Reforma na niby

Reforma na niby

Gra słów

Przyszłość gimnazjów – jeśli poważnie traktować hasła wyborcze PiS – wydaje się przesądzona. Niestety, w dotychczasowych wypowiedziach minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej trudno o konkrety, w jaki sposób i w jakim terminie gimnazja miałyby zniknąć z edukacyjnej mapy kraju. Niektóre zaś słowa pani minister mogą wywoływać jeszcze więcej wątpliwości, np. to, co powiedziała dziennikarzom w Sejmie, że uczniowie „nie zauważą likwidacji gimnazjów, żaden nauczyciel nie zostanie zwolniony, a szkoły nie zostaną zamknięte”. Podobny brak konkretów dotyczy całej koncepcji zapowiadanej reformy systemu edukacji. W rozmowie w Radiu Zet na pytanie, ile będzie kosztować „reforma sześciolatków”, Anna Zalewska odpowiedziała z rozbrajającą otwartością: „Kalkulujemy, bo kiedy będziemy prezentować projekt ustawy, to musi być wskazane zabezpieczenie finansowe. Nie jest to duży koszt”. Podczas exposé premier Beata Szydło stwierdziła, że gimnazja nie zostaną zlikwidowane w przyszłym roku, ale z pewnością już od stycznia MEN przedstawi szczegółowy program konsultacji społecznych, które służyć będą jak najpłynniejszemu wprowadzeniu zmian w systemie oświaty: „Wygaszanie powszechnie krytykowanych szkół gimnazjalnych będzie się odbywać stopniowo, ewolucyjnie i z pełnym poszanowaniem doświadczeń środowiska szkolnego”.

Im dalej od wyborów i im więcej wypowiedzi przedstawicieli ekipy rządzącej na temat likwidacji gimnazjów, tym więcej inicjatyw w obronie tych szkół. Od protestów nauczycieli, rodziców i uczniów po ogłoszenie przez Związek Nauczycielstwa Polskiego koalicji „Razem dla gimnazjów”. Nie pomógł zabieg zastępowania słowa likwidacja określeniem wygaszanie. Wygaszanie oznacza nieprzyjmowanie uczniów do klas pierwszych – a więc na jedno wychodzi, chociaż lepiej brzmi.

W ostatnich dniach pojawił się jeszcze jeden sposób mówienia o wprowadzaniu zmian w systemie oświaty, a więc także o likwidacji gimnazjów. Minister edukacji po spotkaniu z przewodniczącym ZNP Sławomirem Broniarzem 25 listopada poinformowała, że ustawa o systemie oświaty musi być napisana w momencie, kiedy „zostaną podjęte decyzje, w jaki sposób i w którym kierunku zostanie zmieniony system edukacji. Może to nastąpić dopiero po społecznej debacie, w której będą uczestniczyli wszyscy, którzy będą chcieli w niej uczestniczyć”.

No cóż, sytuacja przypomina anegdotę o facecie, który założył się, że połknie żabę, ale ciągle wystają mu nóżki. Ponieważ jest sprytny, połowę żaby chce wepchnąć komuś innemu.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 49/2015

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy