Jak wspomina Pan/i swoją studniówkę?

Jak wspomina Pan/i swoją studniówkę?

Olga Lipińska reżyser Studniówka? Nie pamiętam dokładnie, bo nie było to dla mnie ważne wydarzenie w życiu. Dlatego patrzę ze zdziwieniem, jak młodzież dziś przygotowuje się strasznie serio i uważa tę zabawę szkolną za fakt wielkiej wagi. Skoro tak się traktuje studniówkę, widocznie dla młodzieży jest to jakaś poważna sprawa. Nie znam się na tym. Katarzyna Figura, aktorka To było wspaniałe wydarzenie, zamykające okres niedojrzałości. W tym momencie poczułam się nagle dorosła. Pamiętam, że nie byłam ubrana specjalnie nabożnie, po raz pierwszy włożyłam wysokie obcasy, miałam też ciemnoczerwoną sukienkę i poczułam się w pełni dorosłą kobietą. Kończyłam Liceum im. Żmichowskiej w Warszawie przy ul. Klonowej. Podobno gdzieś w szkolnych archiwach jest jeszcze moje zdjęcie z tej studniówki. U mnie się ono nie zachowało. Dla mnie studniówka była wręcz momentem przełomowym w życiu. Od tej pory zaczęłam się spotykać z chłopakiem, który później został ojcem mojego dziecka. Barbara Hoff, dziennikarka, projektantka mody Pamiętam tylko tyle, że w szkole wybuchła jakaś straszna afera i naszej klasie nie pozwolili zrobić balu maturalnego. W tych czasach bal maturalny był o wiele ważniejszy od studniówki. Ja nawet nie przypominam sobie, czy studniówka się odbyła, choć wiem, że w szkole organizowano wiele zabaw, głównie w soboty. A może taki był zwyczaj na Śląsku, że bawiono się raczej dopiero po maturze… To były bardzo trudne czasy. Nie pamiętam dokładnie powodów afery, ale wtedy działy się różne rzeczy, a my przecież chciałyśmy się bawić. To było żeńskie Gimnazjum im. Konopnickiej w Katowicach; zakaz oznaczał, że nie będzie zabawy z chłopcami. Rozgoryczone, wściekłe koleżanki wszystkie spotkały się u mnie w domu. To był nasz protest. W tych czasach młodzież sporo piła. Zabawy się odbywały, ale każdy wolał iść do innej szkoły na zabawę, aby nie podpadać własnym nauczycielom. Piliśmy, paliliśmy i mieliśmy niezliczone romanse. W naszym światku aż kipiało od dramatów miłosnych. Z przykrości, jaką nam wyrządzono, upiłyśmy się jeszcze bardziej. Pamiętam do dziś, że moja przyjaciółka usiadła na torcie, który w pewnym momencie znalazł się na krześle. Choć ona natychmiast się poderwała, to jednak tort domowej roboty trochę stracił, a cała dekoracja znalazła się na kiecce. Następnego dnia był wyjazd na wakacje i wiele z nas od razu po tym wieczorku powędrowało w stanie wskazującym na spożycie na dworzec. Byłyśmy bardzo młodymi panienkami, ale umiałyśmy się dobrze maskować. Picie było wtedy dosyć poważnym problemem młodzieży, wielu z nas już na studiach wpadało w nałóg, bo zaczynało się pić wcześnie. Pamiętam też, że, gdy miałam 17 lat, czułam się najbardziej stara, jak nigdy potem. Prof. Ludwik Stomma, etnolog, wykładowca Sorbony Studniówka zapadła mi bardzo głęboko w pamięci, ponieważ mój kolega z klasy przyszedł na ten bal ze śliczną dziewczyną, a ja mu ją odbiłem. Spędziliśmy później ze sobą wiele czasu i choć potem się rozstaliśmy, studniówka stała się dla mnie wydarzeniem ogromnie ważnym. Ta śliczna dziewczyna to dziś znana osoba, Izabela Jaruga-Nowacka. Pamiętam, że studniówka odbywała się w Liceum im. Reytana, w sali gimnastycznej, której ściany były udekorowane inicjałami pewnego bardzo nie lubianego nauczyciela i dodanymi jeszcze literkami Ch. Potraw studniówkowych nie pamiętam, pewnie były jakieś kanapki. Strój nie miał dla mnie znaczenia, natomiast wódkę piliśmy, oczywiście, w klozecie. To było niedozwolone, ale z konieczności tolerowane. Żaden z nauczycieli nie miał wątpliwości co do naszego chuchu, choć oficjalnie się piciu alkoholu sprzeciwiali. Izabela Jaruga-Nowacka, przewodnicząca Ligi Kobiet Polskich Moja studniówka odbyła się już dość dawno, ale wciąż bardzo mile ją wspominam. Były trochę inne czasy. Dla nas studniówka stała się rzeczywiście pierwszym balem w życiu. I rzeczywiście było to wyjątkowe wydarzenie, ale myśmy byli wtedy poddani surowszej dyscyplinie w domu, poza domem i w szkole. A to było pierwsze spędzenie nocy poza domem, pierwszy bal, oczywiście w szkole, pod opieką nauczycieli, ale pokazujący dorosłe życie. Niedobrze, gdy młodzież sama pozbawia się okresu dzieciństwa. Nie należy rezygnować z niego za wcześnie, trzeba cieszyć się każdym z etapów życia, by wejść w dorosłość harmonijnie. Był to zatem mój pierwszy bal i na nim pojawiła się moja pierwsza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia