Złote klatki

Zdenerwowane społeczeństwo, bo to i nie najlepsza pogoda, i trzeba przypomnieć sobie, co się robi w łóżku, żeby dostać becikowe, otrzymało jeszcze na koniec listopada równie podniecającą wiadomość, że jeszcze obecny pan prezydent poprosił pana ministra Ziobrę o ułaskawienie pana ministra Sobotki, który nawet nie wiem, czy zdążył pójść siedzieć i czy list nie będzie szybszy od Sobotki u bram więzienia. I podobno pan minister Ziobro wziął ten list do rąk własnych, bo chciał osobiście przeczytać, jakie jest uzasadnienie tego ułaskawienia, a tu nagle się okazało, że uzasadnienia żadnego nie ma. Było tylko napisane: „Proszę uprzejmie a nawet i bardzo, żeby ułaskawić tego Zbigniewa Sobotkę”. Z poważaniem. Jeszcze Prezydent Kraju. I teraz podobno pan minister Ziobro chce wszcząć śledztwo, żeby się dowiedzieć, co jest tu napisane między wierszami, co będzie przedsięwzięciem trudnym, bo jak zauważyłem, międzywierszy jest tu mało. W międzyczasie Sąd Lustracyjny uniewinnił z zarzutów współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa Andrzeja Przewoźnika, byłego już kandydata na szefa IPN, którego, jak wszystko na to wskazuje, delikatnie zakablował konkurent na to samo stanowisko, a wszystko rozdmuchała „Rzeczpospolita” bez przeprowadzenia rzetelnego śledztwa dziennikarskiego. I kupiłem specjalnie „Rzepę”, by przeczytać, co napisze teraz, kiedy już wiadomo, że złamała człowiekowi karierę tylko dlatego, że uwierzyła w plotkę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 49/2005

Kategorie: Felietony