Rozmowa z Januszem Kondratiukiem, reżyser filmowy i teatralny Kiedyś film ścigał się z literaturą, przejmując jej funkcje kulturotwórcze. To się skończyło w momencie wejścia na ekrany „Love story” – Dawniej reżyser naprawiał świat, filmy miały jakieś przesłanie. Czy okres idealistów się skończył? – Pyta pani w kontekście zmian ustrojowych, że teraz liczy się tylko komercja? – Tak. – Nie jestem idealistą. Ale zgadzam się, że kiedyś film ścigał się z literaturą, przejmując jej funkcje kulturotwórcze. To się jednak skończyło w momencie wejścia na ekrany „Love story”. Ten obraz z banalną treścią przyniósł gigantyczny dochód. Odtąd Hollywood zajęło się wyłącznie kasą, nie zawracając sobie głowy kulturotwórczą i społeczną rolą filmu. Szczególnie ucierpiało na tym kino europejskie, które jeszcze w latach 70. i 80. nie przypominało amerykańskiego. – Zawód reżyser. Jaki jest w Polsce? – Pół kurwy i pół ptaszka. – Trochę się trzeba sprzedać, aby zrobić coś ambitniejszego? – To uproszczenie. Ciśnienie mediów, a przede wszystkim TVN, oraz prywatnych producentów powoduje, że rzeczywistość, jaką przedstawiamy, jest piękniejsza niż w realu. Wszystkie filmy, które przyniosły duży dochód w ostatnich czasach, pokazują podbarwiony świat. Ale też jest to odpowiedź na zapotrzebowanie społeczne. – Jakie ono jest, pana zdaniem? – Chcemy być bardzo Europejczykami, pragniemy ukryć wszystkie swoje kompleksy, udajemy, że żyje nam się lepiej i piękniej niż naprawdę. I taką opowieść o nas chcemy zobaczyć na filmach. Podejrzane dochody – Był pan przez wiele lat w Austrii. Jakie tam jest kino? Czy reżyser też musi liczyć się z producentem? – W Austrii nie wchodzi to w rachubę. To niewielki kraj, produkcja filmowa jest nieduża i nigdy nie przyniesie kokosów. Dlatego w Austrii filmy są dotowane przez państwo, jak dawniej w PRL. – To interesujące… – Oni mają z kolei inne problemy. Chcąc uporać się z przeszłością, dokonują ciągle introwertycznej analizy: czy jest we mnie jeszcze ta bestia? Myślę o hitleryzmie, rasizmie, okrucieństwie, tematach chętnie podejmowanych przez austriackie kino. Ale też robią seriale, np. „Królowa Dunaju”, o cudownym statku, oraz tzw. kino małej ojczyzny, gdzie grają postacie jak z operetki, zawsze jest leśniczy i jakaś hrabianka… – To są ich bajki. A my mamy swoje, pokazujące fikcyjną rzeczywistość. Zwłaszcza widać to w serialach. – Bo my odrabiamy tę lekcję, którą inne europejskie narody miały w latach 50. Jesteśmy po prostu opóźnieni w rozwoju. – W jakim sensie? – Jest takie współczesne słowo „lans”. Na Zachodzie już niemodne. W Europie nie uchodzi udawać kogoś innego, niż się jest, np. bogatszego. Mało tego. Jeśli żyje się ponad stan, to można zostać posądzonym o lewe dochody. – Ale jest takie nasze przysłowie: „Zastaw się, a postaw się” albo inne: „Jak cię widzą, tak cię piszą”, moim zdaniem zachęcające do udawania kogoś innego. – Byliśmy długo biedni, teraz chcemy to nadgonić. Dlatego u nas liczy się bardziej, jaki mamy samochód, a nie jacy jesteśmy. Na Zachodzie ktoś, kto ma lepszy dom, niż go na to stać, będzie zawsze podejrzany. – Tak jest w Holandii. – Wszędzie. Młodzież na Zachodzie pozbyła się złudzeń, że każdy w kapitalizmie może zrobić wielką karierę. Dlatego młodzi ludzie starają się żyć normalnie. Śmieszy ich ten nasz pęd do dobrobytu, nierzadko patrzą na nas z pogardą i współczuciem. A te opowieści o wakacjach spędzonych na Bora-Bora? Dla młodych Europejczyków to tylko przykre wspomnienia z wakacji, które spędzili kiedyś razem z rodzicami. – Twierdzi pan, że nasze kino jest niezrozumiałe dla innych. Dlaczego? – Bo mamy inną mentalność, a także swoisty bagaż doświadczeń. W naszej kulturze liczą są symbole, dwuznaczność słowa, czytanie między wierszami, aluzje. Dla europejskiego widza jest to całkowicie nieczytelne. – Wydaje mi się, że pan w swoich filmach ciągle pokazuje obyczajowość małych miasteczek. – Nie tylko. – Ale świadczą o tym dwa kultowe filmy: „Dziewczyny do wzięcia” i „Czy jest tu panna na wydaniu”. – Naprawdę to chciałem kiedyś nakręcić serię filmów o przykrym problemie wsi, gdzie dziewczyny nie chciały wychodzić
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









