Zezwierzęcenie

Zezwierzęcenie

Trybunał Praw Zwierząt zaliczył Polskę do grupy 12 państw „traktujących zwierzęta w sposób niegodny człowieka” Lekarz weterynarii w Legionowie bawił się w hycla. Przestrzelił psu oko, a następnie podał trzy dawki środka usypiającego. Po czym przywiózł zwłoki do schroniska, aby zgodnie z prawem otrzymać pieniądze z urzędu miasta. Na warszawskiej Ochocie znaleziono w piwnicy wnyki zastawione na koty. Te, które wpadły w pułapkę, straciły łapy. Sprawcy nie odnaleziono. W Zielonce nieznany sprawca ukradł w okolicy kilkanaście psów. Najpierw maltretował zwierzęta, przedziurawiając im wiertłem pyski, by je związać drutem. Następnie powiesił je w lesie. Takich zgłoszeń wpłynęło w 2002 r. prawie 9 tys. W tym roku w samym okręgu warszawskim odnotowano już tysiąc przypadków. Skopać jak psa „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”, mówi pkt 1 ustawy o ochronie zwierząt. Generalnie Polacy z tym się zgadzają. Zwierząt w Polsce nie uważa się za rzeczy, z którymi właścicielowi wolno zrobić, co mu się podoba. Na pytanie CBOS: „Czy człowiek, który jest właścicielem zwierzęcia, może z nim zrobić bez ograniczeń to, co chce?” aż 70% ankietowanych odpowiedziało: Nie! Zdecydowana większość (85%) Polaków uważa, że w ich otoczeniu zwierzęta są na ogół dobrze traktowane. Sądząc po liczbie posiadanych zwierząt, moglibyśmy nawet aspirować do miana ich najgorliwszych przyjaciół. Ponad połowa Polaków ma zwierzęta domowe, a co piąty z nas nawet kilka. To jedna strona medalu. A druga? Mało w nas szacunku do zwierząt, zapału, by im pomagać, chętnie natomiast odreagowujemy frustracje na swoich mniejszych braciach, wyrzucając je z domu, torturując lub pozbawiając życia. Co dziewiąty Polak sądzi, że zwierzęta nie są dobrze traktowane i uważają tak zwykle mieszkańcy małych miast. Zaś 11% polskich rolników obiema rękami podpisuje się pod twierdzeniem: człowiek może w sposób nieograniczony wykorzystywać swoją przewagę i władzę nad zwierzętami. „Zwierzęta są moralniejsze od ludzi, gdyż na ogół nie zabijają i nie dręczą dla samego dręczenia i zabijania. Istnieje jakaś naturalna moralność przyrody, której także człowiekowi naruszać nie wolno”, pisał Antoni Kępiński, psychiatra. O ile miał rację co do tego pierwszego, o tyle drugie twierdzenie było zaledwie pobożnym życzeniem. Amerykański naukowiec Jared Diamond, autor głośnej książki „Trzeci szympans”, uważa, że zadawanie bólu jest wpisane w program genetyczny człowieka. Jego zdaniem, to właśnie agresja homo sapiens, a nie zlodowacenia i meteoryty spowodowały większość masowego wyginięcia zwierząt w przeszłości. Polska może być tego dowodem. Anna Rudnik, prezes warszawskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pracuje w nim już 30 lat. – Nasz stosunek do zwierząt zmienił się na gorsze – uważa. Do października zgłoszono już więcej doniesień o znęcaniu się nad zwierzętami niż w całym ubiegłym roku, trzy razy więcej niż w roku 2000. Najczęściej dochodzi do bicia lub głodzenia. Polacy, mimo teoretycznych deklaracji, niechętnie reagują na akcje na rzecz pomocy zwierzętom. Mimo iż popularnością wśród organizacji na rzecz zwierząt cieszy się Internet – odzew na akcje tam nagłaśniane jest kiepski. Agnieszka Górecka z wrocławskiego osiedla Szczepin zamieściła na stronie Organizacji Obrony Praw Zwierząt apel o pomoc dla kotów piwnicznych: – Choć ogłoszenie jest w Internecie od trzech miesięcy, nie spotkałam się z pomocą – mówi. – Tylko czasem ktoś zadzwoni z pytaniem, czy nie miałabym dla niego kotka. Nasze podejście do zwierząt widać również w polszczyźnie. Człowiek może wprawdzie harować jak wół, być głupi jak baran, uparty jak osioł albo przebiegły jak lis, zachować się jak świnia lub zostać nazwany nawet wredną suką czy kundlem. Może zachować się jak zwierzę. Ale tylko człowiek może umrzeć. Zwierzę – zdycha. Anna Rudnik podkreśla związek między naszym coraz gorszym stosunkiem do zwierząt i modą na przebojowych, bezczelnych i bogatych: – Dzisiaj nie jest w modzie zniżanie się do słabszych. Podobnie uważa Wojciech Muża, dyrektor wykonawczy Zarządu Głównego TOZ: – Ludzie zajęli się swoimi sprawami, a los zwierząt coraz mniej ich obchodzi. Martwią się biedą, bezrobociem. Winą za to,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Obserwacje