński, socjolog, uznał te wyniki sondaży za światowy rekord uznania jakiegoś polityka przez własne społeczeństwo. Mówił o tym w telewizji.

Gdyby losy państwa toczyły się pomyślnie, można by próbować różnymi argumentami rozbić mit Aleksandra Kwaśniewskiego. Niestety, w Polsce nie dzieje się dobrze. Choć pełnię od wielu lat funkcję jednego z liderów partii opozycyjnej, zawsze podkreślam, iż nie widzę w tych złych losach państwa polskiego niczego dobrego, gdyż klęska jakiegokolwiek rządu jest zawsze klęską naszego kraju. Dziejące się i bardzo dla większości ludzi bolesne zło umacnia jeszcze pozycję obecnego prezydenta. Gdyby rząd potrafił lepiej kierować powierzonymi mu sprawami, wolno sądzić, iż popularność Kwaśniewskiego nie byłaby tak przytłaczająca. Ale rząd tego uczynić nie potrafi, a zatem w koalicji sprawującej władzę i wśród jej zwolenników rodzą się złe myśli i nędzne pomysły. Ujawniona przez ministra Dębskiego afera z „kwitami na prezydenta” i wyjątkowo niezręczna reakcja władz na te rewelacje nie tylko nie osiągnęły pożądanych skutków – to znaczy obniżenia popularności przyszłego elekta – lecz śmiem twierdzić, że zintegrowały społeczeństwo wokół niego.

I bardzo dobrze, że tak się dzieje. W tej orgii nieudolności, zachłanności na forsę i stanowiska, zwyczajnej głupoty, wspomożonej wielkim oszustwem wyborczym AWS, która nie do, trzymała żadnej z obietnic, jakie składała, namawiając do głosowania na nią, osoba obecne go prezydenta błyszczy jak brylant na śmietniku. Aleksander Kwaśniewski, sam w sobie człowiek wyjątkowo sprawny intelektualnie, uczciwy i rozumny, jest obecnie jedynym na horyzoncie politycznym człowiekiem, któremu społeczeństwo chce i może zaufać.

Jeśli tak jest, a wszystko wskazuje na trafność tej mojej diagnozy, przeciwnikom obecnego prezydenta zostaje tylko szperania po starych śmieciach i szukanie haka na niego. Z różnych wypowiedzi liderów prawicy wynika, że Dębski ujawnił sprawę dobrze im znaną, gdyż zaraz po jego wywiadzie dla prasy zaczęto mówić o jakichś złych rozliczeniach Kwaśniewskiego z czasów, gdy był szefem polskiego sportu. Tak nagle sobie przypomnieli? Bzdura. Od dawna mieli zamiar znalezienia owych kwitów, zapomnieli jednak, że sprawa, którą chcieliby wy. ciągnąć, została w swoim czasie gruntownie przebadana przez NIK i nic tam nie znaleziono.

Najnowszy, niszczący kraj, skandal to próba podważenia autorytetu Najwyższej Izby Kontroli. Premierowi podsunięto do wygłoszenia jakieś bzdurne oświadczenie o szkodach wynikłych dla budżetu państwa ze sprawy długiego rozpatrywania wyników kontroli NIK-u w gmatwaninie ZUS-u. Zaatakowano człowieka mądrego i uczciwego, prezesa Wojciechowskiego. Znając metody pracy AWS-u, wolno sądzić, że Wojciechowski jest na tropie jakichś poważnych przekroczeń prawa przez rządzącą koalicję i zawczasu należy jego autorytet zniweczyć, by móc się go łatwiej pozbyć i ukryć jakieś machlojki. Pewności nie mam i chyba ten numer nie przeszedł. Wojciechowski odsłonił kurtynę okrywającą od kilkudziesięciu lat prace NIK-u i cała intryga prysła. Jeszcze znany z partyjnej zaciekłości poseł Gwiżdż próbował w sposób wyjątkowo prymitywny i niegrzeczny polemizować z Wojciechowskim w telewizji, ale nie sadzę. by kogoś przekonał, może tych, do których trafiają populistyczne gierki.

Trzecia z rzędu afera, pojawiają się one bez mała dzień po dniu, to utrącenie, wbrew solennym umowom opatrzonym podpisami liderów AWS-u, Pawła Piskorskiego przy wyborach prezydenta Warszawy. Nie zawsze się zgadzam z Piskorskim, ale go cenię. Jest to na pewno wschodząca gwiazda na mrocznym firmamencie naszej polityki. Energiczny, intelektualny, piękny jako mężczyzna, może swoim promiennym uśmiechem zawojować w przyszłości Polskę i zostać jej prezydentem. Życzę mu jak najlepiej.

Prezydent Piskorski powiedział po przegranej, że teraz już chyba nikt nie wątpi, że jakiekolwiek porozumienie z ludźmi AWS nie będzie dotrzymane.

Pawie drogi, prezydencie czcigodny, proszę mi odpowiedzieć na proste pytanie, sprowadzające się do ludowego porzekadła: ”Czyż nie widziały gały, co brały?”. Was, czyli przyzwoitą, lubianą w Polsce, inteligencką partię, Unię Wolności, także chyba opętał demon pożądania Władzy i poszliście na tę zgubną dla Polski koalicję. Czy z doświadczeń walki o konstytucję. o kompromis konstytucyjny, którego UW była ważnym filarem, nie wynieśliście doświadczeń wystarczających do uzyskania wiedzy, kim są ludzie już zupełnie bezprawnie posługujący się nazwą ”Solidarność”? Sądzę, że my, dawni działacze tego związku z jego heroicznego okresu, powinniśmy się spotkać i uchwalić im odebranie tego znaczka pisanego „solidarycą”. Czyż nie słyszeliście, jak Krzaklewski, zły duch odradzającej się Rzeczpospolitej, nazywał was – jak i nas, z Unii Pracy zdrajcami narodu, jak szermował hasłami Targowicy, jak bluźnił i znieważał takich ludzi, jak Tadeusz Mazowiecki i inni wasi luminarze.

Teraz – miły Pawle – nie ma co jęczeć i skarżyć się na postępowanie ludzi AWS. Kiedy w roku 1991 zobaczyłem, że zaczyna się źle dziać w państwie polskim zgłosiłem uzgodniony z prezydentem Jaruzelskim i szefem OKP, profesorem Geremkiem, wniosek o skrócenie kadencji parlamentu i prezydenta. Wniosek został przyjęty. Nastały nowe wybory. Powie mi pan, że mój wniosek zgłosiłem do ludzi Sejmu Mądrego, najpoważniejszego zapewne w całej naszej nowej historii. To prawda. ale teraz państwo idzie szybko w rozsypkę. Rośnie gniew ludu. Rosną szanse populistycznych polityków. Miejcie odwagę zerwać tę nieudaczną koalicję. Przyśpieszcie wybory. Spróbujmy jeszcze raz ułożyć na nowo scenę polityczną kraju. A nuż się uda! Teraz idziemy od klęski do klęski. Zerwijcie tę złą koalicję, zaklinam was.

2 marca 2000 r.

 

Wydanie: 10/2000, 2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy