Zrobię z Mieszka władcę

Zrobię z Mieszka władcę

Niewykluczone, że na tej uczcie poza potrawami ekskluzywnymi trafiły się także zupełne nowinki – dania, których mieszkańcy państwa Piastów jeszcze nigdy nie mieli okazji zakosztować. (…)
W pierwszej chwili, pośród ogólnej wesołości, toastów i przyśpiewek, nikt nie zwracał uwagi na markotną minę Dobrawy ani na to, że traktuje ona towarzyszące uczcie rytuały z wyraźną rezerwą. Co najwyżej szeptano pod nosem, że mogłaby głośniej włączać się w odśpiewywane pieśni i odpowiadać na nakazane tradycją toasty. Niedociągnięcia mimo wszystko nie budziły niepokoju. Bardzo łatwo było zrzucić je na karb bariery językowej. (…) By mówić płynnie i rozumieć niuanse lokalnego dialektu, Przemyślidka potrzebowała wpierw spędzić dobre parę lat w państwie Piastów. Na razie nowi poddani byli gotowi sporo jej wybaczyć. Ona jednak postarała się o zrobienie czegoś, co musiało w całym kraju wywołać prawdziwy skandal.

Próba krwi

Zdaniem Kosmasa [kanonika praskiego uważanego za pierwszego czeskiego dziejopisarza], pogańskie wesele kończyło się „oddaniem reszty nocy Wenerze i Hymenowi”. Świętoszkowaty mnich nie chciał powiedzieć tego wprost, ale pod enigmatycznym odwołaniem do bóstw patronujących fizycznej miłości kryła się wzmianka o dawnym obyczaju pokładzin. Był to rytualny stosunek nowo poślubionych małżonków, odbywany niemal na oczach biesiadników, i to jeszcze w trakcie uczty weselnej. Ten ginący w odmętach czasu obrzęd był nieodzownym elementem tradycyjnego ślubu. Dopiero on potwierdzał ważność zawartego związku i w pewnym sensie go pieczętował. Nie chodziło jednak tylko o sam seks. Do dopełnienia rytuału potrzebne były jeszcze widoczne znaki. Bezpośrednio po stosunku pan młody miał obowiązek zaprezentować prześcieradło lub koszulę małżonki, tak aby wszyscy goście na własne oczy mogli zobaczyć ślady krwi. Jeśli tak się stało, uczta trwała dalej, wśród powszechnej radości. Jeśli jednak stosunkowi nie towarzyszyło krwawienie, tradycja nakazywała przerwać wesele i zniszczyć wszystkie związane z nim sprzęty. Sam związek tymczasem uznawano za niebyły lub przynajmniej skazany na niepowodzenie.

Pokładziny przetrwały w Polsce aż do czasów sarmackich (…). Słowianie słynęli w X w. ze swojej swobody obyczajowej, żeby nie powiedzieć – rozwiązłości. Ibrahim ibn Jakub wyjaśniał, że kiedy jedna z ich panien „pokocha jakiegoś mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja u niego swą żądzę”. Takie zachowanie wśród naszych odległych praprababek było wręcz, zdaniem podróżnika z Andaluzji, oczekiwane. „Kiedy małżonek poślubi dziewczynę i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: »gdyby było w tobie coś dobrego, pożądaliby cię mężczyźni i z pewnością wybrałabyś sobie kogoś, kto by wziął twoje dziewictwo«”, pisał. W jego opinii to właśnie podobne odkrycie mogło doprowadzić do zerwania związku i odesłania żony do rodziców, a nie sytuacja odwrotna.

Trudno powiedzieć, czy powyższa relacja odwzorowuje faktyczne obyczaje czy jest raczej fantazją podróżnika z dalekich krain. Ibrahim mógłby jednak pisać samą prawdę, a przedstawiony przez niego obyczaj w żaden sposób nie kłóciłby się z rytuałem pokładzin. W tym pierwotnym okresie pokładziny nie były wcale sprawdzianem cnoty. (…) Sens obrzędu był zupełnie inny i bez porównania bardziej donośny. Przypuszcza się, że seks w noc poślubną uchodził w czasach pogańskich za akt ofiary składanej bogom. (…)

Musiały rzecz jasna istnieć środki gwarantujące, że ślady krwi się pojawią. W wielu przypadkach problem rozwiązywało brutalne podejście męża do spraw seksu, raniące świeżo poślubioną żonę nie tylko w sensie psychicznym. Kiedy indziej prześcieradło plamiono chyłkiem, zawczasu przygotowaną i ukrytą krwią, byle rytuałowi stało się zadość. Jakkolwiek by było, nikt nie obawiał się, że Dobrawa nie przejdzie sprawdzianu, ani też nikt by na to nie pozwolił. Problem polegał na zupełnie czym innym. Księżniczka – a teraz już księżna – stanowczo odmówiła udziału w pokładzinach. Nawet nie dopuszczała myśli, że mogłaby złożyć swoje ciało w ofierze bałwanom. A po prawdzie to w ogóle nie zamierzała uprawiać seksu z poganinem. (…)

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 47/2015

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Archanioły i ludzie
    Archanioły i ludzie 22 kwietnia, 2016, 09:32

    Może należy jednak wziąć pod uwagę wersję z chrztem wyłącznie z woli Mieszka? Źródła czeskie milczą na temat chrztu, bo działo się to „przy okazji” oddania kolejnej kobiety za żonę władcy innego kraju? Taka norma czasów, tyle, że tym razem znamy (?) jej imię i pochodzenie. Historia potwierdza, że po niektórych żonach królów nie pozostawało nawet imię, że o innych wiadomościach nie wspomnę?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy