Odbudowa stolicy była nie mniej narodowa niż powstania: kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe czy warszawskie. Marmurowa tablica na fasadzie kamienicy Simonettich przypomina: „Rynek Starego Miasta. Pomnik kultury narodowej i walk rewolucyjnych ludu Warszawy, zwalony w gruzy przez faszystowskich okupantów w 1944 r., rząd Polski Ludowej z ruin podźwignął i narodowi przywrócił w latach 1951-1953”. Odbudowa Warszawy była możliwa jedynie pod warunkiem, że pozostanie ona stolicą Polski, siedzibą władz państwowych. Tylko stołeczność gwarantowała zgromadzenie gigantycznych środków materialnych i organizacyjnych, pozwalających na podźwignięcie miasta z ruin. Choć 3 stycznia 1945 r. Krajowa Rada Narodowa – na jej czele stał prezydent Bolesław Bierut – podjęła uchwałę o pozostawieniu Warszawy stolicą Polski, a 13 stycznia podobną decyzję przyjął Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej kierowany przez Edwarda Osóbkę-Morawskiego, sprawa nie była wcale przesądzona. Przystanek Łódź Zrujnowana Warszawa miała konkurentkę – Łódź. To duże miasto, położone centralnie w zaplanowanym kształcie terytorialnym powojennej Polski, kusiło członków rządu lubelskiego – poza robotniczym rodowodem – ważnymi względami praktycznymi. Jeszcze przed wyzwoleniem Łodzi (19 stycznia 1945 r.) było oczywiste, że znajdą się tu setki wolnych gmachów nadających się na siedziby urzędów centralnych i tysiące pustych mieszkań należących do zgładzonych Żydów oraz Niemców, które mogliby zająć urzędnicy. Powojenna Łódź tętniła stołecznością – przeniesiono tu wiele instytucji państwowych, powstały uniwersytet i politechnika, działały wydawnictwa, muzea, kina. Jak grzyby po deszczu wyrosły teatry. Po Piotrkowskiej przechadzali się sławni pisarze i poeci, największe gwiazdy sceny i kina. Filmowa stolica Polski to pozostałość po tamtych czasach. Michał Osóbka-Morawski we wspomnieniu o ojcu („Gazeta Wyborcza” z 9 stycznia br.) napisał: „Bierut był zdania, że stopień zniszczenia miasta uzasadniał przeniesienie stolicy, i jako propozycję podawał Łódź. Mniejszość Rady Ministrów, której przewodził mój Ojciec, upierała się za odbudową Warszawy. Przy braku porozumienia sprawa (…) oparła się o Stalina, który stanął po stronie Ojca”. 25 stycznia 1945 r., po powrocie z Moskwy, Bierut zakomunikował rządowi lubelskiemu, że Stalin opowiedział się za szybką odbudową Warszawy i gotów jest udzielić pomocy. Oświadczył, że razem z premierem Osóbką-Morawskim uznali, że powinni niezwłocznie przenieść się do Warszawy, by swoją „obecnością i wpływem zabezpieczyć jak najszybszą odbudowę stolicy”. Następca Starzyńskiego Na początku lutego 1945 r. Krajowa Rada Narodowa i Rząd Tymczasowy przeprowadziły się z Lublina do wielkiego gmachu dyrekcji PKP na Targowej – głównej warszawskiej ulicy w pierwszych latach po wyzwoleniu. Marian Spychalski, pierwszy po Stefanie Starzyńskim prezydent Warszawy, uznał przeprowadzkę za osobisty sukces. „Poczułem się szczęśliwy, kiedy udało mi się przyczynić do przekonania kierownictwa politycznego i centralnych władz państwowych o konieczności przeniesienia stolicy rządu do Warszawy”, pisał w wydanych w 1983 r., już po jego śmierci, wspomnieniach. Spychalski był prezydentem miasta od 18 września 1944 r. do 5 marca 1945 r. Ten przedwojenny komunista, urodzony i wychowany w Łodzi, nie dopuszczał myśli o przeniesieniu stolicy. W 1931 r. ukończył Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. Jeszcze jako student otrzymał nagrodę w konkursie „Tanie domy robotnicze w Poznaniu”. W Warszawie pozostawił po sobie korty Legii. Spychalski był przede wszystkim urbanistą. W 1935 r. został kierownikiem Pracowni Planu Ogólnego przy Wydziale Planowania Miasta – tej strukturze Stefan Starzyński poświęcał najwięcej uwagi. Projekt rozwoju Warszawy wykonany pod kierunkiem Spychalskiego zdobył złoty medal na wystawie światowej w Paryżu w 1937 r. Wspominając „praski” okres prezydentury, Spychalski pisał: „Pracowałem wówczas bez wytchnienia nad planami przywrócenia życia stolicy po jej wyzwoleniu”. Nazajutrz po oswobodzeniu Warszawy przyjechał z Lublina Józef Sigalin. Syn żydowskiego warszawskiego fabrykanta, przed wojną student architektury, a w czasie wojny żołnierz Armii Radzieckiej i Dywizji im. T. Kościuszki, był kierownikiem grupy operacyjnej „Warszawa”, dokonującej lustracji zniszczonej stolicy. Gdy 18 stycznia na placu Zamkowym Sigalin dostrzegł przed gazikiem, którym jechał, zasypaną śniegiem postać, krzyknął do kierowcy: „Stój, trup na drodze!”. Nieboszczykiem okazał się zrzucony z kolumny posąg Zygmunta III Wazy. Papa BOS W grupie operacyjnej poza Sigalinem znaleźli się prof. Lech Niemojewski, prezes Zarządu Tymczasowego Stowarzyszenia Architektów
Tagi:
Krzysztof Pilawski









