Archiwum
Koniec Kościoła zblatowanego z władzą
Dzisiejszy kryzys Kościoła w Polsce jest dziełem tzw. pokolenia Jana Pawła II Jarosław Kaczyński okazał się tchórzem. Sam nie ma odwagi stanąć twarzą w twarz z protestującymi kobietami i wspierającymi je mężczyznami, którzy wyszli na place i ulice swoich miast i miasteczek. Wpadł jednak na szatański pomysł, by przekierować złość ludzi na Kościół. A robi to pod płaszczykiem obrony świątyń przed kobietami, młodymi ludźmi i tymi wszystkimi, którzy w pseudoorzeczeniu tzw. Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym zakazu aborcji zobaczyli zamach na prawa człowieka. Biskupi
Sobiepan na Skrze
Krzysztof Kaliszewski, a nie Krzysztof Kalicki, jak błędnie napisaliśmy tydzień temu w Giełdzie, to tupeciarz, którego nazwisko łączy się z ruinami po pięknym kiedyś stadionie warszawskiej Skry. Kaliszewski tak zarządzał tym stadionem, że wejście na obiekt grozi śmiercią lub kalectwem. Gdyby było normalnie, to Kaliszewski byłby stałym gościem prokuratury. Nie jest. Bo prokuratura niewiele robi. Na złość Trzaskowskiemu! Niech się stadion zawali. Patrzą więc sobie, jak ratusz walczy z tym hucpiarzem. Sobiepan Kaliszewski uznał się chyba za właściciela stadionu,
Niby Ekstraklasa, a na peryferiach
Pozytywne skojarzenia z polskim futbolem związane są nie tylko z reprezentacją Kazimierza Górskiego, a później Antoniego Piechniczka i – w mniejszym stopniu – Adama Nawałki. Był przecież wielki Górnik Zabrze, Europa zazdrościła nam Legii Warszawa i Widzewa Łódź. Tyle że to odległa historia. Polski futbol klubowy od wielu lat leży na łopatkach. I nie zmienią sytuacji pojedyncze wzloty, takie jak występ Legii Warszawa w Lidze Mistrzów w 2016 r. czy tegoroczny start Lecha Poznań w Lidze Europy. Mistrzowie własnego
Dotkliwa klęska
Wiosną 2017 r. wygłosiłem serię prelekcji w Szanghaju. Jedną z nich zorganizowała firma Zhongtai Lighting, lider w sektorze świetlnych aranżacji miast, hoteli, wnętrz galerii sztuki czy świątecznych iluminacji centrów handlowych. Jej prezes Cheng Ke Pei sprawił, że okazała sala, w której występowałem, była wypełniona po brzegi przez słuchaczy ponad 20 narodowości. Obecnych było ośmiu konsulów generalnych. Nie zabrakło także polskiego dyplomaty, Piotra Nowotniaka. Nieoczekiwanie moja osoba wzbudziła zainteresowanie szanghajskich mediów. (…)
Będzie rzeź (kolejna)
Media pisowskie mają przerąbane. I to bardzo. Przejechał się po nich redaktor cenzor z „Naszego Dziennika”. Z inkwizytorskim zapałem Sławomir Jagodziński rozliczył się z TVP 1. Za to, że informacje o wyroku trybunału Przyłębskiej dała dopiero w 16. minucie wieczornych „Wiadomości”. Także z PAP, która od rana powielała lewacką nowomowę, i z Polskim Radiem, które jak opozycja biło na alarm i mówiło o protestach środowisk kobiecych. No, faktycznie. Trąd wdarł się podstępnie do pisowskiej propagandy. Dlaczego? Zdaniem Jagodzińskiego winne
Rau jest zmęczony
Z relacji ludzi, którzy spotykają się z ministrem Rauem, przychodzą do niego w różnych służbowych sprawach, wynika, że przechodzi on kryzys. Natury egzystencjalnej. Bo zaczyna zdawać sobie sprawę z własnego imposybilizmu. Intelektualnego. Wygląda to tak, że gdy pojawia się u niego dyrektor departamentu z jakąś ważną sprawą, z papierami i prośbą o decyzję, Rau macha ręką i woła: Co mnie to obchodzi, ja się na tym nie znam! Proszę dać mi spokój, ja tu przyszedłem nie po to, żeby rozwiązywać jakieś sprawy, ale żeby tu, w MSZ, zrobić porządek! O jaki porządek chodzi,
Zaradna rodzinka
Zaimponowała nam Natalia Hofman, profilerka behawioralna. A zwłaszcza jej ocena zachowania Kingi, córki prezydenta Dudy, na wiecu wyborczym. „Wypowiedź Kingi była przygotowana i wypracowana, a nie spontaniczna. Na temat równości i tolerancji mówiła tym samym rytmem i tonem co jej ojciec” („Wysokie Obcasy”). Zgrabnie zagrana rólka prawie feministki bardzo się pannie Kindze opłaciła. Najpierw została oficjalnym doradcą tatusia. A później przeprowadziła się do Pałacu Prezydenckiego. Fajna miejscówka dla pani magister, po studiach,
Kandydaci dekownicy
Jeśli sądzić po półrocznym preludium do historycznych – jak można się spodziewać – wyborów prezydenckich, urzędującego prezydenta Donalda Trumpa i kandydata demokratów Joego Bidena łączy bardzo mało, poza wiekiem emerytalnym i niewielką ochotą do służby w wojsku za młodu. Oczywiście dla Ameryki, i pewnie nie tylko, najważniejsze jest podejście przyszłego prezydenta do gospodarki, pandemii, bezpieczeństwa publicznego, stosunków ze światem zewnętrznym, a przede wszystkim odpowiedzialne sprawowanie funkcji zwierzchnika największej potęgi militarnej globu. Człowiek









