Polacy kiedyś lubowali się w żelazie. Teraz wolą metale szlachetniejsze Jeśli ktoś jeszcze nie ulokował wolnych zasobów finansowych w żółtym metalu, powinien starannie rozważyć, czy należy to zrobić. Kupowanie złota powoli zaczyna się stawać decyzją wymagającą odrobiny zuchwałości i obarczoną pewnym ryzykiem. Jedni analitycy mówią bowiem, że skoro cena została wywindowana do ponad 1430 dol. za uncję (31,1 g) i w ostatnich tygodniach rosła szybciej, niż przewidywało wielu znawców (specjaliści z banku Barclays oceniali np., że w tym roku nie przekroczy 1385 dol. za uncję), to mamy już do czynienia ze spekulacyjną złotą bańką, która w każdej chwili może pęknąć. Drudzy przekonują zaś, że warunki ekonomiczne i geopolityczne gwarantują stabilny wzrost cen złota co najmniej do 2050 r., zwłaszcza że produkcja jest mniejsza od popytu o ponad tysiąc ton rocznie. Nie powinniśmy więc się obawiać większych korekt. Jeszcze na początku 2007 r. uncja kosztowała przecież zaledwie 630 dol., wciąż systematycznie drożeje, a krótkotrwałe dołki cenowe są coraz rzadsze i płytsze. Długoterminowy trend jest aż nadto wyraźny – niespełna 350 dol. za uncję pod koniec lat 90. i stopniowy, konsekwentny wzrost po ataku na nowojorskie wieże WTC w 2001 r. Drogo, coraz drożej Dla większości Polaków, nieposiadających żadnych oszczędności, ta różnica zdań ma wymiar wyłącznie teoretyczny. Na krajowym rynku przesadnej gorączki złota zatem nie widać. W punktach skupujących złom złota (tym mianem określa się niemal wszystkie używane wyroby jubilerskie, nawet dopiero co kupione w sklepie) panuje lekkie ożywienie, ale jest ono związane przede wszystkim z nadchodzącymi świętami – ludzie sprzedają biżuterię, żeby mieć pieniądze na zakupy. Ceny skupu powoli idą jednak w górę. Pod koniec minionego tygodnia 1 g próby 585 kosztował 64-66 zł. Na początku listopada tylko 58-60 zł. Najlepiej zarabiają na złocie ci, którzy nim handlują, bo za 1 g próby 585 kupowany w lombardach ostatnio trzeba było zapłacić już 78-79 zł. Oczywiście znacznie droższa jest biżuteria fabrycznie nowa – np. w sklepie jubilerskim serduszko próby 585 o niezbyt finezyjnym wzorze, ważące 1,53 g, kosztuje 290 zł, czyli prawie 190 zł za gram. Sprzedawca w warszawskim salonie Apartu zapewnia, że u nich podwyżek cen nie wprowadzano, bo złota biżuteria stopniowo drożeje już od 30 lat. W Jubilerze, jak mówią, podwyżki były wcześniej, zanim jeszcze zaczął się tegoroczny złoty bum. Wszystko to nie zmienia faktu, że dziś ceny w sklepach jubilerskich są niemal zbójeckie. Wyroby ze złota zawsze kupowano w Polsce z dwóch powodów – dla ozdoby i jako bezpieczną lokatę kapitału. Drożyzna sprawiła, że zakup biżuterii (pierścionków, łańcuszków itd.) w celu tylko lokacyjnym stał się nieuzasadniony, bo poza sklepami jubilerskimi złoto można nabyć znacznie taniej. Kupowanie jedynie dla ozdoby jest zaś niezbyt popularne, bo przez ostatnie 20 lat nasz rynek, dosyć zresztą płytki i niezamożny, zdążył już się nasycić. Możliwe więc, że paradoksalnie sklepy ze złotymi wyrobami staną się głównymi przegranymi złotej prosperity. Ludzie potrafią bowiem liczyć. Kilkanaście procent obywateli mających nadwyżki, które mogliby przeznaczyć na zakup złota, omija sklepy jubilerskie, gdzie indziej szukając okazji. I znajduje je bez problemu, bo możliwości tańszego – oczywiście relatywnie tańszego, gdyż wciąż jest to propozycja tylko dla zamożniejszych – zakupu cennego kruszcu jest bardzo wiele. Magia małej sztabki W NBP można np. kupić monetę 50-złotową Orzeł bielik, o próbie 999 i ważącą 3,1 g, za 656 zł. Wychodzi, że za 1 g zapłacimy 211 zł. Za gram praktycznie czystego złota! Nie z próbą 585. Nieco tańszy jest 1 g kupowany w Mennicy Polskiej. Tam stugramowa sztabka o czystości 999 kosztuje 15 325 zł – czyli 153 zł za gram. Okazyjnie jeszcze niższe ceny można znaleźć, kupując w bankach komercyjnych złote certyfikaty – czyli papiery wartościowe będące świadectwem posiadania złota (zamiast rzeczywistego przechowywania go w sejfie) – albo dokonując zakupów złota na rozmaitych aukcjach zagranicznych lub za pośrednictwem coraz liczniejszych funduszy inwestycyjnych, wyspecjalizowanych









