Żywoty mądrych i głupich – rozmowa z prof. Andrzejem Romanowskim

Żywoty mądrych i głupich – rozmowa z prof. Andrzejem Romanowskim

Rozmowa z prof. Andrzejem Romanowskim – literaturoznawcą, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, publicystą W Polskim Słowniku Biograficznym nie da się podzielić ludzi na bohaterów i szubrawców, bo ludzkie życie jest bardziej skomplikowane, niż się nam wydaje – Czy czuje pan odpowiedzialność przed historią? Polski Słownik Biograficzny, którego jest pan redaktorem naczelnym, ukazuje się od 75 lat, z przerwami w okresie okupacji oraz stalinizmu, i dopiero jesteście przy literze S, a osoby na Ż znajdą się w nim dopiero około 2030 r. Każdy człowiek opisany w waszym słowniku staje się w jakimś sensie nieśmiertelny, bo wasze wydawnictwo będzie służyło ludziom przez całe wieki, tak jak „Żywoty sławnych mężów” Plutarcha. Redaktor takiego ponadczasowego wydawnictwa musi być osobą absolutnie bezstronną, obiektywną, nieulegającą żadnym naciskom, presji lewicy ani prawicy. – Wręcz uginam się pod brzemieniem tej odpowiedzialności. Również cały mój zespół redakcyjny ma poczucie misji naszego wydawnictwa, które lubię nazywać Słownikiem Pamięci Narodowej. Nie mnie to oceniać, ale robię wszystko, żeby w słowniku nie było ani cienia przegięcia w jedną lub drugą stronę, ani śladu tendencji. Staramy się tak redagować biogramy, aby nikt nie posądził nas o stronniczość, zarówno w doborze faktów, jak i użytym słownictwie. Jest to słownik ponadczasowy i ponad wszelkimi podziałami. Natomiast nie można nas porównywać do „Żywotów” Plutarcha, bo on pisał tylko o sławnych Grekach. Natomiast my piszemy i o ludziach mądrych, i głupich, i szlachetnych, i podłych. – Nie szkoda czasu na zajmowanie się ludźmi głupimi i podłymi? – Nie da się podzielić ludzi na bohaterów i szubrawców, bo ludzkie życie jest bardziej skomplikowane, niż się nam wydaje. To jest słownik o ludziach żyjących na naszej ziemi od czasów Piasta Kołodzieja, odzwierciedlający prawdę o naszej ludzkiej kondycji. Piszemy zarówno o ludziach świętych, jak i zbrodniarzach, zdrajcach. Każdy biogram jest fascynujący, poruszający wyobraźnię. Nikogo nie pochwalamy ani nie piętnujemy, podajemy tylko fakty z życia, pozostawiając ocenę innym. Każdego człowieka przedstawiamy z całą złożonością jego sylwetki i dlatego nie wszyscy mogą być przykładem do naśladowania. – Kto więc zasługuje na miejsce w waszym słowniku? – Jak mówił mój mistrz i poprzednik, prof. Henryk Markiewicz, po pierwsze, trzeba umrzeć, i to do 31 grudnia 2000 r. Potem zobaczymy. Wybór danej osoby z otchłani wieków, spośród milionów Polaków, a także osób innych narodowości żyjących na naszych ziemiach, to wielka odpowiedzialność. Często oprócz słynnych postaci piszemy o ludziach drugiego lub trzeciego planu. Każdy jednak musi zaznaczyć swoją obecność w skali całego kraju, a jeżeli tylko w skali swojego regionu, to już musi być na tym terenie osobą bardzo wybitną. Wśród prawie 30 tys. osób, które dotychczas znalazły się w słowniku, są królowie, prezydenci, premierzy, generałowie, marszałkowie, posłowie, pisarze, architekci, profesorowie, księża, biskupi, święci, reżyserzy, komuniści i nacjonaliści, sportowcy i cyrkowcy. Zarówno bohaterowie, jak i typy spod ciemnej gwiazdy, różni zdrajcy i przestępcy. – Na przykład? – Jest życiorys Wacława Krzeptowskiego, twórcy Goralenvolk, powieszonego w 1945 r. z wyroku Armii Krajowej. W wydanym w listopadzie ub.r. 189. zeszycie umieściliśmy biogram aktora filmowego, kabaretowego i teatralnego Igo Syma, który zginął zastrzelony w czasie okupacji w Warszawie z wyroku podziemia. Żaden z tych tekstów nie piętnuje jednak człowieka, powtarzam, podajemy tylko fakty. W historii nic nie jest proste. Czasem dama do towarzystwa zapisuje się bardziej w dziejach narodu niż niejeden poseł czy senator. – Zajmujecie się też romansami? – Jeżeli romans zapisał się w naszej historii… Zamieściliśmy np. biogram Katarzyny Starzeńskiej, znanej bardziej jako Gabrielle Starzeńska (1782- -1862). Nie piastowała żadnego stanowiska, niczego nie napisała, była tylko damą, o której mówiono w całej Europie. W wieku 17 lat wyszła za mąż za Franciszka Starzeńskiego z Grabownicy Starzeńskiej, co nie przeszkodziło, że jej amantami byli m.in. Eugčne de Beauharnais – syn Józefiny, pierwszej żony Napoleona Bonapartego, Arthur Paget – brytyjski poseł przy dworze austriackim, Teodor Korf – rosyjski generał major i baron, Ludwik de Narbonne-Lara – słynny austriacki uwodziciel, Antoni Bensa – aktor i dyrektor teatru we Lwowie. W czasie przyjęcia weselnego potrafiła uwieść pana

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2010, 2010

Kategorie: Wywiady