To właśnie konserwatyzm Rosjan skłania Putina do narzucenia liberalnych rozwiązań? Michaił Gorbaczow po dojściu do władzy lekko uchylił drzwi do wolności. Borys Jelcyn, wprowadzając się na Kreml, otworzył je na oścież całym impetem przeszło stukilogramowego ciała. Władimir Putin próbuje je znów przymknąć, tłumacząc, że Jelcyn spowodował przeciąg, który dla niego samego zakończył się obustronnym zapaleniem płuc. Putina oklaskują miliony obywateli zmęczonych swobodą. Uciekających od wolności. Marzących o schronieniu – jak w komunizmie – pod parasolem opiekuńczego dla lojalnych obywateli państwa. W tym roku – w odstępie zaledwie miesiąca – 70. urodziny obchodzili Jecyn i Gorbaczow. Schorowany pierwszy prezydent Rosji celebrował je w otoczeniu najbliższej rodziny, przykuty do szpitalnego łóżka. Tryskający zdrowiem ostatni przywódca ZSRR wydał huczne przyjęcie w pięciogwiazdkowym hotelu “Marriott”. Liberalna inteligencja, która wyniosła do władzy Jelcyna, teraz wstydzi się go i unika. Zapomniała zarazem o własnej krytyce Gorbaczowa – za połowiczność reform, brak konsekwencji, kurczowe trzymanie się fundamentów starego systemu. Dawna awangarda pierestrojki znowu kocha Gorbaczowa. Komplementowanie byłego prezydenta nie istniejącego państwa miało aktualny podtekst. W Rosji ponownie ożywają obawy o przyszłość zdobyczy pierestrojki. Czyżby miało zadziałać heglowskie prawo negacji? Gorbaczow wprowadził się na Kreml, gdy radzieckie społeczeństwo miało dość okresu zastoju utożsamianego z Leonidem Breżniewem i rządami niedołężnych starców. Gorbaczow teraz porównuje ZSRR połowy lat 80. do kobiety w bardzo zaawansowanej ciąży. Ciążą były reformy. Problem polegał na tym, że brakowało odważnego akuszera do odebrania porodu. W jego roli wystąpił 54-letni – w 1985 r. – Gorbaczow. Przez kilka pierwszych lat był idolem narodów Związku Radzieckiego. Gorbaczow nie zamierzał zlikwidować ZSRR ani ustroju socjalistycznego. Nie przeczuwał, że usunięcie zaledwie kilku klocków totalitarnej piramidy, musi się skończyć jej zawaleniem. Gdy zdał sobie sprawę z konsekwencji, jeszcze długo starał się podtrzymać rozchybotaną konstrukcję. Jelcyn zdobył władzę w 1991 r. – w okresie rewolucyjnego entuzjazmu mas. W przeciwieństwie do Gorbaczowa, wybrało go nie wąskie grono towarzyszy z politbiura, lecz – po raz pierwszy w dziejach Rosji – naród. Po dojściu do władzy Jelcyn proklamował rewolucję liberalno-demokratyczną. Ale i jemu zabrakło odwagi i konsekwencji. Terapia szokowa przeciągnęła się na lata, pogłębiając recesję. Oddanie za bezcen gronu wybrańców poradzieckiego majątku nie zasiliło ani kasy państwa, ani nie doprowadziło do wzrostu produkcji. Budowę demokratycznego państwa prawa zakończyła krwawa pacyfikacja Rady Najwyższej. Jesień 1993 r. była porą zmierzchu demokracji w Rosji. W kostytucji, uchwalonej w referendum, którego wyniki prawdopodobnie sfałszowano (nie da się tego dowieść, bowiem karty do głosowania spalono wkrótce po podliczeniu głosów), prezydent uzyskiwał niekontrolowaną władzę. Nie musiał się liczyć z parlamentem. Rosja wciąż tkwi w systemie, w którym podział władzy jest zamazany. Putin odziedziczył skrojoną na Jelcyna konstytucję i nie wykazał do tej pory zainteresowania jej zmianą. Musi mieć w tym cel. Jelcyn nie sprostał nadziejom wyborców, dotyczących przekształcenia Rosji w cywilizowany kraj, odpowiadający zachodnim standardom. Nie rządził, lecz panował otoczony dworem bojarów rywalizujących między sobą o względy. Skompromitował demokrację, o którą walczył z takim poświęceniem. Stres wywołany niepowodzeniami leczył w sposób uznany w Rosji za tradycyjny – wódką. W czasie drugiej kadencji kilka razy próbował wskrzesić swoją rewolucję liberalno-demokratyczną. Ale był już niewolnikiem stworzonego przez siebie imperium łapówek, oligarchicznego kapitalizmu, pajęczyny powiązań polityczno-towarzysko-biznesowych. Nie mógł się – jak na przełomie lat 80. i 90. – odwoływać się do narodu. Naród stanął po drugiej stronie. Wybory w 1996 r. Jelcyn wygrał tylko dzięki ogromnej koncentracji wysiłków administracji państwowej, kapitału prywatnego i mediów. Demokrację zastąpiły technologie polityczne. To one wywarły zasadniczy wpływ na dokonany przez Rosjan 26 marca ub.r. wybór prezydenta. Jelcyn nie chciał, by kolejny przywódca Rosji był wybierany tak, jak on w 1991 r. Wymyślił “dziedziczną demokrację”. Przez kilka lat szukał swego następcy. Metoda prób i błędów (w gronie “błędów” znaleźli się m.in. Aleksandr Lebiedź, Siergiej Kirijenko, Borys Niemcow, Siergiej Stiepaszyn) doprowadziła go do Putina, który idealnie trafił w zapotrzebowanie społeczne. Jedno jego zdanie: “Terrorystów będziemy rozwalać
Tagi:
Krzysztof Pilawski









