Kościół hierarchiczny nie zrobił nic, aby duchowy zryw po śmierci Jana Pawła II jakoś skonsolidować To, że fala duchowego uniesienia, które ogarnęło polskie społeczeństwo po śmierci Jana Pawła II, tak szybko opadła, zastanawia wielu. Jezuita o. Jacek Prusak, uczestniczący w jednej z warszawskich debat na temat pokolenia JP2, zastanawiał się, dlaczego nie dało się w jakiś sposób podtrzymać duchowego zrywu, który nastąpił wśród rodaków papieża pod wpływem przeżycia, jakim była jego śmierć. I doszedł do wniosku, że znaczną winę ponosi tu Kościół hierarchiczny, który nie zrobił nic, aby ten żywiołowy ruch jakoś skonsolidować. Ale pesymizm lub dezynwoltura, z jaką w rocznicę pożegnania naszego wielkiego rodaka niektóre autorytety mówią o praktycznie nikłym wpływie pontyfikatu Jana Pawła II na dusze i morale jego grzesznych i zapieniaczonych rodaków, bierze się z dość elementarnego nieporozumienia. Przeżywamy przełom kulturowy. Kończy się czas Kościoła opartego na mocnych, zamkniętych wiejskich społecznościach, które w znacznej mierze pozostały takimi, nawet jeśli migrowały do miast. Ich mieszkańcy wreszcie z byłych rolników stają się mieszczanami. Badania wykazują, że do kościołów uczęszcza mniej ludzi. Niektórzy piszą z pewną satysfakcją o kryzysie Kościoła, inni załamują ręce, że Kościół się wali, wszystko idzie w ruinę. Dla wybitnego katolickiego pisarza i publicysty, o. Wacława Oszajcy, jest to jednak normalny proces i jeśli nie zdamy sobie sprawy z zachodzącego przełomu, będziemy beznadziejnie próbowali ocalić to, co odchodzi do przeszłości. – Będziemy żyli w strachu i mówili o kryzysie Kościoła – powtarza redaktor naczelny prestiżowego miesięcznika oo. jezuitów, „Przeglądu Powszechnego”. Działanie, ale nie pokolenie Według badań socjologicznych, na które powołuje się „Tygodnik Powszechny”, w latach 70. w niedzielnej mszy świętej brało udział 51% wiernych, a w 2002 r. – 45,5%. Jednocześnie dwukrotnie wzrosła liczba wierzących przystępujących względnie regularnie do komunii świętej – z 7,7% w 1980 r. do 17,5% w 2002 r. Potwierdzałoby to tezę o. Oszajcy, że polska religijność w procesie przemian z masowej i wynikającej przede wszystkim ze zwyczaju staje się bardziej wartościowa jako wynik osobistego wyboru i przeżycia. W pierwszą rocznicę śmierci papieża wybuchła debata wokół pytania, czy istnieje coś takiego jak pokolenie Jana Pawła II. Dominikanin, animator wielu inicjatyw z udziałem lubelskiej młodzieży akademickiej, o. Tomasz Dostatni, któremu zadałem w tych dniach pytanie o pokolenie JP2, odpowiada, że z pewnością trudno mówić w Polsce o takim pokoleniu w sensie socjologicznym. Tym bardziej poza Polską. – Gdy pytałem o to Niemców lub Czechów – powiedział mi o. Tomasz – nie rozumieli, o co mi chodzi. Jednak w Lublinie ma on do czynienia ze środowiskami, które mocno odwołują się do zmarłego papieża. Jest to wolontariat, gromadzący się m.in. wokół dominikanów, wokół kościoła św. Ducha. Z inicjatywy tych młodych ludzi uruchomiono np. program pomocy osobom wychodzącym z więzienia, wolontariusze pracują w dziecięcym szpitalu klinicznym, jest grupa młodzieży opiekująca się z przejęciem dziećmi ulicy. Dla ks. Mieczysława Puzewicza, który uczestniczył w dyskusji zorganizowanej w KAI, lubelski wolontariat to odzew na wezwania papieża Wojtyły do budowania cywilizacji miłości, kierowane zwłaszcza do młodzieży. Ale i on uważa, że nie można, przynajmniej na razie, mówić w sensie socjologicznym o pokoleniu JP2. Tylko dla wierzących? Śmierć papieża przeżywała ogromna większość Polaków. Również młodzież dołączyła do narodowej żałoby, więc nie był to jakiś wyróżnik, który pozwalałby wysuwać tezę o istnieniu młodej „generacji papieskiej”. Czy przemawia za jej istnieniem jakaś szczególna wierność nauczaniu zmarłego papieża? Z badań studentów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego wynika, że młodzi mają zdecydowanie negatywny stosunek do potępienia antykoncepcji przez papieża, ale niemal całkowicie akceptują pozostałe elementy nauczania Jana Pawła II. Na ogół zatem odnajdują się w tym, co głosił. 70% badanych na pytanie, który aspekt pontyfikatu uważają za najważniejszy, odpowiadało, że podkreślanie przez papieża wartości i godności każdego człowieka. Ale tylko 37% uważa za ważny aspekt pontyfikatu strzeżenie przez papieża doktryny Kościoła. Trzeba zauważyć, że w dyskusjach toczących się w rocznicę śmierci papieża wielu stosunkowo młodych ich uczestników zwracało uwagę na fakt, iż swym przykładem Jan Paweł II wydał skuteczną walkę biologicznemu podejściu do człowieka, które czasami nazywa się „rasizmem
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









