Jaka Unia Europejska? W ostatnich tygodniach częściej czytamy i słyszymy o Unii Europejskiej. Przyczyniło się do tego kilka wydarzeń. W końcu maja Jospin przedstawił swoją koncepcję jej przyszłego kształtu politycznego. Następnie Irlandczycy wypowiedzieli się w referendum przeciw ratyfikacji z trudem wynegocjowanego w grudniu ub.r. w Nicei porozumienia szefów państw i rządów Piętnastki. Wkrótce po tym odbyła się w Göteborgu kolejna konferencja Unii Europejskiej na najwyższym szczeblu. Ponadto problematyka wstąpienia Polski do UE stała się przedmiotem debaty sejmowej. Można by więc mieć nadzieję, że pytanie postawione w tytule tego artykułu stanie się przedmiotem refleksji polityków i publicystów, że znajdą w mediach miejsce również analizy naukowców, zajmujących się problematyką integracji europejskiej. W krajach Europy Zachodniej na łamach czołowych gazet od czasu przemówienia premiera Francji problematyka politycznego kształtu Unii pojawia się raz po raz. U nas zawartość gazet o zasięgu ogólnopolskim wskazuje, że politycy i media skupiają nadal uwagę społeczeństwa niemal wyłącznie na tym, kiedy Polska zostanie wreszcie przyjęta do Unii, czy znajdzie się wśród pierwszych państw, o które zostanie ona rozszerzona i na pertraktacjach dotyczących warunków przyjęcia. Natomiast nikłe są reakcje na koncepcję premiera Francji. W poważnych mediach zagranicznych oceniana jest ona najczęściej jako zasadniczo odmienna od idei federacji przedstawionej przed rokiem przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych, Joschkę Fischera, i zaprezentowanej na początku maja br., bardzo podobnej, ale skrajniejszej koncepcji kanclerza RFN. Rzymska „La Repubblica” pisała: „Paryż odrzucił federacyjną propozycję Schrödera”, tytuł w „La Stampa” brzmiał: „Jospin przeciwko planowi Schrödera”, „Suddeutsche Zeitung” stwierdzała w podtytule: „Jopspin odrzuca europejską federację”, we „Frankfunter Algemaine Zeitung” czytamy w tytule: „Jospin przeciwstawia się Schröderowi”. Podzielam te opinie i zadziwia mnie wyrażony w „Życiu” pogląd, iż różnice między koncepcją francuską a niemiecką są niewielkie. Pogląd taki wynika zapewne z tego, że zarówno Jospin, jak Fischer i Schröder mówią o federacji. Łatwo jest jednak dostrzec, że rozumieją ją bardzo odmiennie. Fischer mówił, iż na wszystkie bardzo istotne pytania dotyczące funkcjonowania Unii składającej się z 27 lub 30 członków odpowiedź jest prosta: przejście od konfederacji do federacji europejskiej. Uważał przy tym za celowe podkreślenie, że w takiej federacji powinny być zachowane państwa narodowe, że nie spowoduje ona obniżenia ich znaczenia ani tym bardziej całkowitego zaniku ich instytucji. Zaznaczył, że rola państw narodowych będzie znacznie ważniejsza niż ta, którą mają obecnie kraje związkowe w Republice Federalnej Niemiec i stany w USA. Federacja powinna być jednak zdolna do działania, w pełni suwerenna, mimo iż złożona jest z państw narodowych. Jak na to niejednokrotnie zwracano uwagę – uczynił to m.in. francuski minister spraw zagranicznych – w wypowiedziach tych tkwi sprzeczność, a realizacja owej koncepcji oznaczałaby ostatecznie, iż z państwa narodowego nie pozostałoby niemal nic. Koncepcja przedstawiona przez Schrödera w imieniu SPD jeszcze wyraźniej eksponowała ideę federacji, nie relatywizowała jej przez uwypuklenie zapewnień, iż w federacyjnej Europie państwa narodowe będą odgrywały ważną rolę. Jospin przeciwstawił się tej idei, co znalazło wyraz zwłaszcza w następujących sformułowaniach: „Pragnę Europy, ale pozostaję przywiązany do mego narodu. Stworzyć Europę, nie podważając Francji ani żadnego innego narodu europejskiego – oto moje kredo polityczne”. Polemizując faktycznie z koncepcją niemiecką, mówił: „W takiej nowej strukturze istniejące państwa miałyby status landu niemieckiego albo stanu amerykańskiego. Francja, podobnie jak wiele innych narodów europejskich, nie może zaakceptować ani takiego statusu, ani takiej koncepcji federacji”. Tej koncepcji przeciwstawił, posługując się określeniem wprowadzonym przez byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej, J. Delors, „federację państw narodowych”. Formuła „federacja państw narodowych” jest oczywiście wewnętrznie sprzeczna. Wystarczy zajrzeć do podręcznika prawa międzynarodowego lub państwowego albo do encyklopedii, by stwierdzić, że „federacja” i „państwo związkowe” to synonimy, jedna z dwóch odmian państwa złożonego. (Drugą, od dawna już nieistniejącą, stanowi konfederacja, czyli związek państw). Nietrudno też stwierdzić, że żadna z istniejących federacji (przynajmniej w Europie i Ameryce) nie składa się z państw narodowych i żadna nie powstała z ich połączenia. (Teza ta dotyczy również Belgii. Federalna
Tagi:
Marek Waldenberg