Zmierzch mężczyzn?

Zmierzch mężczyzn?

Kobiety wkrótce staną się “pierwszą płcią” – twierdzi amerykański antropolog Profesor Lionel Tiger nie ma wątpliwości – od 40 lat w krajach Zachodu toczy się prawdziwa wojna płci. Kobiety zyskują coraz silniejszą pozycję, natomiast sfrustrowani mężczyźni spychani są na margines. Już teraz 55 procent absolwentów amerykańskich college’ów stanowią dziewczęta. Po raz pierwszy w dziejach kobiety są więc lepiej wykształcone. 54 procent książek wydawanych w USA wychodzi spod kobiecego pióra. Panie zajmują ponad połowę procent stanowisk w mediach i w wydawnictwach. Co drugi dyplom na studiach prawnych i medycznych trafia w kobiece ręce. “Tak, wiem, że najwyższe stanowiska w polityce i w biznesie są wciąż męską domeną. Chodzi mi jednak nie o 30 tysięcy elitarnych posad, ale o 30 milionów miejsc pracy dla klasy średniej. Tu odbywa się proces feminizacji, który zmieni społeczeństwo”, głosi Lionel Tiger, antropolog z Rutgers University, autor 9 książek i renomowany naukowiec, którego nikt nie oskarża o seksizm. Ostatnia praca Tigera “The Decliny of Male” (Zmierzch mężczyzn), opublikowana w 1999 roku, wciąż jest tematem gorących dyskusji na łamach czasopism naukowych i popularnych magazynów. Lionel Tiger nie jest pierwszym, który dostrzegł ten stan rzeczy. Dotychczas jednak za przyczyny sukcesów zawodowych kobiet uznawano ruch feministyczny, wzrost poziomu oświaty itp. Profesor z Rutgers University proponuje jednak inne wyjaśnienie – czysto biologicznej natury. Lionel Tiger jest bowiem zwolennikiem socjobiologii, zwanej też psychologią ewolucyjną, coraz bardziej popularnej dziedziny nauki, która “opanowała umysły socjologów jak rozprzestrzeniający się błyskawicznie wirus”, mówiąc słowami amerykańskiego publicysty, Johna Hogana. Socjobiologowie podkreślają, że 99 procent swej historii człowiek spędził jako łowca i zbieracz w stepach i sawannach. W tym czasie ukształtował się ludzki mózg, toteż informatycy i komputerowcy posługują się mózgiem znakomicie przystosowanym do rozwiązywania zadań stojących przed prymitywnym myśliwym czy jego towarzyszką, poszukującą grzybów i ziół. Z tego właśnie okresu pochodzi zakodowana w genach większość ludzkich zachowań. Przeciętny wykształcony Europejczyk czy Amerykanin instynktownie np. odczuwa lęk przed pająkami, stworzeniami przecież nieszkodliwymi. Ale w afrykańskich tropikach ludzie pierwotni spotykali pająki jadowite – dlatego drzemie w nas arachnofobia (lęk przed pająkami) zapisana w DNA przed milionami lat. Zdaniem socjobiologów, dziedzictwo z epoki kamiennej najbardziej kształtuje jednak zachowania seksualne współczesnego człowieka. W myśl tej teorii, zazdrość wcale nie jest wytworem chorej psychiki, lecz racjonalnym zachowaniem. Tylko osobnik zazdrosny, śledzący każdy krok partnerki, mógł mieć pewność, że przekaże potomstwu swoje geny. Podobnie ma się rzecz z niewiernością. Czy to kobieta, udająca się potajemnie na “zakupy genowe” (tj. na poszukiwanie partnera, który dostarczy jej dzieciom lepszego materiału genetycznego niż “stały” towarzysz), czy też mężczyzna, powodujący ciążę żony sąsiada, naśladują zachowania pierwotnych hominidów. Jest to zjawisko bardzo rozpowszechnione. Jak wynika z 16 studiów przeprowadzonych wśród 10 tysięcy rodzin w USA i w krajach zachodniej Europy, co dziesiąte dziecko zostało poczęte za sprawą mężczyzny innego niż ten, który uważa się za ojca. W niektórych regionach Anglii – nawet co trzecie. Psychologia ewolucyjna traktowana jest niechętnie przez wielu filozofów i etyków. Z darwinowskich teorii doboru naturalnego czerpał bowiem obficie Hitler oraz inni ideolodzy, głoszący “prawo silniejszego” oraz “wyższość białej rasy”. Obecnie socjobiologowie podkreślają, że nie ma różnic międzyrasowych – ludzkość jest jedną wielką rodziną. Natomiast ogromna różnica, nie tylko genetyczna, istnieje między kobietą a mężczyzną. W drodze ewolucji obie płcie zostały przecież ukształtowane do innych zadań – kobieta to zbieraczka ziół, matka i strażniczka ogniska rodzinnego – jej męski partner to myśliwy i opiekun, do którego przez tysiąclecia należała decyzja, czy i kiedy urodzi się dziecko. Profesor Lionel Tiger zwraca jednak uwagę na kapitalne wydarzenie – przed 40 laty pojawiła się tania, kontrolowana przez kobiety tabletka antykoncepcyjna. Tym samym mężczyźni utracili władzę nad rozrodczością. Sfrustrowani tym stanem rzeczy dotychczasowi “panowie i władcy” zaczęli wycofywać się ze związków małżeńskich. Liczba rozwodów drastycznie wzrosła. Nikt zresztą panów zbytnio nie zatrzymywał – rolę dawnego “mężczyzny-żywiciela” zaczął przejmować rząd.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 24/2000

Kategorie: Nauka