Żołnierze Zbrojnego dżihadu

Żołnierze Zbrojnego dżihadu

Daliśmy się zaskoczyć

Islamscy radykałowie swojej wiary nie kryją, docierają nie tylko do muzułmanów, ale i do całkiem nowych środowisk.

– Współcześnie sunniccy radykałowie bardzo ostro wyrażają swoje poglądy na różnych forach, we włas­nych mediach, gazetach, na stronach internetowych; tak działa Państwo Islamskie. Znakomicie wykorzystują dostępne technologie i formy komunikacji, ich zasięg jest właściwie nieograniczony, mogą docierać do wszystkich środowisk. Wspomnę o cleanskins, terminie charakterystycznym dla zagadnień bezpieczeństwa. To osoby, które z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego nie były związane z radykalnymi środowiskami, nie mają kartoteki, są czyste. I to jest bardzo przebiegły sposób działania radykałów islamskich – pozyskiwanie osób, o których wiadomo, że nie będą poddane inwigilacji. Od lat widać coraz mocniejszy trend w zdobywaniu nowych sympatyków – to już nie są osoby wywodzące się z rodzin czy środowisk muzułmańskich, lecz bardzo często konwertyci. Oni są cleanskins. Przyjęli islam zafascynowani radykalnym charakterem, radykalną interpretacją pojęć. Trzeba zwrócić uwagę na to, że kluczową kwestią w islamie jest właśnie sposób objaśniania, interpretowania, rozumienia różnych pojęć.

Dobrze, że są arabiści i mogą objaśnić aktualne zmiany, pomóc je zrozumieć.

– Nie jest tak, że arabistów wcześ­niej nie było, tylko system interesów ze światem arabskim wyglądał zupełnie inaczej. Dawniej był bardziej powiązany z kwestią ekonomiczną, edukacyjną, natomiast w kontekście wydarzeń z 11 września nasza rola zmieniła się o tyle, że teraz opinia pub­liczna jest codziennie bombardowana informacjami ze świata muzułmańskiego. Mam wrażenie, że pomimo olbrzymiej pracy badaczy świata islamu szerszy odbiorca nadal niewiele wie i rozumie. Jasne, że nie można od ludzi wymagać, żeby interesowali się wszystkim, więc zupełnie mnie nie boli, jeśli ktoś pyta, czy w islamie wszyscy chcieliby mnie zamordować. Zauważam dużo agresji w stosunku do świata muzułmańskiego, a wynika ona z lęku. W Polsce tak naprawdę nie borykamy się z problemem radykalizmu muzułmańskiego. Jeszcze.

To skąd ten lęk?

– Powstaje pytanie, w jakim kierunku to idzie. Chrześcijaństwo też nie zawsze było krzewione w sposób koncyliacyjny. Znamy historie wojen religijnych w Europie i przeraża nas to, że muzułmanie doszli do momentu, który my już dawno mamy za sobą. Tego należało się spodziewać, problem w tym, że nie jesteś­my przygotowani, daliśmy się zaskoczyć i wyrosła nam gdzieś hydra, która jest zdeterminowana, by z nami walczyć. To chyba też polska specyfika – lęk przed „obcym”. Z drugiej strony mamy piękną historię wschodniego pogranicza, gdzie zupełnie różne kultury – starowiercy, katolicy, żydzi, Ormianie – jakoś ze sobą funkcjonowały. Także muzułmanie. Mamy przecież naszych Tatarów, o których warto mówić. Są tak dobrze zasymilowani, że bycie Tatarem to jakaś część ich tożsamości jako Polaków. Miałam okazję ich odwiedzić w Bohonikach i Kruszynianach, jest ich coraz mniej i jest im ciężko. Traktujemy ich jak folklor, skansen, co jest przykre, bo to nie ma być osobliwość, tylko coś żywego, naszego. Powinniśmy być z tego dumni i szkoda, że Europa, tworząc różnego typu rozwiązania, nie spojrzała na ten przykład.

Powstaje nowa specjalność wśród adwokatów w Europie – obrona sympatyków Państwa Islamskiego i bojowników. Niedawno zakończył się taki sądowy spektakl pod spec­jalnym nadzorem w Wiedniu. Advocatus jihadisti uważa, że jego klienci są przez sądy europejskie traktowani gorzej niż np. neonaziści.

– Aktywność islamskich radykałów czy sympatyków postrzegamy jako uderzenie w nasze swobody. Uważamy: „Możesz wierzyć, jak ci się podoba, dopóki nie stanowisz dla nas zagrożenia”. Dochodzi do tego proste, ludzkie tworzenie schematów – jeśli coś przychodzi z zewnątrz, jest zagrożeniem, a na takie ruchy jak wspomniane neonazistowskie mimo przerażenia spoglądamy jak na coś „swojego”. Musimy się z tym sami uporać.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 27/2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy