Gigantyczny rozbłysk na Słońcu może zagrozić nowoczesnej cywilizacji Wielkie metropolie pogrążone w mroku, płonące transformatory, zablokowana sieć energetyczna, egipskie ciemności w szpitalach, komunikacyjny paraliż, martwe komputery i głuche telefony komórkowe, zamknięte lotniska, dworce i banki, koniec cywilizacji elektronicznej. Według niektórych mediów taki zatrważający scenariusz może nastąpić już w 2012 r., tym samym, w którym według kalendarza Majów zakończy się obecny świat i narodzi nowy. Do apokalipsy doprowadzi jakoby gigantyczny rozbłysk na Słońcu – ogromna chmura wysokoenergetycznej plazmy uderzy w naszą planetę z mocą 100 tys. bomb wodorowych. „Czy słoneczny sztorm może cofnąć nas do epoki kamiennej?”, pyta amerykański dziennik „Christian Science Monitor”. „Zasadniczy konsensus wśród astronomów, a zwłaszcza wśród astronomów solarnych jest taki, że nadchodzące maksimum aktywności słonecznej, które nastąpi w 2012 lub w 2013 r., będzie najgwałtowniejsze od 100 lat”, pisze australijski wykładowca astronomii i dziennikarz Dave Reneke. Amerykański ekspert od katastrof Lawrence E. Joseph w książce „Apocalypse 2012” twierdzi, że potworny rozbłysk na Słońcu może stać się dla Ziemi huraganem Katrina na skalę kosmiczną. Dr Richard Fisher, dyrektor wydziału heliofizyki amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, alarmuje, że słoneczny megahuragan może runąć na Ziemię jak świetlisty piorun i będzie miał katastrofalne skutki dla światowego systemu ochrony zdrowia, służb ratowniczych i bezpieczeństwa narodowego, jeśli nie zostaną podjęte środki zaradcze. Dr Fisher zwraca uwagę, że w dobrze udokumentowanym 22-letnim cyklu pole magnetyczne Słońca odwraca się. Odwróceniu aktywności magnetycznej towarzyszą burzliwe fenomeny, w tym wzrost temperatury korony (najbardziej zewnętrznej części atmosfery słonecznej) oraz silny wiatr słoneczny – strumień naładowanych cząsteczek atomowych, przepływających przez cały układ planetarny. Głębiej w atmosferze naszej gwiazdy cykl magnetyczny wpływa na liczbę i położenie plam słonecznych oraz eksplozji o bardzo wysokiej energii, czyli rozbłysków słonecznych. Istnieje również inny cykl słoneczny – aktywność słoneczna (liczba plam i rozbłysków) osiąga maksimum mniej więcej co 11 lat. Fisher podkreśla, że oba te szczyty aktywności Słońca (22-letni i 11-letni) wystąpią równocześnie w 2012 lub 2013 r. Niewykluczone, że konsekwencje okażą się nieobliczalne: rozległe regiony świata będą musiały przetrwać bez energii elektrycznej przez kilka miesięcy. W ostatnich latach Słońce pozostawało wyjątkowo niemrawe. W latach 2007-2009 na powierzchni naszej gwiazdy właściwie nie zaobserwowano plam ani rozbłysków. Niezwykłe uśpienie Słońca zdumiało astronomów. Być może minimalna aktywność solarna spowolniła globalne ocieplenie, a na pewno przyczyniła się do skurczenia termosfery – wyższej warstwy atmosfery ziemskiej, silnie reagującej na zmiany natężenia promieniowania słonecznego UV-B i UV-C. W czasie wzmożonej aktywności słonecznej termosfera jest gorętsza, a więc rozszerza się. W ostatnich latach termosfera ochłodziła się i zmniejszyła zasięg aż o 30%. Jest obecnie najcieńsza od początków eksploracji kosmosu. Cieszy to właścicieli satelitów, gdyż tarcie orbitalnych statków o gazy atmosferyczne zmniejsza się. Satelity nie są wyhamowywane przez gazy, nie spadają na Ziemię, pełnią swą misję dłużej. Niestety dłużej pozostaje na orbicie także wszelkiego rodzaju kosmiczny złom, który stwarza niebezpieczeństwo dla będących w eksploatacji sputników. Ostatnio jednak mnożą się oznaki, że Słońce się budzi. Na początku sierpnia doszło do dwóch rozbłysków, których źródłem stała się plama słoneczna oznaczona numerem 1092. Rozbłyski te sklasyfikowano jako słabe, jednak zorze polarne, występujące zwykle tylko na Dalekiej Północy lub na Dalekim Południu, dostrzeżono nawet w okolicach Stuttgartu. Nasza gwiazda rozpoczyna 24. cykl. Z powodu skumulowania się maksimum 11-letniego oraz 22-letniego będzie on miał zapewne przebieg nadzwyczaj burzliwy. Do najpotężniejszego rozbłysku słonecznego od czasu rozpoczęcia pomiarów doszło w 1859 r. Mocne pola elektromagnetyczne z plazmy wiatru słonecznego weszły w interakcję z górnymi warstwami pola magnetycznego Ziemi. Rezultatem była wspaniała gra zielonych, czerwonych i purpurowych świateł na niebie – zorze polarne podziwiano nawet na Kubie i w Rzymie. Górnicy w Górach Skalistych wstawali w środku nocy i przygotowywali śniadanie. Było bowiem tak jasno, że myśleli, że nastał świt. Burza magnetyczna objęła całą planetę. Stanęły telegrafy, stosowany w tych urządzeniach
Tagi:
Krzysztof Kęciek









