Czy Skolimowski dostanie Oscara?

Czy Skolimowski dostanie Oscara?

W „11 minutach” reżyser tworzy wzorowe kino akcji, zaprzeczając równocześnie wszystkim kanonom gatunku

Jak słusznie zauważył Tadeusz Sobolewski, w ostatnim obrazie Jerzego Skolimowskiego „11 minut” można znaleźć nawiązania do problemów i tropów pojawiających się w jego pierwszych filmach: „Rysopisie” (1964), „Walkowerze” (1965) i „Barierze” (1966), a myślę, że nawet dramatyczną ich korektę. Wnosi ją pół wieku doświadczeń własnych i pokręconej historii świata, pełnej paradoksów, niemożliwych do przewidzenia zwrotów politycznych oraz niespodzianek cywilizacyjno-technicznych. Te pierwsze filmy i najnowszy wydają się najbardziej osobiste w dorobku Skolimowskiego.

Debiutancka trylogia pokazywała wrażliwego człowieka (granego przez Skolimowskiego, a w „Barierze” przez Jana Nowickiego), który od porzucenia studiów bez skutku próbuje się zakotwiczyć w świecie dorosłych i wpasować w struktury społeczne. Wręcz fizjologicznie odczuwa wyobcowanie i brak w otaczającej go rzeczywistości czegoś, co nadałoby jego życiu sens. Wielce znaczącą metaforą tej niemożności jest w „Barierze” scena z próbą dołączenia przez bohatera do chóru kombatantów, którzy w alkoholowym transie śpiewają jakąś patriotyczno-rewolucyjną pieśń, tyle że każdy śpiewa co innego, słowa zaś są niezrozumiałe i dla bohatera, i dla widzów.

Gdy Skolimowski debiutował, wyalienowanie jego bohatera, niemożność znalezienia sensownego miejsca w życiu i uparte pokazywanie go na tle środowiska zdegradowanego przez przemysł porównywano do filmów nowofalowych, m.in. do „Czerwonej pustyni” (1964) Antonioniego. Dla zarządzających kulturą było to łatwiejsze do przełknięcia niż podejrzenie, że sny młodego pokolenia Polaków o potędze i wolności pęta polityczna rzeczywistość PRL.

Także w sensie formalnym, stylistycznym można się dopatrzeć podobieństwa pomiędzy tamtą trylogią a ostatnim filmem. Rozedrgana, nerwowa narracja, mimo długich ujęć kamery, szokowała innością zwłaszcza w zestawieniu z ówczesnymi polskimi filmami. Trudno uwierzyć, ale dziś, mając 77 lat, w „11 minutach” Skolimowski także poraża dynamiką i montażem zdjęć, połączeniem strumienia obrazów i dźwięków, co wywołuje u widza analogiczne wibracje emocjonalne, trudne do wytłumaczenia. Jak młodzieniaszek, szalony debiutant, za nic mający reguły. Tworzy wzorowe kino akcji, zaprzeczając równocześnie wszystkim kanonom gatunku. Nie ma np. jakiegoś logicznego zawiązania intrygi, psychologicznej charakterystyki bohaterów, niespodziewanych zwrotów akcji… A przecież film od początku do końca trzyma w napięciu.

I oto po latach, po zrealizowaniu mnóstwa filmów udanych, ale i wielu nieudanych, w „11 minutach” Skolimowski odrzuca swoją mocno naciąganą wiarę w kompromis jako wyjście z dylematów, jak to miało miejsce w młodości. W „Barierze” tramwajarka dosłownie podnosiła bohatera z szyn, a my mieliśmy wierzyć, że będą ze sobą żyli długo i szczęśliwie. Dziś Skolimowski pokazuje świat takim, jakim jest; życie jako strumień zdarzeń nielogicznych, przypadkowych, podszytych absurdem, śmiesznych i strasznych zarazem. Los człowieka jest cienką nitką, którą może przerwać najdurniejszy zbieg okoliczności, których poznać wcześniej ani przewidzieć nikt nie potrafi. W tym sensie nasz los tak naprawdę niespecjalnie od nas zależy.

Jest jednak w tej konkluzji, pesymistycznej i, co wytykają recenzenci, mało oryginalnej pewien optymistyczny dośpiew, jakby pozafilmowy morał, który mieści się nie w samej strukturze filmu, ale w jego ogólnej wymowie. Jeśli na świecie jest tak, jak jest, to staraj się swoje życie, zdarzenia nanizywane na oś czasu, przeżywać tak, jakby to były twoje ostatnie chwile. A więc świadomie, mądrze, odpowiedzialnie, bo drugiej możliwości nie dostaniesz.

Amerykanie lubią mocne puenty, wręcz namolne morały, dlatego ta konkluzja rodzi nadzieję na zdobycie przez Skolimowskiego Oscara. Choć pozycję Polaka osłabia krótki czas od przyznania Oscara dla „Idy”.

Foto: Kino Świat

Wydanie: 2015, 49/2015

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy