Naukowiec musi wątpić

Naukowiec musi wątpić

15.10.2016 KATOWICE MCK SLASKI FESTIWAL NAUKI LUCYNA NENOW /DZIENNIK ZACHODNI/ POLSKA PRESS

Ignorancja w połączeniu z nieuctwem są groźne, bo prowadzą do łatwej akceptacji kompletnych bzdur Piotr Garbaczewski – nauczyciel akademicki, związany z uczelniami we Wrocławiu, w Zielonej Górze i w Opolu. Od 2006 r. profesor zwyczajny. W 2008 r. objął kierownictwo Katedry Astrofizyki i Fizyki, a także stanowisko dyrektora Instytutu Fizyki Uniwersytetu Opolskiego. Jego pozanaukowym hobby jest wspinaczka górska, którą uprawiał w Tatrach i na Kaukazie. Uczestniczył m.in. w pierwszym polskim przejściu zimowym na zachodniej ścianie Łomnicy, tzw. Hokejką. Co wyróżnia naukowca w tzw. zwyczajnej społeczności? – Nieustanny sceptycyzm, odruchowe podważanie tzw. prawd oczywistych, myślenie o metodach weryfikacji tych „prawd”, zadawanie pytań typu: co to, dlaczego, jak, trochę dziecięce zadziwienie światem. W przypadku zaspokajania ciekawości poznawczej dziecka i w pasji poznawczej w nauce nie ma złych pytań, złe bywają odpowiedzi. Człowiek nauki tracący tę naturalną, pełną świeżości „dziecięcość” popada w rutynę prawd dawno odkrytych i ustalonych. Utrudnia to widzenie świata – zauważenie niebanalnego tam, gdzie nikt go nie szuka. Uniemożliwia też podjęcie próby zrozumienia zjawisk lub problemów, których nikt nie próbował wcześniej analizować. Naukowiec podważa wszystko? – Taka jest logika odkrycia naukowego, procesu nadawania nieopierzonej hipotezie badawczej statusu autentycznego odkrycia. Tu pojawia się problem potwierdzania hipotez, potocznie rozumiany jako ich weryfikacja czy wręcz dowód słuszności. Tymczasem w nauce najważniejsze jest nie potwierdzanie słuszności zadekretowanej „prawdy”, ale szukanie dziury w całym, znajdowanie słabych punktów pomysłu. Im więcej testów fałszywości przetrwa hipoteza, tym większa szansa na jej prawdziwość. Ale trudno mówić o absolutnej pewności. I nauka takiej pewności nie daje. Przyznaję się tu do pewnego skażenia popperyzmem (od filozofa Karla Poppera), w którym falsyfikowalność hipotez – w opozycji do ich „udowadniania” – jest podstawą poznania naukowego. Sceptycyzm jest tu źródłem testów, którym musi być poddawana każda hipoteza. I powtarzanym wielokrotnie pytaniem badacza musi być: prawda to czy fałsz? Z naciskiem na fałsz. Nauka i paranauka A co z dogmatami wiary? – Wiary i religii nie należy mieszać z nauką; w umyśle naukowca konieczne jest wyłączenie modułu wiara. Prawd wiary wierzący nie dowodzą ani nie falsyfikują, przyjmują je jako prawdę obiektywną właśnie aktem wiary. Człowiek nauki pyta, podważa cudze twierdzenia i – jak już mówiłem – szuka dziury w całym. To może drażnić tych, którzy mają wewnętrzną potrzebę wiary w religijnie czy psychologicznie umotywowane spekulacje dające poczucie prostoty i solidności, gdzie wątpliwej jakości twierdzenia – czasem pochodzenia magicznego lub będące czystą szarlatanerią – stają się elementem porządkującym rzeczywistość. Ignorancja w połączeniu ze zwyczajnym nieuctwem są groźne, bo prowadzą do łatwej akceptacji kompletnych bzdur, twierdzeń łatwo klasyfikowanych jako fałszywe. Naukowiec bada różne zależności, chce poznać mechanizm (chodzi tu o przewidywalność) tego, co się dzieje wokół. Tymczasem człowiek religijny zanosi do Boga supliki, prośby, błagania, modli się, aby te mechanizmy były po jego myśli. Dla odróżnienia zwolennik magii jest przekonany, że to on ma wpływ na wszystko, co wokół niego się dzieje, że ma władzę nad wszelkimi procesami z dziedziny fizyki, chemii, biologii, klimatu, medycyny itd., że może czynnie, a nie słowem proszalnym, zaklinać rzeczywistość. Czy to znaczy, że cudów nie ma? – Są zjawiska niewyjaśnione na bazie aktualnego stanu wiedzy i jest ich wiele. Lecz po to człowiek ma umysł, by był w stanie rozwikłać albo wręcz wyjaśnić zagadki stawiane mu przez naturę lub Boga. Oczywiście nie wszystko jest i będzie w stanie wyjaśnić czy zrozumieć. Ale łatwiej przyjąć, uwierzyć, że wszystko jest skonstruowane o wiele prościej, niż nam się wydaje, że rządzi nami jakaś niezależna tajemna siła, do której mają dostęp tylko wyznaczeni i namaszczeni pośrednicy w wierze, na drodze do bóstw czy Boga, strażnicy tajemnic natury, do których maluczcy nie mają dostępu. – Bez odniesień religijnych wśród bardzo czasem utalentowanych popularyzatorów nauki trafiają się propagatorzy tzw. teorii wszystkiego, wynikających z nadziei, że istnieje kilka fundamentalnych praw przyrody tłumaczących ogół zjawisk zachodzących w otaczającym nas świecie. Nie jest to pogląd ogółu naukowców, chociaż ma dużą siłę przyciągania. Jak pogodzić fakt, że w obiegu społecznym funkcjonuje zarówno nauka uniwersytecka, która sumuje doświadczenia pokoleń badaczy, jak i paranauka, która bazuje na domniemaniach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 32/2014

Kategorie: Wywiady